21 |w biegu|
Mary Jane
Rozmowa chyba była o wiele dłuższa. Nie sądzę, żebym usłyszała wszystko, ale w momencie, a gdy zobaczyłam małą dziewczynkę, oczywiście, że pierwszą moją myślą było, że to jego, że wrócił i okazało się, że ma dziecko, ale potem po prostu uciekł.
Zawsze ucieka.
Jakby był zbyt przerażony życiem, żeby w ogóle jakkolwiek żyć.
Tym razem postanowiłam go gonić, skoro wszyscy twierdzą, że jest wart przyjaźni i że w ogóle jest coś wart, to jestem w stanie za nim pobiec i może czegoś się o nim dowiedzieć.
A może wręcz przed czymś go uratować.
Chciałabym go uratować, przed tym, co teraz w nim siedzi.
Dlatego biegnę. Moje nogi są krótsze od jego, on biegnie, jak oszalały, a ja wcale nie mam najwygodniejszych butów, ale biegnę, nie chcąc się zatrzymać, nie chcąc go zgubić.
Wołam go, gdy jestem dostatecznie blisko.
Nie obraca się, biegnie dalej, ale w końcu kładę dłoń na jego ramieniu.
Nie wiem, jak go dogoniłam. Nie mam pieprzonego pojęcia, jak to zrobiłam, ale mi się udało.
– Luke...
Wierzchem dłoni ociera swoje oczy, jednak jedne łzy zamieniają się w kolejne i tak w kółko...
– Czy...
Stoimy przed sklepem monopolowym. Wiem, po co tu jest, ale chyba tak naprawdę nie do końca rozumiem. Każdy czasem ma potrzebę upicia się i jeśli i tak jest tym razem to w porządku. Nie widziałam go jeszcze pijanego.
– Czy to twoje dziecko? – Może to najgłupsze pytanie ze wszystkich, jakie mogłam zadać.
On tylko kręci głową, gdy wybucha kolejną falą płaczu.
Nie wiem, co zdobić.
Coś w głowie podpowiada mi, że pocałunek go uleczy, ale takie rzeczy nie dzieją się w prawdziwym życiu.
Nie mogę tego zrobić.
Nawet jeśli coś mi mówi, że chcę.
– Mój najlepszy przyjaciel nie żyje.
Co ludzie robią w takich sytuacjach? Biegną po alkohol? Bo jeśli tak, to jest w porządku.
W porządku jest też uścisk, dlatego ciągnę go za bluzę i przyciągam do swojej piersi. Ściskam go całą sobą, próbując mu udowodnić, że jestem w stanie dzielić z nim jego cierpienie, nawet jeśli nie do końca je rozumiem. Mam tylko więcej pytań, zawsze dużo pytań.
Luke chowa głowę w moich włosach, próbując przestań płakać, ale mu to nie wychodzi.
– Chcesz ugotować coś za dziesięć dolarów?
– Robiłem to z nim – mówi. – Z nim i tą dziewczyną, którą spotkałem, a potem on nie żył.
Myślę, że to naprawdę skrócona wersja tej historii.
– Może ty też możesz w ten sposób uczcić jego pamięć?
– Nie zasługuję, żeby być zamiast niego.
I wtedy to ja przepadam, jakby wszystko, co mogłam zrobić nie leżało w moim uścisku, a moich ustach. Jakby to mógłby być powód do tego, żeby żył.
To szalone.
Chciałabym, żebym to ja była w strefie czasowej, gdzie jestem jeden dzień do przodu, mogłabym wtedy udawać, że u niego to się nie zdarzyło.
Jednak jest na odwrót.
A ja i tak to robię, jakbym nie potrafiła inaczej.
Przesuwam ustami po jego policzku, scałowując jego łzy. To wszystko, co mogę dla niego zrobić, ale on wtedy opuszcza trochę głowę i to po prostu się dzieje.
Nasze usta się spotykają, jak te kilka razy wcześniej, tylko on tym razem chwyta mnie tak desperacko. Tak mocno, jakby nigdy nie chciał ich puścić, jakby tęsknił.
Cholera.
Jego dłonie zamykają się na moich policzkach, przyciąga mnie bliżej, uderza moimi plecami po pieprzoną szybę monopolowego.
Mocno.
Nie wiem, co zrobić z rękami, więc on zaplata je wokół swojej szyi.
Jego łzy spływają po moich policzkach, ale w końcu przestają lecieć. Jego język w końcu przestaje się śpieszyć, jakby próbował sobie przypomnieć więcej, jakby chciał zapamiętać więcej.
– Skąd wiedziałaś, że tego właśnie potrzebuję? – Opiera swoje czoło o moje, a raczej uderza swoim o moje, mocno.
Luke Ainsworth
Czuję, jakby rozświetlała to wszystko, co jest nie tak, jakby sprawiała, że wszystko w jakiś sposób ma sens.
Skoro panna idealna za mną biegnie, to znaczy, że jeszcze jestem coś wart.
Przygryzam jej dolną wargę tak, jak ona zrobiła to tamtego dnia, gdy była pijana. Wiem, że o tym nie pamięta. Ona próbuje ugryźć mnie, ale nieco się odsuwam. Ona pochyla się do przodu i wydaje boleśnie uroczy dźwięk.
Nie mógłbym jej znowu nie pocałować.
– Chcesz opowiedzieć mi więcej? – pyta.
– Chcesz wiedzieć więcej?
– Przyjaciele powinni wiedzieć o sobie różne rzeczy.
– Więc kim jest ten koleś, z którym cię widziałem, gdy pocałowałaś mnie po raz pierwszy?
Chce się odsunąć.
Jedno pieprzone pytanie i przepadła.
– Moim chłopakiem.
Właśnie to pragnąłem usłyszeć. Po prostu, kurwa, fantastycznie.
– Jesteście w cholernie otwartym związku?
Kręci głową.
Uderzam w szybę.
Patrzę przed siebie, widząc tonę alkoholi za nią.
– Właściwie to mam to gdzieś. – Też zasługuję na coś dobrego od życia, nawet jeśli nie jest do końca prawdziwe.
Znowu ją całuję, a ona z jakiegoś powodu nie protestuje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro