Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

51 |w duszy gra|

Gdy mnie całuje, nie mogę uwierzyć, że mamy problem ze słowami, a przynajmniej, że on ma, bo to zdecydowanie umie poruszać językiem. Ta myśl, wywołuje moje płonące policzki z uśpienia. Owijam ręce mocniej w jego szyi, chcąc być jeszcze bliżej o ile to w ogóle możliwe. Dyszymy przy swoich ustach, gdy unosimy oczy, żeby na siebie spojrzeć. Luke ściska mnie w talii, przeczesuję jego włosy, uśmiecham się.

– Twoje pocałunki mogą zabić.

Luke jęczy i całuje mnie jeszcze raz, pomimo mojego oświadczenia. Cholera. Jak przez tyle lat mogłam żyć bez pocałunków?

Mniej lub bardziej świadomie napiera na mnie biodrami, co wywołuje mój jęk.

Kocham to, że nigdzie mu się nie śpieszy i kocham to, hak mocno, a zarazem delikatnie się ze mną obchodzi. Jego dłonie błądzą po moich plecach, co jakiś czas ściskając moją talie, gdy całuje mnie po szyi.

W którymś momencie jedna jego dłoń zaciska się w moich włosach, odchylając moją głowę do tyłu, przysuwa usta do mojego gardła, gdy druga dłoń zsuwa się po moich plecach i wsuwa do spodni, ściskając mój pośladek.

Pamiętam, jak ostatnio ktoś złapał mnie za tyłek w ten sposób, staram się o nim nie myśleć...

Opieram łokcie na jego barkach, starając się skupić na doznaniach.

Luke zaciska dłoń na moim pośladku, mocniej, lżej, więcej. Liże językiem moje gardło, patrzę na niego z góry. O Boże.

To takie dobre.

Zsuwa dłoń niżej i jeszcze niżej.

I gdy naprawdę jestem gotowa, żeby oszaleć od tych wszystkich doznań.

Coś spada na moją głowę.

I nie tylko na głowę.

Deszcz obmywa całe moje ciało, zaskakując nas niespodziewanie. I tak jesteśmy już cali mokrzy od nieplanowanej kąpieli w basenie, ale to zmienia nastrój.

Luke całuje mnie szybko, po czym ciągnie mnie do wyjścia z basenu. Kieruje nas z powrotem w stronę domku na drzewie, ale przecież zaraz jest dom i mój pokój. Ciągnę go w przeciwną stronę, a on dziwnie na mnie patrzy.

Deszcz na nas pada.

Żadna mżawka, a nagła ulewa.

Patrzy na mnie, ja trochę bardziej ciągnę go w stronę domu.

A wtedy on rzuca się na mnie, ściskając mnie tak nagle i w tak wielu miejscach, że nawet nie wiem, kiedy moje plecy odbijają się od szklanych drzwi do salonu.

– Następnym razem, kiedy wejdę do tego cholernego domu, będzie pełen ludzi i zobaczymy, czy wtedy będziesz ciągnąć mnie do środka.

Nie wiem, czy jest zły, gdy patrzę w jego oczy.

Jednak, gdy znowu mnie całuje, jestem pewna, że chce czegoś więcej, tak samo, jak ja.

Znajduję klucze w kieszeni, otwieram drzwi i łapię go za rękę, ciągnąc w kierunku pokoju. Ruszam biegiem, a on za mną.

I przyznam szczerze, cholernie szczerze, że chciałabym, żeby gonił mnie przez o wiele dłużej, niż w rzeczywistości to możliwe.

Otwieram drzwi od mojego pokoju. Wpuszczam go do świata, który jest czymś czego nie chce. Siadam na brzegu łóżka, przyciągam go siebie. Kropelki wody spływają po jego nagiej piersi. Luke zaczesuje moje włosy do tyłu, chcąc widzieć całą moją twarz.

– Jesteś tak cholernie piękna. – Łapie moją szczękę w swoją dużą dłoń. pochylam się i całuję go w pierś.

– W środku i na zewnątrz?

– Cholera, że tak.

Całuję go w jeden z tatuaży, chociaż moje usta trafiają w więcej niż jeden szkic.

Moje ręce dopadają jego pasek, chcąc go rozpiąć, ale on łapie za moje ręce.

– Musimy zdjąć z siebie te mokre rzeczy. – Próbuję uśmiechnąć się uwodzicielsko, ale nie jestem pewna, czy mi wychodzi.

Luke marszczy brwi, gdy ja ponownie mocuję się z jego paskiem.

– Skrywasz tam jakieś tatuaże?

— No. – Nagle to on jest niepewny.

– Może to ja posuwam się za szybko i rozbieram cię wbrew twojej woli?

– Nie chcę cię wystraszyć.

– Penisem? Jest brzydki?

Luke się uśmiecha.

– Widziałaś już jakiegoś penisa, kochanie? – Głaszczę kciukami moje zarumienione policzki.

– Możesz się cieszyć, twój będzie pierwszy.

– Skaczę, kurwa, z radości. – Pochyla się, żeby mnie pocałować, cóż jestem trochę zaskoczona, myślałam, że będzie się cieszył, że chcę go rozebrać. Nie musiałoby do niczego dojść.

A wtedy czuję jego dłonie przy zapięciu stanika. Luke patrzy na mnie z ostrożnością w oczach, całuję go w szyje, nie będąc w stanie wypowiedzieć ani słowa, a wtedy mój stanik znika. W jednej chwili jestem topless przed drugim mężczyzną w moim życiu i nie jestem już tak przerażona. Luke popycha moje plecy na łóżko. Podpieram się na łokciach, chcąc lepiej widzieć, co zamierza.

Jego usta dotykają mojej szyi, ssie wrażliwą skórę za uchem, skubie moją skórę. Wplatam palce w jego włosy, gdy on przesuwa usta co raz niżej, liże mój obojczyk, co wywołuje mój jęk. Jego dłonie przesuwają się po mojej talii, dotykają spodu moich piersi. Ręce przesuwają się wyżej, gdy usta, co raz niżej. Ssie skórę pod moim obojczykiem, gdy jego dłonie zamykają się na moich małych piersiach. nie wiem, czy potrafię na to patrzeć, a zarazem nie chcę przestać. Opieram głowę o poduszkę, gdy jedną z dłoni zastępują usta i język.

– O Boże – jęczę, unosząc biodra do góry.

Czuję, jakbym latała do cholery.

Jego ciepły język, okrąża mojego naprężonego sutka. Zasysa go w ust, gdy ja w nadmiarze emocji ściskam jego włosy z nieznaną mi wcześniej desperacją.

Unoszę głowę, żeby na niego spojrzeć, a wtedy nasze spojrzenia się spotykają. Blondyn mocniej zasysa mój sutek i znowu opadam z głową na poduszkę.

Krzyczę, gdy pieści językiem drugą pierś. Ściskam jego włosy, wyginam plecy bardziej do jego dotyku...

W końcu schodzi ustami niżej i niżej. Łapie mnie za pośladki, po czym zsuwa ze mnie mokre spodnie wraz z bielizną.

Całuje mnie w kość biodrową, po czym łagodzi to językiem.

Rozszerza dłoni moje uda...

– To jest moja definicja wolnego tempa.

I wtedy mnie całuje.

Pomiędzy nogami.

Krzyczę.

Rumienię się.

Odlatuję i zapominam o całym świecie.

Mogę polubić jego wolne tempo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro