Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36 |tatuaż|

– Może tak zwolnisz?

– To ty byłeś tym, który wszędzie chciał iść pieszo. – Znowu przyśpiesza. – Złap mnie albo...

– Albo... – dopytuję.

– Nie, jednak do tego też musisz mnie złapać.

Myślę, że ona próbuje czegoś tak nowego, że zamiast rozważać, co dobre, a co złe, po prostu wyłączyła myślenie. Też to zrobiłem. Tylko, że ona przybiegła z tym do mnie, a ja pobiegłem z tym do alkoholu.

Przyśpiesza jeszcze bardziej, a ja robię to samo. Ta panna idealna zaczyna piszczeć, gdy widzi, jak blisko nie jestem, a gdy jest na wyciągnięcie moich rąk, sama mnie za nie łapie i przyciska do siebie.

Nie jesteśmy dobrze w słowach.

– Ktoś tu mnie dogonił.

– Bo ktoś tu nie jest zbyt szybki.

– To przez te skrzydełka za dużo ich zjadłam.

– Podstawiłaś mi pod nos prawie pełen talerz, Mary Jane.

– Ta, cóż, nie jestem przyzwyczajona do takich zapychających rzeczy. – Opowiedziała mi o jej kolacji z Nathanem. Nienawidzę tego gówna z tego świata, gdzie mężczyzna ma całą władzę.

– Widziałem. Co dalej?

Wzrusza ramionami, tak naprawdę nie wie, czego jeszcze chce i to mnie trochę przeraża.

– Chcę zrobić sobie tatuaż. Masz ten rysunek, co ci wysłałem?

Kiwa głową i wyciąga go z kieszeni spodenek.

Podoba mi się to, że nosi go przy sobie.

– Tatuujesz sobie swoje własne rysunki?

– To moje ciało, moja pieprzona historia, więc i mój rysunek.

– Myślisz, że też bym mogła?

– A chcesz?

To zawsze właściwe pytanie.

– No nie wiem.

To mnie rozbawia. Szturcha mnie łokciem w brzuch.

– Zobaczysz, czy ci to odpowiada.

– Boli? – pyta cicho, jakby już teraz odczuwała jakiś ból.

– Nie. – To ten rodzaj bólu, który sprawia, że mam kontrolę nad moim życiem, dlatego mi nie przeszkadza.

– Więc mi pokaż. – Spacerujemy wybrzeżem, dlatego siada na wysokim murku, który oddziela nas od plaży. Wyciąga do mnie rękę i wciąga pomiędzy swoje nogi. – Koszulko, znikaj.

– Czy to pieprzone zaklęcie?

Mary Jane wsuwa dłonie pod moją koszulkę i podwija mi ją do góry.

– Opowiedz mi o swoich tatuażach, to drugie życzenie.

– Tutaj?

Przesuwa swoje dłonie na przód mojej koszulki i głaszczę dłońmi moje mięśnie.

– Mary Jane.

Opiera swoje czoło o jej.

– Trzy tatuaże?

– Wymyśl inne życzenie.

– Ale...

Odrywam jej ręce od mojej piersi.

– Nie i koniec kropka.

Gdy puszczam jej ręce ona zaplata je wokół mojej szyi. Przysuwa usta do moich i całuje mnie.

Jakbym nagle miał przed sobą zupełnie inną dziewczynę.

Cholernie inną dziewczynę, która nie chce oderwać ode mnie rąk.

Ktoś taki, jak ona...

Wiem, że robi to ze złych powodów i mnie to drażni.

Jednak nie chcę przestać się tym cieszyć. To samolubne z mojej strony, ale z jej także. Nie będę mógł jej ocalić, jeśli ona nie zrozumie, że nie ma rzeczy tylko czarnych lub białych. Sam tego zbyt długo nie rozumiałem.

– Będziesz wiedzieć, co znaczy dla mnie złota rybka. O i proszę, spełniłem twoje życzenie.

Ciągnie za moją dolną wargę zębami, tak jak tamtego dnia w barze.

– Lubię się z tobą całować.

– Ta? – Odgarniam jej włosy z twarzy i zbieram je w kucyk, trochę za nie ciągnąc.

– Jesteś w tym całkiem dobry.

– Masz cholernie małe porównanie.

Wzrusza ramionami.

– Jesteś najlepszy z dwóch, mi to wystarcza.

Dopóki nie zajrzy do pieprzonego wnętrza mojej duszy.

– A teraz chodźmy zrobić ci tatuaż.

Jest urocza.

Nie dostrzegłem tego wcześniej, a może wcześniej taka nie była.

To wszystko jest skomplikowane.

Mary Jane nie zdaje sobie sprawy, jak wiele zmieniło się na miejscu dla mnie i jakiej wielkiej odpowiedzialności się podjąłem.

Gdy wchodzimy do studia tatuażu, zdaję sobie sprawę, że w żadnym wcześniej nie była. Rozgląda się dookoła, a gdy obraca się tyłem, wpada na moją pierś.

– Nie jest tak, jak się spodziewałam.

– To, że ktoś lubi tatuaże, nie znaczy, że robi je w obskurnych miejscach u obskurnych typów, to też sztuka.

– Stereotypy – szepcze.

– W takim świecie żyjemy. – Powinienem ugryźć się w język. Mary Jane jest mądra i gdyby się zastanowiła doszłaby do tego, o jaki konkretny świat mi chodzi.

– Cześć. – Dziewczyna przy recepcji także jest wytatuowana, zdecydowanie robi dobre wrażenie. – Dzwoniłem rano, żeby umówić się na tatuaż. Mam własny rysunek.

Dziewczyna mierzy mnie wzrokiem, po czym przenosi się do Mary Jane, która cały czas się rozgląda. Kontrast pomiędzy nami jest widoczny.

– Hej – mówi do mnie z pewnej odległości. Obracam się w jej stronę, tracąc zainteresowanie recepcjonistką. – Chcesz, żebym była twoją złotą rybką? – Zasysa policzki, jak ja kilka godzin wcześniej.

– Co ci chodzi po głowie?

– Jeśli ty możesz być złotą rybką dla mnie, ja mogę nią być dla ciebie.

Ta jej pewność, że jest we wszystkim najlepsza.

– Proszę bardzo. Kto pierwszy?

– Mimo wszystko ty.

Mary Jane jest też trochę impulsywna, ale jeśli będzie tego żałować.

To przecież stać ją, żeby usunąć tatuaż, prawda?

Cena wywoławcza za szczęście....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro