40 |chwile|
Wiem, że to nieodpowiednie, ale ostatnio robię same takie rzeczy, dlatego nie sądzę, że cokolwiek by mnie powstrzymało i tym razem.
Teraz zmieniłam się w zboczeńca.
Nigdy nie widziałam jego tatuaży w całej krasie, bo zawsze je ukrywa. Dlatego, gdy poszedł do łazienki, no cóż, powiedzmy, że stoję w otwartych drzwi i go podglądam.
Tak, ja też się tego po sobie nie spodziewałam.
Widzę jego nagi tyłek, bardzo ładnie umięśniony i jego plecy. Myślę, że gdyby się obrócił uciekłabym z krzykiem. Jego plecy są w większości wytatuowane, tak jak i jego pierś. Z tej odległości ciężko dostrzec mi konkretne wzory, a raczej ich sens.
Luke jest tak różny od wszystkiego, co znam, że skłania mnie do rzeczy, których nie robię z ludźmi, z którymi obcuję na co dzień.
Napręża mięśnie plecie, gdy unosi ręce do góry, żeby umyć włosy. Cholera, jego umięśnione ramiona....
Mięśniaki to nic specjalnego.
Chodzi o coś więcej niż obcisłe ciuchy, eksponujące twoje mięśnie.
Cholera, wygląda tak dobrze.
Gdybym mogła to patrzyła dłużej, ale czuję, że zaraz mnie przyłapie.
Opadam plecami na łóżku i czekam, aż wyjdzie.
Mam tu jedno łóżko, boję się, że z tym także ma problem. Nie chodzi o to, że od razu chcę się do niego przytulać w łóżku. Myślę po prostu, że to by było inne doświadczenie. Może nawet takie odbierające oddech...
Chociaż może nie powinnam więcej chcieć odbierania oddechu. Już raz muskam z tym problem, żeby powiedzieć ‚nie', dlatego raczej nie powinnam marzyć o odebranym oddechu.
Drzwi od łazienki się otwierają.
Podnoszę się z łóżka, żeby zobaczyć go, już ubranego.
— Kto by się spodziewał, że facet, jak ty ma piżamy.
– Twoja kole.j – Czasem ignoruje to, co do niego mówię i to jest w porządku.
– Okej.
Z jakiegoś powodu przesłucham zamek w łazience, jakbym sądziła, że zrobi to samo, co ja. Cholera, ale jestem niesprawiedliwa. Podglądam go, a nie daję mu się podejrzeć.
Boże, co ja w ogóle mówię?
Chyba przy nim szaleję.
Gdy do niego wracam on siedzi na łóżku i unosi oczy na mnie.
– Chodź, nasmarujemy twój tatuaż.
– Och. – Chyba o nim zapomniałam.
– Chcesz zrobić to sama?
– Nie, w porządku. – To tylko jeden mały palec.
– Cieszysz się swoją rybką? – pyta z uśmiechem.
– Cieszę się moją rybką. – Pstrykam go w nos.
– Och, że ja nią jestem?
Smaruje mój palec, a drugą rękę kładzie na tyle mojego nagiego uda. Nie wiem, na którym dotyku powinnam się skupić. To za dużo na raz.
Przyglądam się jego dłoni, trzymającej moją dłoń. Luke siedzi, więc tym razem to ja góruję nad nim, póki na mnie nie patrzy, tak, to spojrzenie sprawia, że nie poznaję siebie, bo zaczynam pragnąc różnych dziwnych rzeczy, o których nigdy nie myślałam.
Luke musi myśleć równie intensywnie, ponieważ ciągnie mnie na siebie, póki moje uda nie są po obu stronach jego. Opiera swoje czoło o moje.
– Mam swoje trzy życzenia, co?
Kiwam głową.
Jego dłonie ściskają moje uda...
– Powinnaś się trochę przespać.
– Spróbujesz też? – Myślę, że chcę od niego za dużo na raz. Jednak ciężko mi coś na to poradzić. On robi małe kroczki, gdy ja skaczę na głęboką wodę, bo czuję, że jestem przygotowana do każdego wyzwania. Jednak mi nigdy nie umarł najlepszy przyjaciel.
Kręci głową.
– Dobrze, przepraszam.
– Twój umysł działa inaczej niż mój. Ty widzisz problem i rozwiązanie, potem chwile myślisz i rozumiesz, że nie wszyscy tak myślą. Ja widzę problem i widzę mnie, jako winowajcę. Gdy ty mówisz, że tak nie jest, nie rozumiesz, że wtedy widzę kolejne moje błędy. Ta, to skomplikowane.
– Nie zawsze można być tylko z boku.
A czasem potrzeba więcej niż to i zbyt wiele ludzi nie ma odwagi tego zrobić, bądź po to sięgnąć.
– Nie zawsze można nie spać, dlatego idź spać, do cholery.
– Położysz się obok? Chyba się trochę boję.
– Co się właściwie wydarzyło? – Przenosi jedną dłoń z mojego uda na mój policzek.
– Innymi słowami także nie uzyskasz odpowiedzi. – Jednak to nie znaczy, że nie wtulam policzka w jego dłoń. Zamykam oczy, jakby tutaj było coś więcej niż bym mogła dostać, gdziekolwiek indziej.
– Kładź się spać, będę obok.
Luke Ainsworth
Myślę, że nigdy nie oczekiwałem, że ktoś będzie mnie potrzebował. To zawsze ja potrzebowałem czegoś od ludzi, a teraz ona widzi we mnie kogoś, kim na pewno nie jestem.
Zawsze chciałem być kimś lepszym niż moja rodzina.
Tylko, że w tym wszystkim zgubiłem to kim myślałem, że jestem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro