72 |poranek|
Nie wiem, kiedy sen stanie się moim przyjacielem, ale gdy ona zasnęła nie miałem czasu nawet o tym myśleć, ponieważ gdy ona zasnęła, ja nie mogłem przestać rysować. Później okazało się, że zapomniałem o pieprzonej robocie, a potem było już za późno, żeby ość spać.
Ubieram się w dres, żeby jeszcze zdążyć na siłownie. Jest piąta rano, gdy otwieram drzwi, a Mary Jane przewraca się na drugi bok i otwiera oczy.
– Gdzie idziesz? – odgarnia włosy z twarzy i otwiera oczy.
– Na siłownie, potem wrócę ze śniadaniem.
– Hej, zaczekaj – wyciąga ręce, mimo, że nie jest w stanie mnie dosięgnąć – Pójdę z tobą.
– Poszliśmy spać o trzeciej, daj spokój.
– Ja poszłam spać. Czy ty w ogóle spałeś? – jest już gotowa wstać, dlatego podchodzę do niej i pcham ją z powrotem na materac.
– Śpij, Mary Jane, masz dzisiaj ważny egzamin, .
– Musimy coś zrobić z twoją bezsennością to nie jest zdrowe – mruczy.
Całuję ją w czoło i opatulam mocniej kołdrą.
– Kochanie, śpij.
Otwiera usta i ziewa.
– Porozmawiamy o tym wieczorem – przytula głowę do poduszki, jest tan cholernie piękna – Nie odpuszczę.
– Dobrze, dobrze.
Znowu jestem przy drzwiach.
– Kocham cię! – krzyczy za mną.
Uśmiecham się, jaj pieprzony kretyn. Cofam się, żeby ją pocałować, a ona nie odpuszcza i ciągnie mnie na siebie. Śmieje się, gdy lecę na łóżko, a ona przygryza moje ucho. Nie wiem, co w tym takiego jest, ale to sprawia, że od razu twardnieję. Mary Jane wsuwa dłoń pomiędzy nas i pod moją koszulkę, głaszczę mój brzuch nad linią bokserek. Opieram czoło o jej czoło, gdy przesuwa rękę wyżej zamiast niżej.
– Zostań – prosi.
– A co masz dla mnie inną aktywność fizyczną?
Przesuwa się tak, żeby pocałować mnie w szyje, po czym ssie na niej skórę. Moje biodra wykonują jeden ruch w stronę jej bioder. Całuje mnie w ucho, po czym liże je od góry do dołu.
– Ciuchy, won.
Mary Jane chichocze, gdy słyszy moje oświadczenie.
Ciągnie za moją koszulkę, starając podwinąć ją do góry. Szybko ją zdejmuję, a jej dłonie od razu błądzą po mojej piersi.
Wyciąga ręce do góry, czekając, aż zdejmę z niej koszulkę. Jej uśmiech znowu porusza moje pieprzone serce. Łapię ją za policzek, gdy przesuwam ustami po jej, a ona wydaje z siebie urocze jęki. W końcu pozbywam się jej koszulki i całuję ją w dolinę pomiędzy piersiami. Jej ręce od razu giną w moich krótkich włosach.
– Czy ktoś ci kiedyś powiedział, że masz najsłodsze piersi na świecie?
– Cóż, kilku cukierników coś wspominało...
Wybucham śmiechem, gdy ona unosi biodra do moich, ocierając się o moją twardość. Tym razem to ja jęczę.
– Mogę dotknąć?
– A czy w mięsnym możesz dotykać kiełbasy przed ich zakupem?
Patrzy na mnie dziwnie, po czym zaczyna się trząść ze śmiechu. Obejmuje mnie za szyje i śmieje się wprost do mojego ucha, szybko do niej dołączam.
– Jaka jest cena wywoławcza?
– Jedzenia chyba nie można sprzedawać na licytacji – całuję ją we włosy, gdy ona znowu przesuwa dłoń na moje południowe rejony.
– Nudziarz – szepcze mi do ucha i znowu je przygryza.
– O nie, nikt nie będzie nazywał mnie nudnym.
Biorę jej pierś do ust i mocno ssę. Mary Jane jęczy i gorączkowo zaczyna się o mnie ocierać, zanim nie wkłada dłoni w moje spodnie, a następnie bokserki, ściska mojego kutasa, trochę za mocno, jak na dzień dobry. Unoszę oczy, żeby na nią spojrzeć, ale ona odwraca głowę i wyjmuje rękę.
– Chcę być w tym najlepsza.
Powstrzymuję się przed parsknięciem.
– Panna idealna chce być najlepsza w grze wstępnej? – trącam nosem jej policzek – Chodź, pokażę ci.
Podnoszę ją i opieram o zagłówek, ale ona szybko przesuwa się do mnie. Moje nogi są po obu stronach jej ciała, gdy ona zarzuca swoje łydki na moje uda i przesuwa się blisko, ale nie za blisko. Muszę ją od siebie odsunąć, żeby pozbyć się spodni i bielizny i szybko z powrotem zarzucam jej nogi na swoje. Biorę jej dłoń w moją i lekko całuje. Gdy patrzę na jej twarz, nie widzę za wiele, bo jej wzrok jest utkwiony w moim penisie.
– Przynieść ci ogórka, żebyś porównała rozmiar?
Patrzy na mnie, jakbym był kretynem.
– Czy twój penis jest duży?
Owijam jej dłoń wokół mojego przyjaciela, gdy drugą kładę na jej karku i przyciągam do pocałunku. Unosi na mnie oczy, a jej policzki są zarumienione. Nie rozłączając naszych ust, przyciągam naszymi dłońmi po swoim kutasie. To takie dobre uczucie. Jęczę w jej usta, a ona się uśmiecha. Mary Jane szybko podłapuje, co robić. Zabieram moją dłoń i kładę na jej udzie, gdy ona porusza swoją na mnie, dodaje do tego drugą, sprawiając, że nie mogę powstrzymać ruchu moich bioder, a ona dodatkowo przygryza moją wargę.
– Mary Jane – przysuwa się bliżej, gdy jej ręce nie przestają nade mną pracować, pochylam się i biorę jej pierś do ust, próbując sprawiać, żeby ten poranek był chociaż w połowie dla niej tak przyjemny, jak, , dla mnie. Gubi rytm, gdy to robię, ale w końcowym efekcie wygina plecy w luk, sprawiając, że nasze jęki mieszają się ze sobą. Dochodzę w jej pieprzonych dłoniach, co niemal od razu znowu mnie nakręca. Całuję ją, jak szalony, a ona przysuwa się do mnie bliżej. Opalają mnie rękami w pasie, przytula do mojego ciała i kołysze biodrami. . Gdy orientuje się, co robi, odsuwa się ode mnie.
– Hej – łapię jej policzek w dłoń.
– Seks jest taki dezorientujący, niczym pieprzone sporty zespołowe, a w nich jestem beznadziejna!
Popycham ją na plecy, szybko udowadniając jej, że na ławce rezerwowych też jest fajnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro