Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23 |Nowa Zelandia|

To on dzwoni do mnie pierwszy, nie ja do niego. Zawsze tak było. Wolałam, żeby to on zadzwonił, bo to on jest tak cholernie zapracowany, że ma czas tylko czasem. Jest tak od lat.

– Hej. – Skoro mnie tak dobrze zna, musi słyszeć w moim głosie wyrzuty sumienia.

Próbuję unikać ich i diabeł na moim ramieniu mi w tym pomaga, mówiąc, że w końcu robię coś dla siebie, coś bezmyślnego, coś z kimś, kto patrzy na mnie, jakbym była idealna taka, jaka jestem.

– Cześć, skarbie.

Nie wiem, jak długo myślał o nas razem, ale dla niego to wszystko jest za proste.

Chciał mnie – dostał mnie.

Nie chciał mnie – ja pozwalałam sobie wariować i żyć w przekonaniu, że mnie nie chce.

Rozumiem, co się zmieniło, ale to zarazem zmieniło coś we mnie.

Może to, że najpierw całowałam Luke'a, a może to dziwne uczucie w piersi, które pozwala mi się przez chwile czuć wolną, nie obłożoną wielką odpowiedzialnością.

– Co słychać w Nowej Zelandii? – Dotykam mojego naszyjnika. Czasami traktuję go, jak przekleństwo, które wiecznie przypomina mi o moim wielkim marzeniu, a zarazem wielkiej porażce.

Panna idealna w końcu przekroczyła swoje własne granice i trochę bardziej się popsuła, nie mogąc kontrolować wszystkiego.

Nie mogę kontrolować wszystkiego.

To mnie cholernie frustruje.

Powinnam mu powiedzieć, jak bardzo nieidealna jestem i jak bardzo go zraniłam. Powinnam mu pokazać, dlaczego tak bardzo nie mogłam z nim być. Tego by nie zrozumiał. Ja nawet tego nie rozumiem.

– Sprawdzałaś ostatnio swoją pocztę?

– Nie. – Nie ma go od tygodnia. Chciałabym powiedzieć, że coś się zmieniło, że tęsknię za nim bardziej, ale tak nie jest. Jakby coś się we mnie zatrzymało i nie potrafiło ruszyć do przodu.

– Zrób to teraz.

Coś drży we mnie na dźwięk jego stanowczości w głosie.

Wchodzę na moją pocztę, włączając go na głośnomówiący. Otwieram wiadomość od niego.

– Nie – mówię. – Nie zrobiłeś tego.

Nie zrobił tego nigdy, nawet gdy czasem dzwoniłam do niego, bo po prostu go potrzebowałam.

– Mówiłaś, że do egzaminów masz trochę czasu, więc przyleć, zabierz siostrę i przyleć.

– To są dwa bilety?

Nathan naprawdę ma dużo kasy.

– Tak, sama pewnie nie byłabyś chętna przylecieć.

– Nie mogę, Nathan! – Z powodu wyrzutów sumienia, z powodu wielu cholernych rzeczy.

– Możesz – stanowczość w jego głosie, to coś, co ma, póki nie chodzi o coś więcej niż słowa – Będę miał trochę wolnego. Pokażę ci jedno z moich ulubionych miejsc na świecie.

– Nathan, to nie jest dobry pomysł – mówię do słuchawki.

On zaplanował dla mnie coś takiego, a ja go zdradziłam.

– To zawsze jest dobry pomysł, żeby spędzić razem czas. Przyjedź, proszę. Jesteśmy w związku, Mary Jane. Przyjedź do mnie. Obiecuję ci, że będziemy się dobrze bawić. Nie karz mi mówić, ile te bilety kosztowały.

– Dobrze, już dobrze – mówię, zrezygnowana.

– Kiedy?

– Są na przyszły tydzień, żebyś wszystko mogła poukładać na miejscu, powiedzieć rodzicom, namówić siostrę, powiedzieć profesorom. – Wszystko zaplanował.

– Okej, Nathan.

– To wspaniałe! Słuchaj, muszę lecieć, ale kocham cię i czekam na ciebie, to nasza pierwsza taka przygoda i jestem podekscytowany.

Pieprzone szaleństwo.

A co zrobimy z moją siostrą, gdy tam będziemy? Co zrobimy, gdy będę miała wrócić? Czy on w ogóle tak naprawdę pomyślał o mnie w tym wszystkim?

Jadę na siłownie, chcąc przestać zbyt dużo i zbyt intensywnie myśleć. Jest sobota, dlatego robię to o ósmej, nie o szóstej. Mam do wypocenia nie tylko wszystkie zbędne kalorie, ale i tonę kłamstw i sekretów.

Życie w końcu uderzyło w moje dążenie do perfekcji.

Super, po prostu usper.

– Cześć. – Jego ramiona zawijają się dookoła mnie.

Zrzucam je z siebie, czym prędzej.

Rozglądam się, czy ktoś to zauważył i Luke też to zauważa. Jednak nikt na nas nie parzy, a on już mnie nie dotyka.

Luke dotyka swoich ust, jakby chciał mi pokazać, przypomnieć.

Kręcę głową, to niemożliwe.

Przygryza kolczyk w wardze i uśmiecha się.

Może to ten uśmiech, a może.

– Chcesz polecieć ze mną do Nowej Zelandii?

– Dobra, tego się nie spodziewałem. Czy to na pewno to, co chciałaś powiedzieć? Po co chcesz tam lecieć?

W życiu byś na to nie wpadł.

Oszalałam.

Jestem dziwką.

Dziwką, która lecąc do swojego mężczyzny, potrzebuje drugiego.

O mój Boże.

Co ja wyprawiam?

– Boisz się, że ktoś nas tu przyłapie, panno zbyt idealna i zbyt bogata?

– Przestań – syczę.

– Po co lecisz do Nowej Zelandii?

Ja naprawdę mam nierówno pod sufitem. Powinni mnie zamknąć w psychiatryku albo w burdelu. Nadaję się do obu.

– Do chłopaka.

Luke patrzy na mnie, jak na idiotkę, po czym wybucha śmiechem.

Śmieje się tak głośno, że przykuwa uwagę innych ludzi, a raczej dwóch osób. Nie chcę, żeby ludzie o nas gadali.

– Mary Jane, czyś ty postradała rozum? Nie wiem, nawet, jak mam potraktować to zaproszenie. Lubicie trójkąty?

– Przestań – powtarzam się.

– Myślałem, że moje życie jest dostatecznie popieprzone, a potem pojawiłaś się ty. – Przeczesuje swoje włosy. – Ja i twój chłoptaś to dwa różne światy, nawet jesteśmy na twoich różnych kontynentach, ale Mary Jane. Nie będę czekał na ciebie, gdy będziesz w lepszym świecie. Nie jesteś, aż takim jebanym cudotwórcą.

Tylko mi się wydaje, czy on cały czas mówi szyfrem?

– Zmywam się stąd, zanim jakoś mnie przekonasz. Chociaż przyznaję, że musiałabyś wtedy robić cudownego loda, a nie sądzę, że potrafisz.

Moja ręka wystrzela do jego policzka. Jest tak zaskoczony, że nawet nie zdąża mnie powstrzymać.

– Skoro nie jesteś idealna, to jak myślisz, dlaczego z tobą jest? – Uśmiech rozjaśnia jego twarz. – Każdy facet lubi dobrego lodzika, możemy potrenować dla niego i jego pieprzonej Nowej Zelandii.

– Pierdol się. – Mój głos drży.

– Czy to zaproszenie? – Wyciąga do mnie swoje łapy i podciąga moją koszulkę. – Tak naprawdę nie sądzę, że potrafiłabyś mnie zadowolić.

Jego oczy płoną, co raz bardziej i bardziej.

– Pieprzona Nowa Zelandia.

Z tą myślą, zostawia mnie pośrodku siłowni.

Udowadniając mi, jak bardzo nie wiem, kim jestem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro