Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

58 |Chris|

Gdy docieramy na miejsce moi przyjaciele siedzą przy stoliku, otoczeni alkoholem. Nie zamierzam pić, bo tego wieczoru mam pod opieką dwie dziewczyny.

– Cześć – mówię wszystkim. Mój wzrok od razu kieruje się do Mary Jane, która patrzy na mnie zbyt wielkimi oczami. – To jest Maria, była dziewczyną mojego przyjaciela, ale także moją przyjaciółką. – Przedstawiam jej wszystkich, gdy Mary Jane nie odrywa ode mnie wzroku.

– Co pijesz, Maria? – To Ashton się wychyla.

– Nie wiem, piwo? – pyta.

Wsiadam obok Mary Jane, a Maria siada obok mnie. Kładę dłoń na kolanie mojej dziewczyny i całuję ją w policzek.

– Mogłeś mi powiedzieć, że to ona. Dlaczego nie powiedziałeś, że macie kontakt? Gdy ostatni raz was razem widziałam? Dlaczego ukrywasz przede mną takie rzeczy?

– Bo moje życie jest bardziej skomplikowane od twojego i nie sądzę, że sobie z tym poradzisz.

– To patrz, jak sobie radzę. – Przeskakuje przez moje kolana i zmusza mnie do przesunięcia się. – Cześć, Maria, jestem jego dziewczyną, ale to pewnie wiesz. Powinnyśmy pójść razem po drinki.

Kładę dłoń na jej ramieniu, chcąc ją do siebie przyciągnąć, ale spycha moją rękę.

– Masz fałszywy dowód?

– Mam dwadzieścia jeden lat. – Kolejna informacja, o której nie wiedziała.

– Gdzie jest twoja córka?

– Z bratem Luke'a i jego dziewczyną.

Jestem pewien, że to ją dezorientuje.

Mary Jane

Skoro Luke nie chce dawać mi odpowiedzi, tylko bawi się w tworzenie jeszcze większego dystansu, to dobrze, sama wezmę sobie odpowiedzi.

Nie jestem zła, że ją tu przyprowadził, jestem zła, że nie dopuszcza mnie do tej części swojego życia.

– Jesteś zła, że mnie tu przyprowadził? – Najgłupsze pytanie świata.

– Maria, oboje straciliście kogoś ważnego i jak cholera nie jestem zła, że u jesteś. Chętnie cię poznam. Sądzę, że powinniśmy się razem upić.

– Dobrze. – Uśmiecha się do mnie i ma cholernie piękny uśmiech. Jest taka drobna, że nie mam pojęcia, jak urodziła dziecko, ani jak może po ciąży mieć taką figurę, ani jak może być od nas starsza.

Przywołuję barmana, gdy ona chwieje się na piętach obok mnie. Jest o wiele bardziej zdenerwowana ode mnie. Podstawiam jej pod nos alkohol.

– Napij się. Obu nam dobrze to zrobi.

– Od lat imprezowałam z nim, a potem go już nie było i nie potrafiłam tego robić. Nie wiem, jak to robić bez niego.

– W ogóle nie umiecie bez niego żyć. – Jestem trochę wkurzona, mimo, że wiem, że nie mam prawa.

Polegają na sobie desperacko, pomimo tego, że obwiniają się nawzajem.

– Napij się. – Wypija drinka na raz i zamawia kolejnego.

– Jak długo byłaś z Chrisem?

– Prawie cztery lata. Zaczęliśmy się spotkać, gdy mieliśmy po jakieś szesnaście lat. Uciekłam z domu, znalazłam pracę. Żyłam w, co raz to gorszym miejscu. Nie powiem, żebym zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, ale gdy zobaczyłam go stojącego przed moją pracą, czekającego, żeby odprowadził mnie do domu, oddającego mi swoją kurtkę. Nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego, wiesz? Dla ciebie pewnie ludzie w kółko robią takie rzeczy.

– Nie pozwalam sobie na takie przysługi. – Jestem oschła, nieco niemiła, ale to dlatego, że nie rozumiem ich życia.

– Zazdroszczę ci, że nie musisz. Potem byliśmy nierozłączni, Luke'a poznałam następnego dnia, spał na kanapie Chrisa, a na śniadanie zrobił nam naleśniki z whisky. – Uśmiecha się, jakby to było jedno z ich najlepszych wspomnień. – Z Chrisem życie było prostsze. Nie przejmowałam się, że nie mam pieniędzy na czynsz, bo Chris wypełniał moje życie w sposób, w który do dziś nie potrafię zrozumieć.

– Co najbardziej pamiętasz?

– Studio tatuażu, w którym spędzaliśmy godziny z alkoholem i długimi sesjami na tatuaże Chrisa. To było niemal tak intymne, jak seks.

– Spałaś kiedyś z Luke'm? – Nie wiem, dlaczego o to pytam. To takie głupie.

– Co? Nie! – Oburza się i to całkiem szczerze. – Byłam zawsze wierna Chrisowi! Jak możesz...

– Hej, nie denerwuj się. – Przywołuję barmana. – Napijmy się jeszcze.

– Tak.

Trzy drinki później, Maria wierci się przy barze, kręcąc biodrami w rytm muzyki. Zdecydowanie jest małą kusicielką i zdecydowanie ma to coś.

– Jak to się stało, że Chris nie żyje? – krzyczę ponad muzyką.

Maria patrzy na mnie z przerażeniem w oczach.

– Byli pijani. Jechali nie wiem dokąd, bo na pewno nie do domu. Chris prowadził, wjechali w pieprzone drzewo z prędkością stu dwudziestu kilometrów na godzinę. Chris nie zapiął pasów, a Luke tak, tylko dlatego żyje. Mój chłopak wypadł przez przednią szybę, uderzając głową o drzewo.

A Luke to wszystko widział.

– Nigdy nie dowiedział się o dziecku, nigdy nie spędzimy ze sobą życia.

Podstawiam jej alkohol pod nos, a ona go przyjmuje. Biorę ją za rękę i wyciągam na parkiet. Taniec zrobi dobrze nam obu. Poruszamy się razem w rytm muzyki, starając zapomnieć się o swoich problemach, które znajdują się w ogóle nie porównywalnej do siebie skali.

– Nigdy nie żyłam w dostatku, który oferował mi Luke. Nie wiem, skąd ma pieniądze, bo rodzice wieki temu odcięli go od funduszu, ale myślę, że gdyby mnie nie znalazł...

– Można się w nim zakochać, co? – krzyczę ponad muzyką.

– Jest zbyt podobny do Chrisa.

Czy to dobrze, czy to źle?

Tańczymy dalej, będąc o wiele bardziej niegrzecznymi niż bym spodziewała się po młodej matce i mnie dziewczynce z zasadami.

Tak naprawdę, przy Luke'u wszystkie zasady znikają.

Byli pijani.

Zerkam w stronę Luke'a, czy pije, ale w tej chwili trzyma w dłoni tylko papierosa.

Pijany prowadził samochód.

Dla mnie to niepojęte.

Dlaczego nawet teraz widzę, że Chrisowi nie zależało na jego życiu, na tyle, żeby nie wsiąść po alkoholu do samochodu? Powinien kochać Marie mocniej od tego. A Luke? Nie wsiadłby, gdyby nie ufał Chrisowi bardziej niż sobie.

Łzy zbierają się w moich oczach.

Chcę płakać, bo on też mógł zginąć, bo nigdy mogłam go nie poznać.

Nie mam pojęcia, jak może czuć się Maria.

Nie mam pojęcia, jak ta dwójka zamierza siebie uratować. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro