80 |na szczyt|
Myślę, że jestem pijana.
Łzy przestały płynąć, ale to nie znaczy, że udało mi się ruszyć z tego pokoju. Zamiast tego otworzyłam jego szafę i od jakiegoś czasu w niej grzebię.
Tak właściwie to nic o nim nie wiem.
Nie opowiada o dzieciństwie, ani o tym, czemu Chris był ważniejszy od reszty jego przyjaciół. Nie wiem, co się stało pomiędzy nim, a rodzicami. Nie wiem, co robił w Australii. Nie wiem, czego chce od życia.
Nie jestem, jak on.
Może czasem waham się w tym kim jestem, ale gdy dopadają mnie słabości.. staram się zrobić wszystko, żeby z nich wyjść, dlatego szukam odpowiedzi w głowie, w jego rzeczach, czasem, gdy mi pozwala na jego skórze, ale cały czas brakuje mi tych najważniejszych elektor, które tworzą te układankę.
Na jego nieco zniszczoną koszulkę, która jest rozdarta przy kołnierzyku, a na niej jest jakiś zespół, o którym także mi nie opowiadał.
Ubieram marynarkę i ten pieprzony krawat.
Dlaczego go kupiłam?
Dlaczego po prostu nie pozwoliłam mu ich nie nosić?
Chciałam... nie wiem, to było głupie.
Jednak teraz gdy naciągam na siebie jego spodnie dresowe.. wypada z nich paczka papierosów.
Nie przeszkadza mi, że pali.
Sama jednak nie czuję takiej potrzeby. Na moich rzeczach zaczęłam czuć ten zapach, ale teraz pomysł z wodą kolońską wydaje mi się niewłaściwy.
On wszystko odbiera, jako atak.
Nie lubi siebie, a gdy próbuję mu pokazać coś innego, on odbiera to, jako atak.
Wyglądam śmiesznie w eleganckiej marynarce, podartej koszulce i jego za dużych dresów.
Wybucham śmiechem, bo rozumiem absurdalność tej sytuacji.
Codziennie chodzi w garniturze, nienawidząc go.
Nienawidzi swojego życia przeze mnie.
A może dla mnie?
To samolubne, może nieco zachłanne, ale czuję, że mnie kocha.
Ta myśl wywołuje kolejną falę śmiechu i uśmiechu.
A wtedy drzwi od pokoju się otwierają. Obracam głowę w kierunku mojego faceta, który nie ma już na sobie garnituru. Jest ubrany w dresy i jakąś koszulkę, która nie należy do niego.
– Przepraszam, kurwa, tak strasznie przepraszam – bełkocze.
– Piłeś? – chcę wstać, ale szybko upadam na ziemie.
– Widzę, że nie tylko ja, kurwa, piłem – bez problemu siada na łóżku – Przepraszam, Mary Jane, przesadziłem. Po prostu już nie wiem, czego ode mnie chcesz.
Nie mogę powiedzieć, że chcę, żeby mnie kochał. Może te słowa by go obudziły, ale jestem za słaba, żeby prosić o coś tak wielkiego.
– Powinienem po prostu zabrać cię...
– Gdzie? – nagle jestem ciekawa, a nie zła.
Chowa twarz w dłoniach, a ja podchodzę i siadam obok niego.
– Mary Jane... – kładzie dłoń na moim kolanie – Jak mam być dla ciebie dobry, do chuja?
— Bądź sobą, wtedy oboje będziemy szczęśliwi – opieram głowę o jego ramie, a on otacza mnie ramieniem. Nie kłócimy się, jak inne pary, bo oboje wiemy, że gdy drugie wylewa swoją złość jest bardziej złe na siebie samego, niż na drugiego.
– Jesteś zmęczona? Zabiorę cię...
– Luke! Oboje jesteśmy pijani!
Gryzie mnie w ucho.
– Nie widziałaś mnie pijanego, jestem trochę podpity... mam wysoką tolerancje.. – nie wiem, ile wypił, ani kiedy pił i skąd wraca – Więc chodźmy – podnosi mnie i owija wokół siebie – Co ty masz na sobie, kurwa?
– Próbuję.. – pochylam się do jego ucha – Wejść do twojej głowy – po czym zaczynam chichotać, to zdecydowanie mój objaw pijaństwa – Tak strasznie... cię kocham. Kocham cię! – nieustannie całuję jego szyje – Tak bardzo! – puszczam jego szyje, żeby rozłożonymi rękami pokazać rozmiar mojej miłości.
Całuje mnie, gdy niesie mnie do kuchni i prosi, żebym wyjęła butelkę wina, jakbyśmy jeszcze nie mieli dosyć. Wychodzimy z mieszkania i obieramy kierunek w stronę uniwersytetu.
– Dokąd? – nie mam siły, dokończyć tego zdania.
– Na szczyt.
Otwieram szeroko usta, nie rozumiejąc, co to znaczy. Opieram policzek na jego barku i pozwalam mu się nieść. Mimo, że przed jego poznaniem byłoby to nie do pomyślenia, żebym pozwoliła się komuś nieść.
Nie wiem, ile czasu mnie niesie, ale gdy wchodzimy do budynku, w którym mieszka jego brat..
– Luke..
– Cii.. mam klucze – jestem nieco przerażona. Czy my się włamujemy? A tak naprawdę nie włamujemy? O Boże! Luke otwiera drzwi i nie kieruje się do żadnego z pokoi, a w kierunku schodów na dach. To mieszkanie bardziej przypomina apartament, dlatego ten taras na górze mnie nie dziwi.
Jednak gdy byłam tu ostatni raz, nie było tu tych wszystkich lampek i drzewek.
– Jego dziewczyna ma obsesje na punkcie bożego narodzenia – które jest tak niedługo, o Boże.
Sadza mnie na ziemi i sam siada obok mnie, otwierając butelkę wina. Daje mi się napić, po czym sam rozkoszuje się smakiem alkoholu.
Kładę się patrząc w gwiazdy...
– Znasz się na konstelacjach?
Luke wybucha śmiechem.
– To zbyt cholernie trudne. Mogę ci narysować pieprzoną konstelacje, ale nie znajdę jej na niebie.
– Och.
Kładzie się obok mnie, ale bokiem. Opuszkami palców dotyka mojego policzka.
– Jesteś bardzo, bardzo piękna – nie odrywa ode mnie wzroku, jakby gdyby to zrobił zniknęłaby – Nie zasługuję, kurwa, na ciebie – dopija butelkę do końca i się uśmiecha – Nie wiem, co zrobić, żeby na ciebie zasługiwać.
Przysuwam się do niego i muskam jego wargi.
– Od dziecka marzyłem, żeby pasować do garniturów i tego twojego świata, ale nie potrafię.. – widzę łzy w jego oczach. Nie wiem, czy to wina alkoholu, czy czego – Zawsze chciałem tu pasować, przysięgam.
Przyciska wargi do moich w desperackim pocałunku. Jakby chciał sprawić, że moje usta pomogą mu tu pasować, jakbym ja sprawiała, że wcale nie musi.
Splatam z nim nogi, a on wsuwa dłoń pod jego koszulkę na mnie. Przyciąga mnie bliżej, przyciskając moje piersi do swojej piersi. Obejmuje mnie w pasie i wciąga na siebie. Łapie mnie za kark i przyciąga moje usta do swoich ust, całując gorliwie.
Nie chcę, żyć bez tych pocałunków.
Jęczę w jego usta, gdy ściska przez koszulkę moje piersi, to takie dobre uczucie..
Poruszam biodrami przy jego biodrach, gdy on zdejmuje ze mnie marynarkę i równie szybko pozbywa się koszulki. Szybko także ląduję pod nim, gdy on zaczyna całować moje piersi. Łatwo nakłaniam go do pozbycia się koszulki, piętami próbuję zsunąć jego dres, ale szybko okazuje się, że muszę użyć do tego dłoni. Luke całuje mnie w biodro, gdy ja ściskam jego pośladki, po to, żeby następnie opuścisz jego spodnie wraz z bokserkami. Sapię na widok mojego umięśnionego mężczyzny, gdy wstaje, żeby wyjść ze spodni. Szybko pozbywa się moich. Leży na mnie zupełnie nagi, nigdzie się nie śpiesząc. Dłońmi i ustami bada moje ciało, gdy ja to samo robię z jego. Całuję miejsce, w którym bije jego serce, ale nie poprzestaję tylko na tym miejscu. Luke wsuwa dłoń pomiędzy moje nogi i delikatnie mnie pociera.. unoszę biodra do góry, gryząc go w bark, gdy on ssie skórę na mojej szyi.
Wiatr owiewa moje nagie ciało. Moje piersi sterczą dumnie od nadmiaru emocji, a na skórze pojawia się gęsia skórka.
Luke rozszerzona moje nogi, jedną zgina w kolanie. Zaplatam ręce wokół jego szyi. Ociera się o mnie zarośniętym policzkiem, całuje mnie w ucho, co wywołuje mój jęk..
Aż w końcu..
– O boże! – krzyczę na nagle, zbyt dziwne uczucie wypełnienia.
Luke całuję mnie po twarzy i nie rusza się. Ściskam jego barki...
Zaciera moją rękę ze swojego barka i układa na swoim twardym członku. Patrzę pomiędzy nasze ciała, gdzie jesteśmy połączeni na.. nie wiem, to cholerny dyskomfort. Całuje mnie w kącik ust, a ja obracam nieco głowę, żeby dostać głębszy pocałunek.
– Masz całą władze – szepcze.
Poruszam dłonią na jego penisie, a on mruczy przy mojej skórze.. wsuwam go w siebie nieco głębiej, nieco zbyt delikatnie. Luke opiera swoje czoło o moje.
– Pocałuj mnie, proszę – spełnia moją prośbę, naciskając bardziej na moje wejście, próbuję się nie krzywić, gdy wprowadzam go w siebie.. jednak w końcu łzy wylatują z moich oczu. Luke całuje mnie delikatnie, potem nieco mocniej, żadne z nas się nie rusza. Z powrotem oplatam go rękami za szyje, on głaszcze moje udo, próbując sprawić, żebym się rozluźniła.
– Co mam zrobić, kurwa?
– Pocałuj mnie, jeszcze – robi to, gdy ja się mażę.
Gdy ból ustępuje, sama się poruszam. Dyskomfort sprawia, że każde tarcie, przyprawia mnie o niemal kolejne łzy, ale gdy Luke zaczyna się poruszać i przypominać mi, że to mój własny szczyt, zaczynam się w końcu rozluźniać na tyle, żeby poruszać biodrami w rytm jego bioder.
– Kocham cię – szepczę, przyciągając jego usta do moich.
– Kurwa – dochodzi.
We mnie.
Bez prezerwatywy.
Podczas mojego pierwszego pijanego razu.
O Boże.
Dlaczego, kurwa, znowu płaczę?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro