Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

77 |życie|

Tydzień później, wracam, co raz później, robię, co raz więcej. Jednak mam zbyt mało czasu dla Mary Jane, dlatego gdy mam zajęcia na uczelni, a nie idę do pracy, postanawiam zatrzymać ją w domu.

Jest piąta rano, a ona otwiera jedno oko i dziwi się, że nie wstaję. Wstałem o trzeciej i zdobyłem trochę energii.

Wyciąga do mnie ręce, chcąc przyciągnąć mnie bliżej, nawet się nie waham. Owijam wokół niej swoje ramiona, gdy ona przyciska plecy do mojej piersi.

– Zróbmy sobie dzisiaj wagary, kochanie – powinienem mówić do niej tak częściej, bo to zawsze wywołuje jej uśmiech. Przyciskam do niej policzek. Cieszę się, , że nie muszę się dzisiaj golić, nawet jeśli nie da to nic więcej, niż cień mojego normalnego zarostu.

– Nigdy nie robię sobie wagarów.

– Nawet dla swojego chłopaka?

Obraca głowę w moim kierunku, całuję ją w nos.

– No dobrze, ale tylko dlatego, że ostatnio tak mało czasu spędzamy razem – grymas pojawia się na jej ustach – Dużo pracujesz – wyciąga dłoń i przeczesuje moje włosy – Dobrze ci w tej pracy?

Cudownie.

Korporacja to miejsce, z którym się utożsamiam.

Kocham to.

Próbuję nie ukazywać mojego grymasu.

– Nie pasujesz do takiego miejsca, dlatego nie rozumiem...

– Przestań – syczę.

– To tylko z powodu pieniędzy?

Znalazłbym inny sposób, gdyby chodziło tylko o pieprzone pieniądze.

– Bo mam taki pomysł... – jej oczy promienieją – Może wyślesz swoje prace do galerii?

– Co?

– No jesteś artystą i... – uśmiecha się – Czy to nie to, co chciałbyś w życiu robić?

– Nie uważasz, że to bezużyteczne? Że moje rysunki gówno znaczą?

– Nie! – krzyczy – Masz talent! Powinieneś spróbować go pokazać światu...

– Nie przeszkadzałoby ci bycie z artystą?

Bierze moje policzki w dłonie i uśmiecha się szeroko.

– Nigdy – trąca nosem mój nos, całuje mnie w szczękę. – Pomyśl o tym, dobrze? No chyba, że chcesz być finansistą, pasuje mi cokolwiek pasuje tobie. A właśnie! – wyskakuje spode mnie i biegnie do swojego plecaka – Kupiłam ci coś, gdy byłam z dziewczynami w galerii!

Podpieram się na łokciach i przyglądam się jej, a właściwie jej pięknemu tyłeczkowi wystawionemu w moim kierunku.

– Nigdy nie nosisz krawatu! Postanowiłam ci jeden kupić! – rzuca się do mnie na łóżko – Pasuje do koloru twoich oczu....

Mary Jane jest jedną z tych osób, które nie rozumie, że nie można robić w życiu wszystkiego. Nie może w jednej chwili mówić, żebym został wielkim pieprzonym artystą, a później mówić mi, że kupiła dla mnie krawat.

Ludzie nie są tacy, jak ona.

Nie potrafią łączyć ze sobą wszystkiego. Tak jak ona łączy swoje życie z moim życiem. Dla większości jest to niemożliwe i dla mnie też.

Dlatego od marzeń o wielkim artyście, wracam do rzeczywistości, gdy moja dziewczyna przewiesza sobie przez szyje krawat, kładąc głowę na moim brzuchu.

– Umiesz wiązać krawat?

– Czy w tym świecie jest ktokolwiek, kto tego nie potrafi? – jestem trochę zgryźliwy, bo szczerze nienawidzę krawatów.

– Wow, po raz pierwszy, odkąd cię znam, przyznałeś, że jesteś w tym świecie.

Ta, możliwe.

– To co ważniaku, pokażesz mi, jak wiązać krawat?

– A co nie umiesz?

Uśmiecha się szeroko.

– Wolę popatrzeć, jak ty to robisz – przewraca się na brzuch, a jej dłoń kusicielsko zahacza o gumkę moich bokserek. Delikatnie wsuwa pod nie kilka palców.

– Co robisz?

– Sprawdzam twoją podzielność uwagi – całuje mnie tuż nad linią bokserek.

Zdejmuję jej krawat z szyi i zakładam na własną. Ona wierci się, jakby nie mogła leżeć w jednym miejscu przez długi czas, a potem trochę zbyt gwałtownie wsuwa dłoń w moje bokserki.

– – syczę, gdy owija wokół mnie dłoń.

– Masz tak wiele różnych, że nie wiem, które to.

– Zmieniłem zdanie, nie poradzę sobie sam – siadam i ciągnę ją za sobą.

– Czasem myślę, że nie chcesz uprawiać ze mną seksu – mówi, gdy owija nogi wokół mojego pasa i zaczyna wiązać krawat.

– Chcę, żeby to było wyjątkowe.

– O proszę, pan romantyczny – pochyla się do mojego ucha i przysuwa do mnie – Kocham cię.

Nie wiem, dlaczego jeszcze jej tego nie powiedziałem.

Myślę, że głównym powodem jest to, że nie chcę, żeby czuła, że kocha ją ktoś, kto tylko może od niej grać, a nic dawać od siebie.

Nie chcę, żeby czuła, że jest w związku pasożytniczym.

Gdy ona bierze prysznic, ja robię śniadanie wszystkim trzem dziewczynom. Callie wpada do kuchni, w momencie, gdy do czarnego bidonu nalewam mieszankę, która utrzyma mnie na nogach.

Nie wiem, jak przeżyłem tyle czasu bez alkoholu.

Czuję, jakbym odzyskał najlepszego przyjaciela.

Mała pyta mnie, co piję, gdy szybko nalewam jej pieprzony sok z marchewek, który Maria zrobiła dla niej. Mój mały skarb zachwyca się smakiem, podobnie z resztą, jak ja własnym trunkiem.

Gdy Mary Jane wchodzi do pokoju, zabiera dwie kanapki i od razu mnie stamtąd wyciąga. Postanowiła, że spędzimy ten dzień w górach, a potem w ramach niespodzianki zabiorę ją na kolacje. Jest ubrana w swój typowy strój do chodzenia po górach, czyli bardzo podkreśla swoje urocze pośladki.

Wsiada na motocykl zanim w ogóle zdążę pomyśleć.

– Jedziemy! – zastanawiam się, ile wypiłem i czy powinienem prowadzić, ale nie wypiłem, aż tyle. Nie jestem nawet w połowie tej dawki, która zaburza moje zdolności, jakiekolwiek.

Gdy dojeżdżamy na miejsce, Mary Jane rozgląda się dookoła, po czym zatrzymuje swój wzrok na mnie.

– Już, gdy się tu poznaliśmy, wiedziałam, że jesteśmy zupełnie różni. Ty szedłeś na łatwiznę, ja wspinałam się na szczyt, ale coś się w tobie zmieniło. – to uderza w moje serce, w najlepszy, jak i najgorszy sposób – Nie chcę być tylko twoim życiem po Chrisie, chcę być po prostu twoim życiem.

Całkiem dwuznaczne zadanie, prawda?

Czy poradzisz sobie z moim alkoholizmem?

Czy poradzisz sobie z moimi relacjami z rodzicami?

Czy poradzisz sobie z tym, że zawsze będę trochę nieszczęśliwy?

Czy poradzisz sobie z tym, że nie jestem, jak ty i nie radzę sobie z takim życiem?

Czy poradzisz sobie z tym, że nigdy nie będę wystarczająco dobry dla świata?

Czy poradzisz sobie z oceniającymi spojrzeniami, gdy będę odbierał cię z twojej nudnej roboty?

Czy nie zapragniesz kogoś kto może ci dać wszystko i zawsze?

Bo ja próbuję, ale nie zrobię tego bez alkoholu, bez chwili zapomnienia, bez nowych tatuaży, a może nawet bez Marii, która przypomina mi kim jestem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro