Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28 |lotnisko|

Nowa Zelandia.

Nie wierzyłam, że znajdę się w tym samolocie i to na dodatek sama, a jednak to jest właśnie to, co się wydarzyło.

Mam do naprawienia bardzo dużo błędów, a tym wyjazdem właśnie rozpoczynam naprawę.

Nie chcę niszczyć wszystkiego wokół, a to właśnie zaczęłam robić.

Lot pierwszą klasą nie jest dla mnie nowością, jednak nigdy nie byłam w tak odległym zakątku, jak cel mojej podróży. Może tam uda mi się przypomnieć sobie, kim chcę być i o kogo walczę. Nigdy nie chciałam o tym zapomnieć.

Wiem jedno.

Nie chcę mieć nic wspólnego z Lukem. To jak rzucał we mnie gównem, udowadniając zarówno mi, jak i bratu, że jest właśnie tym, kim się po nim spodziewamy, wystarczyło mi, żeby potrafić odmówić sobie pocałunków i całego tego wspólnego nocnego gówna. Nikt nie będzie mnie obrażał w taki sposób, bo na to nie zasługuję.

Chcę wrócić do momentu, gdy moje życie jest poukładane, a ja nie zdradzam mężczyzny, na które czekałam całe moje życie i to tylko z powodu niesamowitych pocałunków, gdy Nathan może dać mi to samo, a nawet więcej. Luke to same problemy, w których nie chcę uczestniczyć. Nie można do kogoś tak mówić bez konsekwencji, po prostu nie.

Dwudziestogodzinny lot jest wykańczający, w szczególności, gdy szczegółowo planujesz w głowie wszystko, co chcesz zobaczyć i zrobić. Nathan obiecał, że nie będzie pracować, dlatego zamierzam wykorzystać każdą wspólną chwile.

Gdy zauważam go czekającego na mnie.

Nie wiem, czy jestem w stanie ruszyć w jego stronę i spojrzeć mu w oczy.

Kota nie ma, myszy harcują.

Właśnie to się wydarzyło.

Okazuję słabość i zaczynam płakać.

Nathan zauważając to, zbliża się do mnie, wcale się nie śpiesząc. Gdy już stoi przede mną, na wyciągnięcie mojej dłoni. bierze moją twarz w dłonie i ociera moje łzy. Nie potrafię się ruszyć, w ogóle.

– Nie spodziewałem się, że będziesz płakać na mój widok.

– Czuję, jak bardzo wszystko się zmieniło. Zazwyczaj niewidzenie cię pół roku to norma.

– Obiecałem ci, że teraz to się zmieni. – Nie umiem zrozumieć, dlaczego zrobiłam to, co zrobiłam.

– Pocałuj mnie. – Powinnam poprosić, ale raczej zabrzmiało to, jak żądanie.

Myślę, że jeszcze nie miałam okazji tak naprawdę cieszyć się jego pocałunkami, nie dostałam ich wystarczająco dużo, ani wystarczająco.

Nathan mnie całuje.

Jego usta delikatnie spotykają moje, jakby nie chciał mnie skrzywdzić. Swoimi dłońmi, dociskam jego dłonie do moich policzków. Napieram mocniej na jego usta, przysuwając się do niego, potrzebując go.

Nie mija chwila, jak nie jestem w stanie tego ciągnąć.

Opieram głowę o jego pierś i zaczynam płakać.

Nie płaczę za często, właściwie prawie nigdy. Nie chcę, żeby widział te moją stronę, ale to lepsza strona niż ta zdradzająca.

Otacza mnie ramionami i przytula do siebie.

– Jesteś zmęczona po długim locie. Jedźmy, żebyś mogła odpocząć.

– Odpoczniesz ze mną? Nathan, proszę. – Nie wiem, dlaczego dodaję to drugie zanim usłyszę odpowiedź. – Mówisz, że jesteśmy w związku, a ja w ogóle tego nie czuję. Wiesz, że to mój pierwszy raz, prawda? Nikt nie poprosił, żebym przeleciała dla niego pół świata. Nie wiem, czy zrobiłabym to dla przyjaciela, a zarazem czuję, że tylko nim jesteś. Udowodnij mi, że możesz być kimś więcej.

– Chcesz, żeby było idealnie?

Kiwam głową.

– Chodź, piękna dziewczyno. – Całuje mnie w policzek. – Sprawmy, żebyś zrozumiała, jak bardzo cię kocham.

Chce mnie od siebie odsunąć, ale przyciągam go bliżej.

– Jeszcze chwila.

Nie protestuje, a tego właśnie się spodziewałam.

– Tak dobrze jest cię mieć w swoich ramionach, wiesz? – szepcze mi na ucho. – Wiem, że zrobiłem to źle, naprawdę zabrałem do tego całkowicie beznadziejnie. Zaprosiłem cię tu, żeby to naprawić.

– Nie zrobiłeś nic źle – szlocham.

– Zdecydowanie zrobiłem, jaki kretyn mówi dziewczynie, że ją kocha, zanim zabierze ją na randkę? Wiem, że znam cię całe życie, ale to tylko znaczy, że lepiej powinienem wiedzieć, jak cię zadowolić i sprawić, że będziesz szczęśliwa, a potraktowałem cię, jak transakcje biznesową.

– Spiderman też lubił pieniądze.

– Ta i stracił przez to wujka, są rzeczy ważniejsze.

– Jak na przykład? – trochę się droczę.

– Miłość.

Musi widzieć zaskoczenie w moich oczach, bo się uśmiecha. Całuje mnie w jedną i drugą powiekę.

– Niby taki starszy, a taki głupi, co?

– Nie jesteś głupi – mówię mu. – To chyba trudniejsze niż oboje myśleliśmy.

– Dla mnie to też pierwszy raz z kimś kogo kocham.

Ponownie się w niego wtulam.

Nie jest taki wysoki, jak Luke. Może trochę bardziej umięśniony i wyprostowany. Jego włosy są ułożone zamiast kompletnie rozszalałe. Jest poukładany, ale nie wie, co robi dokładnie tak, jak ja. To sprawia, że mam większe wyrzuty sumienia, a zarazem bardziej chcę być tu z nim, jak najdłużej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro