Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

73 |Nathan|

Dwa miesiące później mogę przysiąc, że moje życie to pieprzony żart. Jestem mistrzem drzemek, gdziekolwiek, kiedykolwiek. Ukrywanie pracy przed Mary Jane i bycie chłopcem na posyłki dla jej ojca, sprawia, że niemal zapomniałem, jak wygląda ołówek i kartka. W szczególności, , ta, którą chowam przed Mary Jane.

Bycie dobrym jestem jest trudne, dlatego pozwalam sobie na mały luksus, o którym nie wspominam nikomu.

Jej ojciec płaci mi tak absurdalnie dużo, że udało mi się odłożyć na coś więcej niż ten mały tatuaż, który zamierzam zrobić. Narysowałem go w pośpiechu, dlatego teraz go poprawiam.

Druga połowa mojej szyi, aż błaga o pieprzony tusz, a ja nie zmierzam jej tego odmawiać.

Nawet nie wiecie, jak wiele rzeczy ukrywają pieprzone kołnierzyki.

Potem zabiorę Mary Jane na kolacje.

Mary Jane

Gdy mój ojciec do mnie dzwoni to znaczy, że dzieje się cod wielkiego. On preferuje wiadomości czy kontakt przez mamę.

– Cześć, tato.

– Możesz wpaść do domu, czy jesteś bardzo zajęta? – zawsze bezpośredni – Ktoś przyjechał i powiedział, że nie chce ci przeszkadzać na kampusie...

– Kto taki? – pytam lekko zaniepokojona.

– Czy możesz po prostu przyjechać? Siedzi tu z kwiatami i prosi mnie o chyba twoją rękę, ale nie rozumiem...

– Tato! Czy ty sobie żartujesz?

– Jedź ostrożnie, czekamy.

Najbardziej szaloną myślą jest to, że to Luke, a drugą, że Nathan opowiedział rodzicom, co zaszło w Nowej Zelandii. Nie, nie powiedziałby tego, ojciec wyrzuciłby go z domu. Prawda?

Dlatego jadę do domu, a gdy wchodzę do środka... okazuje się, że to Nathan, z pieprzonymi kwiatami.

– Co ty tu robisz?!

– Mary Jane, ja.... – nigdy nie widziałam go tak źle wyglądającego. Jakby nie tylko był po dwudziestych godzinach lotu, ale jakby był zniszczony... nie mogłam wywrzeć na niego takiego wpływu, nie chciałam... – Tęskniłem za tobą.

Ojciec siedzi na innej kanapie, po drugiej stronie salonu. Chyba się nigdzie nie wybiera.

– Tak strasznie przepraszam za to, co się wtedy wydarzyło... byłem zły, że pocałowałaś kogoś innego, ale to my jesteśmy sobie przeznaczeni, przepraszam.

– Co on mówi, Mary Jane? – pyta tata – Co się wydarzyło...

– Potraktowałem pańską córkę...

– Jak dziwkę! Nawet mnie tak nazwałeś! Zaraz po tum, jak zdarłeś ze mnie ręcznik, po dotykałeś, a potem obróciłeś się plecami i zacząłeś wyzywać! Myślałam, że mnie zgwałcisz!

– Co? – a on co tu robi? Skąd się tu wziął. Jak? – Powiedz mi, że się przesłyszałem, że nie prosiłaś mnie, żebym ram przyjechał, bo...

– Nigdy bym tego nie zrobił, Mary Jane! – krzyczy, a wtedy Luke go dopada i rzuca nim o ziemie.

– Ty pieprzony pojebie! – wrzeszczy i uderza go prosto w twarz. Chce to zrobić jeszcze raz, ale mój ojciec odsuwa ich od siebie, gdy Luke znowu krzyczy.

– Byłeś przyjacielem rodziny – mówi mój ojciec.

– Co ty tu robisz? – krzyczy Nathan – Jesteście parą? Zostałaś z tym śmiechem? Co ty masz w głowie, Mary Jane? Teraz się czuję, jak Peter Parker bardziej niż kiedykolwiek!

Wybucham śmiechem, nie mogąc uwierzyć, że w tej chwili porównuje nas do tego głupiego komiksu.

– Nathan, to czas, żebyś wyszedł.

Mój ojciec zawsze opanowany.

Nathan wychodzi, a Luke podchodzi do mnie w jednym szybkim kroku.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś, ?! – bierze moją twarz w dłonie – Dlaczego?!

– Nie jestem taka...

– Oczywiście, że nie jesteś! – wrzeszczy.

–Co tu robisz? – pytam powstrzymując łzy.

– Twój ojciec do mnie zadzwonił.

– Co? Dlaczego?

Luke patrzy na mnie, a potem na mojego ojca i tak kilkukrotnie.

– Jeszcze jej nie powiedziałeś?

– Czego, Luke? – teraz jestem przerażona i to właściwie po raz pierwszy, odkąd tu przyjechałam.

– Pracuję u twojego ojca – nie rozumiem – Dał mi szanse.

Patrzę na tatę.

– Dałeś mu prace?

– Przyszedł po nią. Jakoś musi żyć, prawda?

– Dziękuję – mówię do taty – Ja jestem zaskoczona, że dałeś mu prace i po niego zadzwoniłeś. – aż zaraz się popłaczę – Dziękuję.

Luke podchodzi do mnie i owija wokół mnie swoje raniona, a ja chowam twarz w jego szyi.

Nie wiem, jak znajdujemy się w moim pokoju, w rodzinnym domu, jednak to jest miejsce, do którego trafiamy. Luke trzyma mnie na swoich kolanach i co jakiś czas niemal błaga, żebym mu powiedziała, czy Nathan nic mi nie zrobił. Tylko kręcę głową, ale on nie jest przekonany.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś o pracy u mojego ojca?

– Bo to nic takiego, – mówi – Mam tonę gówna do płacenia. Poszedłem do twojego ojca, bo nie mogłem znaleźć gównianej roboty, bo mam na utrzymaniu te dwie dziewczyny i praca u twojego ojca to nie coś z czego jestem dumny, ale przyzwyczaję się.

– Na pewno? – odchylam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.

– Mary Jane, dobrze jest mieć pieniądze i to wszystko, co musisz wiedzieć na temat mojej pracy.

– Czy tata dobrze cię traktuje?

– Zaskakująco lepiej niż mój własny ojciec.

Opieram czoło o jego czoło.

– Kocham cię – szepczę – Kocham cię takiego, jakim jesteś. Z wadami, zaletami, przeszłością, planami...

– A z tymi dwiema dziewczynami w moim mieszkaniu?

– Z nimi też – i go całuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro