Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

46 |rozmowa z mamą|

– Mamo, proszę, przestań – szepczę do telefonu. – Nie powiem ci, co się wydarzyło. To nasze prywatne sprawy z Nathanem.

– Nie rozumiem, dlaczego w ogóle macie sprawy z Nathanem. On jest dla ciebie za stary.

– Za stary? – Nie doszło w końcu do wspólnej kolacji, bo rodzice nie mieli czasu.

– Tak, Mary Jane, za stary. Jeśli szukasz chłopca to my ci takiego znajdziemy, będzie o wiele odpowiedniejszy. Tata się ze mną zgadza. Nathan jest częścią tej rodziny, ale powinien być z kimś w swoim wieku. Nie po to chodzisz na studia, żeby zostać czyjąś utrzymanką. Coś ty sobie myślała?

– Nie rozumiem, mamo.

– Jesteś ambitna, właściwie najbardziej ambitna ze wszystkich naszych dzieci. Nie powinnaś teraz szukać mężczyzny, a jeśli już musisz to znajdź takiego, który zaczeka, póki nie zrobisz kariery, bo to nie czas.

– Nie mogę mieć chłopaka? – Skupię tapetę na ścianie w holu. Zaraz zaczynają się zajęcia, ale mama postanowiła do mnie zadzwonić.

– Możesz, ale... – waha się. – to ma być ktoś kto nie będzie umniejszał twojej osobie. Nathan sprawia, że wyglądasz, jakbyś nie miała ambicji.

— Co ty mówisz, mamo. To nie ma sensu.

– Kochanie, masz niespełna dwadzieścia lat, wyglądasz, jak utrzymanka przy starszym mężczyźnie. Chcesz, żeby ludzie tak o tobie myśleli?

– Nie. – Nawet się nie zastanawiam, po prostu odpowiadam.

– Dlatego skup się na nauce i na budowaniu swojego wizerunku. Wyszalałaś się w Nowej Zelandii? No to koniec tego.

– Mamo... – Nie wiem, nawet, co jej powiedzieć.

– Miałam przed twoim ojcem jednego mężczyznę, który wywołał miesiące łez i lata złamanego serca, bo wydawało mi się, że przygoda i wielka miłość to wszystko, co się liczy.

– Chcesz powiedzieć więcej?

Mama rzadko dzieli się takimi historiami.

– Byłabym w innym miejscu, Mary Jane, gdybym nie spotkała w życiu mężczyzny, który okazał mi, jak żyć z dnia na dzień, a w życiu jest dużo więcej. Nie zatrzymuj się, bo coś znalazłaś. Proszę.

– Muszę iść na zajęcia. Przyjadę w weekend.

– Spotkasz się jeszcze z Nathanem?

– Nie sądzę, mamo.

Ale to nie zasługa jej historii.

– Jesteś mądrzejsza ode mnie, Mary Jane.

Rozłączamy się w tym samym momencie.

Nigdy nie miałam marzenia, żeby żyć z dnia na dzień, zawsze widziałam dalszy cel, a potem w moim życiu pojawiło się tych dwóch mężczyzn, którzy mają wpływ na wszystko, co zrobię w moim życiu.

O Boże.

Muszę iść na zajęcia.

Nie chcę teraz oszaleć, przez słowa mamy, ale ma racje łatwo jest się zatrzymać, gdy...

O Boże.

Miłość to nie wszystko.

Wiedziałam o tym jeszcze miesiąc temu.

Widziałam, jak ludzie wokół mnie zatrzymują się w połowie drogi.

O Boże.

Nie chcę tego zrobić w moim życiu.

Gdy wchodzę na zajęcia. Kim i Damon siedzą obok siebie i oboje mają zamknięte oczy, gdy siadam obok niej, mam ochotę nimi potrząsnąć.

Miłość nie jest odpowiedzią na wszystko. Nie możecie tu siedzieć i po prostu się do siebie przytulać, to wasza edukacja!

Szaleję.

Zdecydowanie szaleję.

To podstawy biznesu, a przez drzwi wchodzi Luke.

On nie chodzi na te zajęcia.

Co on tu robi?

Uśmiecha się, gdy nas zauważa i kieruje w naszą stronę. Budzi naszych przyjaciół i siada obok mnie.

– Cześć. – Całuje mnie w ucho, drażniąc zarostem moją skórę dłużej, niż to konieczne.

– Cześć. – Chcę, żeby się odsunął, ale nie wiem, jak mu to powiedzieć.

– Jak dzisiaj spałaś? – szepcze, trąca nosem moją szczękę.

Zamykam oczy, wyciągam dłoń i odsuwam go od siebie.

– Dobrze, a ty? – Nawet na niego nie spojrzałam.

– Miałem cholernie ciekawy poranek.

– Tak?

Bierze moją dłoń i zaczyna spłatać nasze palce, ale zabieram mu rękę.

– Co tutaj robisz? – Spoglądam na niego kątem oka. – To nie twoje zajęcia.

– Teraz moje

Z jakiego powodu? Bo chyba nie mojego?

– Dlaczego?

– Nudziłem się, więc postanowiłem zostać biznesmenem – mówi z uśmiechem.

– A tak serio?

– A to nie jest serio? – pyta zadowolony. – Jakoś muszę się sprzedać. – Opiera ramie za moim krzesłem. – Nie podoba ci się, że tu jestem? – Wpatruje się we mnie, wyczekując odpowiedzi.

– To zajęcia – Przypominam i sobie, i mu.

– To tylko zajęcia, do cholery – odpowiada.

– To ważne zajęcia, więc jeśli chcesz gadać, to usiądź gdzie indziej – warczę.

– Co jest... – Dezorientuje go moje zachowanie, ale nie przeszkadzam u to w ściśnięciu mojego uda i to z dużą siłą.

– Chcę się skupić na zajęciach. Zabierz ręce, proszę.

– Wróciłaś do Nathana? – to pierwsze, co przychodzi mu do głowy? Przeczesuje swoje włosy, odsłaniając trochę tatuaży.

– Co to za pytanie?

Patrzę na niego, on patrzy na mnie.

Chce oprzeć czoło o moje, ale się odsuwam.

– To są zajęcia! – warczę

– A może mnie się po prostu wstydzisz wśród tych ludzi? – Rozgląda się dookoła. – Nie jestem już wystarczająco dobry, co? Pieprz się.

Wstaje i przesiada się na drugi koniec sali. Kim i Damon patrzą na mnie.

– Co to było?

– Nieporozumienie. Skomplikowana przyjaźń, to wszystko.

– Wyglądało na kłótnie kochanków.

– Ja i on? – prycham. – No gdzie.

Powinnam ugryźć się w język.

Mój nerwowy chichot przykuwa uwagę.

– Ja i on razem? Serio to widzicie? Bo ja nie.

Dlaczego cały czas mówię?

– Okej – mówi na raz zakochana para.

A ja teraz wstydzę się za siebie, a nie za niego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro