15 |Miley|
Nathan ma wolne, gdy jest w mieście, więc odmawiam pójścia na zajęcia i od razu chcę jechać do niego, ale on nawet nie chce słyszeć o takim pomyśle.
Szkoła jest najważniejsza.
Zawsze mi o tym przypomina, gdy w jakiś sposób sugerowałam wagary.
Dlatego ja jestem tutaj, a on jest w swoim dużym domu.
Nie schodzi uśmiech z twarzy, a on nie przestaje do mnie pisać.
Cieszę się, że w końcu podjęliśmy to wyzwanie, że on jest w stanie znieść mnie trochę mniej idealną, niż on sam. Nie mam odwagi zapytać, skąd wie o moich wadach i jak je dostrzegł. Po prostu cieszę się, że o nich wspomniał, że wykazał się zrozumieniem. Dzięki temu mogę być trochę bardziej idealna.
– Myślę o tatuażu – mówi Miley podczas jednych z zajęć. – Chciałabym sobie coś wytatuować.
– Okej? – Nie wiem, co powiedzieć. Ona zawsze robi, co chce i mówi, co chce. Nie zawsze potem realizuje te plany, ale wydaje się bardzo przekonana, co do tego pomysłu.
– Myślisz, że Luke mi coś narysuje?
– Co? – gdy słyszę jego imię, czuję, jakby ktoś poparzył mnie prądem.
Luke Ainsworth, z którym się całowałam.
Luke Ainsworth, który widział mnie pijaną.
Luke Ainsworth, który widział mnie w rozmytym makijażu i bez makijażu.
Luke Ainsworth, który dał mi pierwszy prawdziwy pocałunek.
Luke Ainsworth, który nie chciał przestać mnie całować.
– Nie wiesz? Luke rysuje. To właśnie studiuje, sztukę, a konkretniej rysunek.
– Nie wiedziałam. – Myślę, że znam dobrze jego język, którym wypowiada słowa, ale nie znam słów, które na nim powstają.
To trochę tak, jak z pracami manualnymi. Mogę być w nich doskonała, ale ich nie rozumieć. Mogę tworzyć coś pięknego, bez przesłania.
Ta, prace manualne i język, idealne porównanie.
– Wymyślę co, a on mi to narysuje.
– Nie rób tego pochopnie.
– Pierwszy tatuaż powinien być pochopny! Mam tylko naście lat! – Kocham ją za to. Ja taka nie jestem, ale mając ją za moją przyjaciółkę, wiem, że mogę przez chwile pobyć w tej naiwności.
– Może motylek? – Kpię z niej.
– Myślałam o żółwiu.
– Podoba mi się ten pomysł.
Nathan przysyła kolejnego esemesa. Pyta, co kupić na kolacje, którą przygotujemy dla rodziców. Nie mam czasu iść z nim na zakupy, ale on to rozumie.
– Kto tak do ciebie pisze, Mary Jane?
– Rodzina. – Nathan w jakiś sposób rzeczywiście nią jest.
– Też powinnaś zrobić sobie tatuaż – szepcze. – Pasowałby ci jakiś kwiat. Luke mógłby ci go narysować.
To wydaje się osobiste. Sposób w jaki go znam, a potem jego rysunek na mojej skórze, to za wiele. Przechodzą mnie ciarki. Czy to de dobre, czy te złe?
Nie rozmawialiśmy od czasu pocałunku. Właściwie w ogóle nie rozmawialiśmy.
Może on też był pijany i dla niego to było jednorazowe? Może rano też jeszcze taki był i nic nie pamięta? O Boże, ale byłoby dobrze!
Luke Ainsworth
Kimberly tuli się do Damona, gdy siedzimy na trybunach. Naciągam kaptur na głowę, krzyżując ręce na piersi. To będzie długie popołudnie.
– Powinniśmy ci kogoś znaleźć – mówi Ashton, który słyszał, jak Miley dzisiaj prosiła mnie o rysunek. Robiła to tak zawzięcie, że chyba jest zazdrosna. Cóż, byłem trochę nieobliczalny zanim wyjechałem.
– Nie chcę.
Widzę, jak się spina i wypatruje swojej dziewczyny, aż wybiegnie na idealną zieloną trawę.
– Powinieneś...
– Ashton, nie przelecę drugi raz twojej dziewczyny – Wszystkie spojrzenia są skierowane na mnie.
– Coś ty właśnie powiedział? – Jest wściekły, sam też bym był.
Miałem siedemnaście lat, a Miley, cóż nie była jego.
– Nie była wtedy twoją dziewczyną – warczę. – Ashton, nigdy bym ci tego nie zrobił. Przysięgam, do cholery.
Byłem wtedy pijany, a ona zakochana.
Wiem o tym, dlatego trzymam dystans.
– Ashton, znasz mnie.
– Chyba nie. – Wstaje. Jest zły, a może bardziej zraniony, nie jestem pewien.
Wtedy zauważam ją.
– Mary Jane jest w drużynie? – pytam ich, gdy opuszczam kaptur, ale nikt z nich nie daje mi odpowiedzi. – Jesteście na mnie źli? – Znowu brak odpowiedzi. – Pieprzyć to.
Mary Jane biegnie w kierunku szatni, a ja zbiegam po schodach, mając nadzieję, że ją dogonię.
Dlaczego ją gonię?
Co ja robię?
Tak, jestem impulsywny i robię głupie rzeczy, ale nigdy nie biegnę za dziewczyną, tym bardziej, że powinienem pobiec za przyjacielem.
Jednak wybieram...
Ona łapie za klamkę, ja całuję jej szyje. Obraca głowę, a ja całuję jej usta. Uderzam jej plecami o ścianę, pieprzona torba upada na ziemie. Nawet nie patrzę na jej strój drużyny, po prostu ją całuję, a ona po prostu odpowiada.
– O Boże! Nie możemy! – krzyczy. – Przestań! – Nie chcę przestać. Zawsze pojawia się we właściwym miejscu i czasie.
– Nie chcę. – Całuję ją jeszcze raz, ale ona mnie odpycha i zaczyna rozglądać się na boki, jakby...
– Przestań – szepcze.
Znowu rozgląda się i ociera usta.
– Nie możesz mnie, tak po prostu całować!
Ciągnie mnie w ciemny zaułek. Okej. Mogę pocałować ją tutaj. Więc biorę jej twarz w dłonie, ale ona znowu zrzuca moje ręce.
– Co ty robisz, do cholery! – krzyczy.
– Całuję cię.
– Nie możesz! – krzyczy i znowu rozgląda się na boki.
– Wstydzisz się mnie, tak? – krzyczę naprawdę głośno. – Nie chcesz mnie całować przy ludziach?
– Ty oszalałeś! Całowaliśmy się raz, gdy byłam pijana, a ty przychodzisz tu i całujesz mnie, jakbym do ciebie należała! Byłam pijana! Normalnie nie....
– Normalnie co?
– Bym cię nie pocałowała! – wrzeszczy. – I nie chcę, żebyś to więcej robił!
– Uwierz, że doskonale wiem, kiedy ktoś jest pijany i zdecydowanie nie byłaś taka rano, panno chcę być idealna.
Uderzam w ścianę obok jej głowy i odchodzę.
Czy jeszcze się nie nauczyłem, że dobre rzeczy nie zdarzają się w moim życiu?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro