Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

75 |ojciec vol.3|

Zasnąłem.

Nie zdarzyło mi się to.... nigdy?

Po raz pierwszy od dwóch lat nie miałem pieprzonych koszmarów.

– Sypiasz w pracy? – to jej ojciec – Co robiłeś w nocy? – na jego twarzy pojawia się obrzydzenie – Nie odpowiadaj, nie chcę wiedzieć. Zdajesz sobie sprawę, że ona nie chce być nastoletnią matką?

– Naprawdę sądzi pan, że tak mnie zmęczył seks?

Zniesmaczenie na jego twarzy się powiększa.

– Jesteś pracowitym dzieciakiem, ale nie rozumiem, co moja córka lubi w twoim zachowaniu, gdy ty bez zastanowienia mówisz do mnie takie rzeczy.

Nagle mi, , głupio.

– Przepraszam – nie wiem, kiedy powiedziałem te słowa do kogoś dorosłego, a już na pewno do ojca czy matki. Matka w ogóle do mnie nie dzwoni, a brat nie chce do mnie zaglądać, żebym przypadkiem nie kazał mu zostać z Callie.

– Mam nadzieję, że się wyspałeś i dzisiaj to dokończysz.

– Oczywiście – mówię. Jest już przy drzwiach, gdy go wołam – Staram się być dla niej dobry, proszę mi uwierzyć.

Przygląda mi się, jakby oceniał mój ubiór i moje widocznie zmęczone oczy. Nigdy nie byłem taki potulny, jak pieprzony baranek.

– Wierzę, Luke – bardziej wygląda, jakby mnie żałował, nienawidzę, , tego.

Może dlatego, gdy wychodzi, pod wpływem zmęczenia wyciągam telefon i dzwonię do ojca, który oczywiście nie odbiera.

– Cześć, tato – jestem żałosny – Dzwonię, żeby cię przeprosić – mówię ciszej niż zamierzałem – Nie chciałem cię uderzyć, przepraszam. Ojciec mojej dziewczyny dał mi prace i chyba jest ze mnie zadowolony, to znaczy na tyle ile można być zadowolonym z kogoś takiego, jak ja – prycham – No więc, to chyba tyle i... przepraszam, tato. Kocham cię, tato.

Nim się orientuję, rzucam pieprzonym telefonem o biurko. Chowam twarz w dłoniach i krzyczę. Muszę zapalić. Zostawiam te prace i wychodzę przed budynek, żeby chociaż na chwile przestać czuć się, jak gówno, ale gdy kolejni ludzie wchodzą do budynku i są tak bardzo różni ode mnie.

To nie musi tak być.

Mogę być od nich inny, ale na ich poziomie.

Dam radę.

Gaszę papierosa i wracam do biura.

Gdy tylko do niego wchodzę, mój telefon dzwoni.

Pieprzony ojciec.

Tylko odbieram.

Już nie mam odwagi się odezwać.

– Luke? – ściskam telefon zbyt mocno – Znowu piłeś?

Wybucham śmiechem.

Oczywiście, że to wszystko, co o mnie myśli.

– Może właśnie to powinienem zrobić, skoro to wszystko, co o mnie myślisz! – rozłączam się, a on dzwoni ponownie.

Jestem dalej tak zmęczony, że jestem bliski łez, ale wiem, że nie mogę stąd wyjść, bo już nie będę miał do czego wrócić.

Dlatego z trzęsącymi się dłońmi i łzami w oczach, wracam do pracy, starając się nie myśleć o tym, czego nie mogę naprawić.

A gdy kilka godzin później mój telefon dzwoni znowu...

– Luke? Gdzie jesteś? Czekam na ciebie. Stało się coś?

Rozglądam się dookoła, ale nikogo już tu nie ma, a ja dalej mam trzy godziny straty.

– Mary Jane, przepraszam – to chyba moje nowe ulubione słowo – Jestem po uszy w papierach i przepraszam nawet nie wiem, która jest godzina.

– Luke...

– Nie mogę stąd wyjść za nim nie skończę.

– Ale Luke. – w jej głosie słyszę coś dziwnego.

– Poradzisz sobie? Przepraszam, ja...

– O której będziesz?

– Nie wiem. Możesz spać u mnie, a ja będę, jak będę, okej. Powiedz, że będziesz spać u mnie...

– Dobrze, będę. Kocham cię – mówi.

– Mary Jane, naprawdę, przepraszam.

– Hej! Przestań! Jest w porządku! Każdemu może się zdarzyć. Będę na ciebie czekać, nie śpiesz się.

Wychodzę z gabinetu w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, bo chyba nie jadłem też cały pierdolony dzień, ale w szafkach mają alkohol? Czy to nie wbrew polityce firmy?

Rozglądam się dookoła, jakby ktoś miał mnie przyłapać i zabieram butelkę.

Potrzebuję tego cholernego alkoholu.

Już po pierwszym łyku jest mi lepiej, czuję dawno zapomnianą euforię i te dziwną energię... alkohol mnie napędza zamiast usypiać.

Alkohol przez długi czas sprawiał, że żyję i teraz to uczucie wraca.

Przy kolejnym łyku uciekają niechciane myśli, a butelka obok mnie pomaga mi w pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro