16 |monopoly|
Siedzimy z Nathanem na kanapie w jego domu. Jestem niespokojna, ponieważ po raz kolejny wyobrażałam to sobie inaczej. Mam tyle pytań. Jednak wszystko wydaje mi się takie banalne. Nie chcę myśleć tylko o pieprzonej bliskości, w związku chodzi o coś więcej. Te wszystkie cholerne książki są takie zakłamane. Nieszczęsna dziewica pragnie, żeby ktoś ją przeleciał i seks buduje związek. To okropne, że ludzie tak myślą i że takie książki to ich wyobrażenia o związkach.
Chcę od Nathana czegoś więcej niż tego, żeby całował mnie do upadłego.
Nie wiem, jeszcze co to, ale chodzi o coś naprawdę małego, może takiego, czego nigdy nie ubiorę w słowa, naprawdę nie wiem.
Nie chcę, żeby Nathan myślał, że to, co dzieliliśmy przez lata teraz jest zupełnie czymś innym, niż to czego od niego oczekuję, bo to nieprawda.
Chcę bliskości, ale tej bliskości, której nie opisze gorączkowe zdejmowanie z siebie ubrań, czy godzinne rozmowy.
Wiem, jestem taka skomplikowana.
Pewnie chcę za dużo.
Nathan odpisuje na wiadomości, gdy ja przerzucam kanały. Moje stopy leżą na jego udach, a on co jakiś czas muska moją kostkę kciukiem.
– Hej, masz tutaj monopoly?
– Chcesz grać? – Nie jest zaskoczony, często w to graliśmy.
– Dlaczego nie? To nasza ostatnia wspólna noc. Włączymy Spidermana i sprawdzimy kto jest lepszym biznesmenem.
– Chcesz rywalizować ze mną o tytuł biznesmena roku? – Łaskocze moją stopę. – Przyjmuję wyzwanie.
Odkłada telefon i wstaje po grę.
– Przynieś wino! – krzyczę za nim.
Nie upiję się, go też nigdy nie widziałam pijanego, ale kieliszek dla rozluźnienia nie zaszkodzi.
Luke Ainsworth
– Jesteście oszustami! – krzyczę na nich, gdy znowu staję na polu z hotelem Damona i Kimberly. Gramy na pary, to znaczy oni są parami, a ja jestem w tej grze sam. Siedzimy w pokoju Damona i Ashtona i gramy w monopoly. Oni popijają piwo. To cięższe niż myślałem, w szczególności, gdy stale mi je proponują.
– Jesteś beznadziejny w te grę. – Moja rodzina jest milionerami, a ja nie umiem ograć przyjaciół w monopoly. Jestem nieudacznikiem.
– Za długo nie grałem. – Przeczesuję włosy i nawet nie staram się ich układać. Zaczynam być nerwowy, a to nie wróży dobrze.
– Tutaj trzeba mieć szczęście, stary. – Tego zdecydowanie nie mam. Pocieram się pod bluzą po tatuażu z czterolistną koniczyną, jakby miała mi pomóc.
Ashton siedzi z Miley pomiędzy swoimi nogami. Trzyma ją z daleka ode mnie, jakbym miał mu ją ukraść. Nie sądzę, ŻE Chris byłby zły, gdyby dowiedział się, że przeleciałem jakąś pannę przed nim, chociaż u nas to działało na odwrót.
Miley pokazuje mi język, a ja jej środkowy palec.
Nie zrobiłbym mu tego teraz, gdybym wiedział, że ze sobą będą.
Kolejna runda i znowu to samo.
Patrzę na nich jacy są rozluźnieni i zastanawiam się, czy to alkohol, czy to ich partnerzy.
– Gdzie Mary Jane?
– Ona jest wszędzie, Luke. Dziwne, że jeszcze do nas nie zadzwoniła, żebyśmy wspięli się z nią na jakiś szczyt.
– Często to robicie? – Ta dziewczyna to zagadka i zarazem cholernie mnie frustruje.
– Zdecydowanie za często – mówi Logan. – Ale Mary Jane jest jedną z nas.
– Więc, dlaczego jej tu nie ma?
Dziewczyny uśmiechają się do siebie, a po chwili drzwi się otwierają.
– Hejka. – Sportowe dopasowane ciuchy, firmowa bluza, włosy założone za uszy, to zdecydowanie Mary Jane. – Zdążyłam? – Trzyma w rękach siatki, jakby poprosili ją o zakupy.
– Mówiłaś, że nie przyjedziesz! – ekscytuje się Damon.
– Cóż, plany się zmieniają. – Nie wygląda na zadowoloną, mimo, że się uśmiecha. – Ale chętnie zagram.
– Grajmy od nowa i tak przegrałem.
Zawsze przegrywam.
Mary Jane patrzy na mnie, ale szybko odwraca wzrok.
Nie wiem, jak teraz wytrzymam ten wieczór bez alkoholu, a okazuje się, że ona przyniosła go więcej. Po prostu cudownie.
– Będziesz z Luke'm w drużynie?
– Tak, chodź być ze mną w drużynie. – Nie ma szczerości w moim uśmiechu, raczej drwina. Jednak jakimś pieprzonym cudem wiem, że jej wyraz twarzy też nie jest szczery.
Może wypije trochę alkoholu, a ja go z niej scałuję. Będę miał i dziewczynę i ulubione uzależnienie.
– Nie chcę grać w twojej drużynie.
– Nie to mówiłaś, gdy...
Wszyscy patrzą na mnie, a porem na nią.
– Spałaś z nim?
– Nie! – krzyczy, jakby ta myśl ją obrzydzała.
– Bo Miley tak – mówi Ashton, nie mogąc do końca tego przeboleć.
– Ashton...
– No co, kochanie? Powinnaś mi powiedzieć, więc teraz ja mówię Mary Jane.
Ona wydaje się nie chcieć w to mieszać.
– To był błąd, do cholery – mówię mu. – Nawet tego...
– Skończ, Luke. – Chris nigdy nie postawiłby dziewczyny ponad mnie, nie jestem pewien czy mój inny przyjaciel to właśnie robi.
– Dobra, kto wygrał? Komu muszę zrobić konkurencje w kolejnej grze? – pyta Mary Jane. Logan i Lucy wskazują na siebie. – Okej, no to do dzieła.
– Gramy dwójkami. Nie masz wyjścia, musisz być ze mną.
– Dziewczyna, która we wszystko wygrywa i pan, co zawsze przegrywa?
Wiem, że to aluzja Damona do gry, ale myślę, że jest w tym o wiele więcej cholernej prawdy, niż ktokolwiek by przypuszczał.
– Mary Jane, przyjmij wyzwanie i bądź jego drugą połówką.
Jej niebieskie oczy patrzą w moje niebieskie oczy.
– Nie przegram przez ciebie, Ainsworth.
Zdecydowanie mną gardzi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro