11 |pocałunek|
To nie może być moje życie.
Musiałam znaleźć się w pierdolonym równoległym wszechświecie, gdzie wszystko jest na odwrót.
Gdzie rozmazany makijaż, nie wywołuje obrzydzenia, a...
Pocałunek?
Bo to właśnie robi w tej chwili Luke.
Całuje mnie.
Próbuję to przeliterować w mojej głowie, ale jego usta naprawdę dotykają moich, nie tak jak moje jego, to prawdziwy dotyk, prawdziwy ruch.
Nie powinnam pozwolić mu się całować.
No bo poza tym, dlaczego chciałby to zrobić?
Pieści moje usta swoimi, a ja nie potrafię się ruszyć, on chyba nawet tego ode mnie nie chce, gdy przenosi usta na policzek, powieki, czoło.
Dlaczego?
Wyglądam okropnie.
A ten wytatuowany chłopak, całuje mnie po całej twarzy, a ja nie mogę się ruszyć.
Moje serce bije, jak szalone, a wtedy niemal wyskakuje z mojej piersi, gdy jego usta wracają do moich ust.
Nie byłam całowana, nigdy. Zawsze udało mi się przed tym uciec, nawet gdy czułam się idealna.
Za dużo emocji, za dużo wszystkiego.
Wszystko, co potrafię zrobić to położyć dłonie na jego policzkach, robiąc dokładnie to samo, co on.
To mój pierwszy pocałunek i zdecydowanie nie jest idealny.
Nie tak to sobie wyobrażałam.
A wtedy on przygryza moją wargę, obrysowuje językiem kontur moich ust, co wywołuje moje westchnienie, a może jęk. Cholera, nie znam się na tym. Jednak to idealna okazja, żeby jego język wsunął się do moich ust.
O Boże, to takie dobre. Cholernie, niesamowicie, dobre. Jego język jest delikatny, jakby bał się, że złamie mój. Mój jest kompletnie niezdarny, nie wiem, co robię.
– Za dużo myślisz – szepcze, po czym całuje mnie w rozmazane oczy. – Zmyjmy to.
– Dlaczego? – Moja dłoń zaciska się na jego policzku, teraz to on jest zaskoczony.
– Cóż, myślałem, że to ty chcesz się tego pozbyć.
– Och. – Gdzie zgubiłam swoją pewność siebie?
Ta, cała wyparowała, gdy mnie pocałował, gdy nie miało dla niego znaczenia, co mam na twarzy, w szczególności, że to pobrudziło jego. Ocieram fragment jego nosa z grudek od mojego tuszu. Patrzy na mój palec i całuje mnie jeszcze raz.
Tym razem jestem pewniejsza.
On także.
Luke Ainsworth
W pierwszej chwili nie wiedziałem, dlaczego ją całuję, coś po prostu podpowiadało mi, żeby to zrobić.
Ale gdy tylko to zrobiłem, gdy tylko na chwile się od niej oderwałem, od razu zacząłem się zastanawiać, kiedy będę mógł to zrobić ponownie.
To pocałunek niepewności, wątpliwości, poszukiwań, to ten rodzaj pocałunków, które się po prostu dzieją. A ja za dużo o nim myślę, jakbym nie potrafił się po prostu nim cieszyć, jakbym nie potrafił wyłączyć myślenia.
Tylko z Chrisem mi się to udawało.
Jednak, gdy Mary Jane rozstawia nogi, zahacza stopę o moje udo i przyciąga mnie bliżej, dopiero wtedy rozumiem, że za pierwszym razem nikt z nas nie zamknął oczu.
Jakby to nie mogło dziać się w tym świecie, dlatego gdy ona zamyka swoje, ja robię to samo i całuję ją tak, jakby była jedynym, co się liczy i wszystkim o czym mogę myśleć.
Chcę myśleć tylko o niej.
Nie jest to trudne, gdy mruczy w moje usta i zachęcająco je rozchyla.
Przestaję pamiętać o delikatności, moja dłoń zaciska się na jej włosach, a ona mocniej ściska moje policzki. Zabieram dłoń z jej policzka i ściskam jej udo. Dostaję za to kolejny pomruk.
Kurwa, dlaczego te małe dźwięki tak na mnie działają?
Przysuwam się do niej bardziej, całuję ją mocniej, jej plecy uderzają o lustro, moje usta przesuwają się po mojej szczęce. Jej dłonie ściskają moje włosy, gdy za nie pociąga, mocno, naprawdę, kurwa, mocno sam jęczę.
Chyba przez ostatnie dwa lata zapomniałem, jak cholernie lubię taką bliskość i jak bardzo trudno ją uzyskać, jak cholernie trudno uzyskać moje reakcje.
Skupiam się na jej walącym sercu, ona przesuwa głowę, żebym jeszcze raz pocałował jej usta.
Chce więcej.
Chce więcej mnie.
Ktoś taki, jak ona.
Kurwa, może jestem tak samo spieprzony, jak ona. Chyba im dłużej będzie to trwało, tym bardziej będę w to wierzył.
– Gotowa na demakijaż?
Widzę jej uśmiech, ale kręci głową. Dociska mnie bardziej do siebie, jakby nie chciała przestać.
I, kurwa, szczerze? Całując ją, tę dziewczynę, która zazwyczaj jest idealna, w jej nieidealny dzień, czuję się lepszym.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro