Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 6

W sali oprócz mnie było moje całe rodzeństwo. Siedziało przy mnie cały ten czas. Nawet vince pracował tutaj, żeby tylko przy mnie być.
Po chwili Shane zauważył że się obudziłem.

-Tony!- wykrzyczał mój bliźniak,  po czym wszyscy się na mnie spojrzeli.

Will zawołał lekarza, który ściągnął mi maskę tlenową i spytał o samopoczucie.

-Tony, jak się czujesz?- spytała mnie hailie

-dobrze- odpowiedziałem jej zgodnie z prawdą. Czułem się dobrze, ale byłem trochę zmęczony.

-Chciałbyś może nam powiedzieć dlaczego tak się stało?- Boże vince odpusc mi wreszcie

-nie- odpowiedziałem cicho

-To niech Shane opowie

-Vincent, odpuść mu juz- will wybawicielu!

-porozmawiacie o tym w domu, daj mu odpocząć- dodał

Uśmiechnąłem się lekko

Sam nie wiem dlaczego tak zareagowałem.
Może już nie mogłem dalej dusić tego w sobie?
Ja tylko chciałem i dalej chce, żeby ten aniołek miał prostsze życie.
Dlaczego to spotyka akurat go?

Myślałem tak sobie do momentu, w którym zasnąłem.

Obudziłem się, gdy w sali był tylko Shane.

-Cześć- przywitał się ze mną

-hej

-Dlaczego tak zareagowałeś?- Boże Shane No daj mi spokój

-sam chciałbym wiedziec- odpowiedziałem mu niezadowolony z tego pytania

-No nie obrażaj się, nie musisz mówić

-Ale ja ci odpowiedziałem, czego nie rozumiesz w sam chciałbym wiedzieć? To znaczy że nie wiem- tłumaczyłem mu coraz bardziej zdenerwowany.

-No dobra już dobra

Tego dnia wychodziłem ze szpitala, więc zacząłem się już pakować. Była 10.30 a o 13 miał przyjechać vince, by mnie z stąd zabrać.

Skip time w domu

Poszedłem na górę, do swojego pokoju, ale za mną przyszedł Vincent.

-Tony?

-hm?- błagam nie pytaj się o nic związanego z sytuacją ze szkoły

Dupa zapytał

-Shane już mi mówił swoją wersję wydarzeń. Teraz chciałbym usłyszeć ją od ciebie.

-No dobra- trzeba mieć to za sobą

-byłem w szkole, i Shane pociągnął mnie do kantorka żebyśmy mogli porozmawiać- tu się wtrącił

-o czym? To też jest ważne.

-No czy jak opowiadałem dlaczego mnie nie było, to czy chodziło o tą osobę co myśli że chodzi

-o kogo chodziło?

-mało ważne

-a mi się wydaje że ważne

-o Liama- dodałem ciszej

-mhm kontynuuj

-No to powiedziałem że tak, no i... coś we mnie pękło i wykrzyczałem Shane'owi dlaczego akurat jego to musi spotkać i takie tam- mówiłem nadal niepewnie

-No i straciłem panowanie nad ciałem, a potem coraz rzadziej mogłem oddychać, potem już w ogóle nie mogłem i jak zamknąłem oczy, nie mogłem ich otworzyć. Coś mi zabraniało, tak samo jak coś zabraniało mi oddychać- powiedziałem

-dobrze, dziekuje- aha to tyle? Super

I wyszedł

Wziąłem szkicownik, i rysowałem. Narysowałem portret mojego przyjaciela. Jak zawsze był uśmiechnięty. Był w bluzie, którą kiedyś mu dałem, bo wracał w nocy, a było zimno. Jego piękne lekko falowane włosy opadały na jego gładkie czoło.

______________________________________

Ocenka >>>>>>

Pytanka >>>>>>

Pomysły >>>>>>

455 słów💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro