Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1 Molly i Snow

>>>HARRY<<<

Stałem na dziedzińcu i oglądałem jak znowu katują Zayna. Sam powinienem tam stać już tysiące razy, jednak udało mi się uciec

-To jest lekcja! Którą zapamiętacie! Żeby nie robić protestów!- dowódca Snow odszedł zostawiając go na kolanach przywiązanego za nadgarstki do drewnianego pala na środku dziedzińca. Spojrzałem na Liama i jednym porozumiewawczym spojrzeniem ruszyliśmy na środek.

-Dajcie deskę!- Liam krzyknął, a tłum nadal stał.

-Nie słyszycie!? Trzeba go stąd zabrać!- jakiś niski blondyn wyłonił się z tłumu z deską. Odwiązałem nadgarstki mojego przyjaciela i położyłem. Zaynowi łzy płynęły po twarzy, ale próbował być silny.

-Zayn nie płacz. Zaraz przestanie boleć.-Liam ścisnął jego rękę.

-Pomóżcie mi go zanieść do Clarie.- powiedziałem i złapałem z blondynem za dwa końce deski. Liam szedł obok nas trzymając Zayna za rękę.

-Buntownicy....- słyszę szepty w okół.

-Zostaną straceni...- szepty nie ucichają, wręcz na odwrót. Wchodzimy do domu Clarie.

-Co się stało?!- krzyknęła 25-latka.

-Obronił dzieciaka.- powiedział Liam, a Clarie wstrzyknęła morfinę w plecy mojego przyjaciela. Zayn sapnął i ścisnął rękę Liama tak, że była sina.

-Teraz Liam zostanie. Wy idźcie. Jeszcze posądzą was o spisek.- powiedziała. Po czym wyszedłem z blondynem z jej domu. Spojrzałem na niebo i otoczenie. ,,Policja" zaganiała już wszystkich do domu, bo za pół godziny będzie godzina policyjna.

-Nie zdążę do domu- mruknąłem. Przecież do domu mam godzinę, nie wyrobie się.

-Ja też. W ogóle jestem Niall.- powiedział i zaczął się gorączkowo rozglądać. Złapałem jego nadgarstek i przycisnąłem za zakrętem dalej do ściany. Obok nas przeszła grupka policjantów,a Niall odetchnął z ulgą. Odsunąłem się od niego i wyjrzałem za róg. Jakiaś 10-letnia, może 9-letnia dziewczynka uciekała przed żandarmerią.

-Zostań tu Niall... -szepnąłem i ruszyłem w ukryciu. Dziewczynka opadała z sił, a straż cały czas ją ścigała. W końcu byłem na tyle blisko żeby ją złapać. Oplotłem dłonie na jej brzuchu i ustach. Ona zaczęła się wyrywać i piszczeć.

-Cicho... nie chcesz żeby żandarmeria nas złapała... jestem Harry. Nie wyrywaj się i nie krzycz nic cie nie zrobię- szepnąłem jej na ucho a ona przestała wierzgać.

-Jestem Molly..- szepcze i łapie moją rękę- boję się-szepnęła. Przytuliłem ją i wziąłem na ręce.

-Nie bój się. Wezmę cię ze sobą do domu, a rano wrócisz do mamy okej?- ona tylko pokiwała głową, a ja zacząłem iść w stronę blondyna.

*Następny dzień*

-Harry... Hazza wstań. Jestem głodna.- Molly szturchnęła mnie w ramię. Otworzyłem oczy i spojrzałem na godzinę. 7.00.

-Już Molly. Chodzisz do szkoły?- zapytałem. Mentalnie przybiłem sobie faceplama. Oczywiście że chodzi.

-Tak. Chodze. Co to za pytanie?-zapytała zdziwiona.
-Rano nie ogarniam. Wybacz. Byłaś juz budzić moją siostrę?
-Nie. - odpowiedziała krótko i ruszyła w strone małej kuchni.
-Harry? Co robi jakaś dziewczyka w naszej kuchni?- Gemma krzyknęła. No to jestem w dupie.
-To Molly. - zacząłem jej tłumaczyć caly wczorajszy wieczór i to jak katowali Zayna. Właśnie! Zayn!
-Gemma musze wyjść. Zaprowadź Molly do szkoły. Pa. - pocalowalem moją siostre i dziewczynkę i ruszylem w stronę domu Clarie.

____________________________________________
Witam. Mam nadzieje ze nie spieprzyłam pierwszego rozdziału. :/ Okej. To podoba się??? :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro