30 |razem|
– Tu jest tak pięknie. – Stoję na tarasie, przyglądając się oceanowi. W Kolorado nie ma takich widoków, chociaż przyznam, że codzienne parzenie na góry, gdziekolwiek nie pojadę przez cały stan jest jedną z moich ulubionych rzeczy na południu Ameryki.
– Wysyłałem ci zdjęcia – mówi.
– Na zdjęciach to nie to samo. – Wyciągam telefon z kieszeni moich spodenek. – Zróbmy sobie zdjęcie razem – proponuję. – Pamiątka z naszych pierwszych wakacji.
Nathan staje za mną i przytula policzek do mojego policzka. Bierze telefon z mojej dłoni, wyciągając przed siebie swoje długie ramie.
Gdy tylko zdjęcie jest już zrobione, czuję potrzebę rzucenia się w jego ramiona i zapomnienia o płaczu.
Chcę zapamiętać te chwile, ten widok, nas razem, spełniających swoje największe marzenie.
Nathan łapie mnie mocno, będąc zaskoczony moim nagłym natarciem. Pcha mnie na ścianę i w końcu całuje tak, jak to sobie zawsze wyobrażałam.
Jest gwałtowny, ostry. Zaskakująco, cholernie, twardy. Przyciska się do mnie cały, wplatając palce w moje włosy. Jestem tak zaskoczona, że muszę złapać oddech, Nathan wykorzystuje to, żeby pocałować moją szyje. zassać na niej skórę. o Boże. on zostawi na mnie ślad. Mniej lub bardziej świadomie napieram na niego biodrami, chcąc być jak najbliżej. Łapie mnie za tyłek i unosi, żeby oplotła go nogami w pasie. Jego usta wracają do moich ust. na chwile się odsuwa, ale ja ciągnę za jego koszule i z powrotem go do siebie przyciągam. Czuję jego walące serce, przy moim.
– Tak właśnie powinienem pocałować cię za pierwszym razem. – I robi to znowu, ledwo mogę złapać oddech, ledwo wiem, co zrobić z dłońmi, a on pożera mnie, jakby naprawdę tak bardzo mnie pragnął. Czuję, jak bardzo mnie pragnie, gdy tylko poruszam biodrami.
Jego dłonie giną pod moją koszulką, znowu przesuwają się na moje pośladki i wsuwają do moich spodenek, ściskając nagi pośladek.
Odsuwam się od niego.
– Za szybko – szepczę i chowam twarz w jego szyi. – Przepraszam.
Całuje mnie w ucho i odstawia na ziemie.
– Nie przepraszaj – Nie myślałam, że powiem mu stop. – Miałaś odpocząć. Zobaczyłaś już mieszkanie.
– Możemy tutaj na tarasie? – Patrzę na leżankę, która spokojnie pomieści nas oboje. Delikatny wiatr i morska bryza, sprawiają, że chcę tu zostać na dłużej.
– Tak, zamówię coś do jedzenia. Na co masz ochotę? – Na pewno nie na cholerne gofry.
– Cokolwiek będzie dobre.
Po pół godzinie i moim szybkim prysznicu, leżymy splątani na leżance, karmiąc się nawzajem sushi. Uśmiechamy się do siebie, jakbyśmy robili razem o wiele więcej. Moja stopa głaszczę jego łydkę. Na razie to wszystko, co mogę mu dać. Mam nadzieję, że to nie okaże się za mało.
– Czy brak seksu ci przeszkadza?
– Nie spodziewałem się, że od razu pójdziemy do łóżka. Nie jesteś taką dziewczyną – mówi pewnie. – Nie musieliśmy od razu go uprawiać. moja ręka na twoim pośladku nie znaczy seks, Mary Jane.
– Spiderman na pewno marzył, żeby położyć swoje ręce na tyłku Mary Jane.
Nathan wybucha śmiechem.
– Jeszcze przykleiły do niego pajęczynę.
– Żadnej nie widziałam. – Całuję go w brodę.
– Dobrze jest być tu z tobą – mówi. – Lubię te nasze żarty o Spidermanie, nawet jeśli teraz są nieco sprośne.
– Nasza relacja ewoluuje.
– Małe kroczki. – Nawet nie ma pojęcia, jak bardzo mi to pasuje. – A teraz się trochę prześpij. Wieczorem wychodzimy na kolacje.
– Jaką kolacje?
– Biznesową. Przepraszam, przyjechałaś wcześniej i nie mogę tego cofnąć.
– To moja wina – mówię szybko. – To ja zmieniłam plany. – Nie chcę, żeby miał z tego powodu problemy/ – A teraz się trochę prześpię, okej? – Opieram głowę o jego pierś i zamykam oczy. Nathan splata palce z moimi, delikatnie głaszcząc wierzch mojej dłoni.
To wszystko w jakiś sposób jest znajome. Myślałam, że będę bardziej przytłoczona i że będę czuła się gorzej ze względu na Luke'a czy na to, że krzywdzę Nathana, ale nie czuję nic.
Jestem tutaj i po prostu jestem tą dziewczyną, którą zna Nathan. Dobrą, poukładaną, trochę ostrożną, ale dalej nie czującą za wiele, jakbym nie potrafiła przekroczyć tej granicy.
Nawet gdy czuję jego bijące serce, jego dłoń głaszczącą moje włosy, po przytłaczającym pocałunku, nie czuję tego, co spodziewałam się, że będę czuć w jego obecności.
Chyba nigdy nie pozwalam sobie tak naprawdę czuć.
Widziałam, jak Luke wybucha i to były emocje, których ja nigdy nie potrafiłam z siebie wydobyć.
Nawet w tej chwili.
Wiem, że w moim świecie uczucia nie są najważniejsze i przede wszystkim powinniśmy pracować nad sobą i dobrze się prezentować, aby rodzinne firmy zarabiały pieniądze. Żeby nikt nie musiał się za mnie wstydzić, żeby wszyscy mogli się mną chwalić.
Luke w moim życiu spowodowałby dużo wstydu, gdy to wszystko się wyda.
O Boże.
Gdy Nathan się dowie.
Nie będzie mnie chciał, bo nie jestem tak idealna.
Luke miał racje w jakiś sposób mnie zniszczył, a na pewno moją fasadę idealnej dziewczyny.
Dlaczego nie potrafię odpowiednio tego czuć? Dlaczego nie przyznaje się do błędu? Dlaczego leżę tu i udaję, że nie zrobiłam nic złego? Nie powinno tak być.
Bo jeśli tak jest, to jak bardzo popieprzona jestem?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro