Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

-Od teraz nadaje ci imię Nakrapiana Łapa a twoim mentorem zostanie Piorunowa Burza.
-Nakrapiana Łapa! Nakrapiana Łapa! - wiwatowały koty w dole. Ognista Gwiazda zeskoczyła z Dużego Drzewa by pogratulować nowej uczennicy. Wokół niej też zebrał się tłum kotów nadal wiwatujących jej imię.
-Witamy w Klanie młoda - Złoty Świt zaszła ją od tyłu - Twoja mama była by z ciebie dumna.
-Wiem, dziękuję - odparłam.
-Właśnie, Ognista Gwiazdo, ja i Jabłkowa Łapa wybieram się jutro do Połyskującej Wody na spotkanie medyków.
-Ah, no tak. W końcu jutro połowa księżyca.
-Co to Połyskująca Woda? - zapytałam.
-Jest to miejsce gdzie medycy mogą rozmawiać z Klanem Gwiazdy i też tam nowi przywódcy muszą udać się po dar dziewięciu żywotów.
-Rozmawiać z Klanem Gwiazdy? Niesamowite!
-No dobrze, Nakrapiana Łapo. Idź spać bo jutro trening! - powiedział Piorunowa
No tak! Przecież jestem już uczennicą. Jestem Nakrapiana Łapa! - pomyślałam.
-Heeej! Nakrapiana Łapo! Chodź! Zaprowadzę cie do legowiska uczniów! - zawołała Jabłkowa Łapa.
-Już idę! - odparłam.
Poszłyśmy razem do jaskini trochę oddalonej od legowiska medyka.
-Tutaj może być twoje posłanie - wskazała na kupkę mchu po lewej stronie legowiska- obok śpię ja, dalej Sójcza Łapa a za nim śpi Trawiasta Łapa. A teraz połóż się bo już późno a jutro twój pierwszy dzień szkolenia.

Rano obudziły mnie promienie słoneczne przenikające przez liście ostrokrzewu wprost na moje Posłanie. Wstałam i wyszłam na zewnątrz. Piorunowa Burza kończył poranną toaletkę. Rozejrzałam się, w legowisku medyczki błyszczało się jej złote Futro. W legowisku wojowników było słychać poruszenie. Wyszedł z niego kot, chyba zastępca przywódczyni czyli Kwiecisty Zmierzch. Przy stercie zwierzyny siedziała Ognista Gwiazda. Podeszłam do  Piorunowej Burzy.
-Witaj Nakrapiana Łapo! - polizał mnie po uchu.
-Witaj Piorunowa Burzo!
-Gotowa na szkolenie?
-Jasne!
-To idziemy! Za mną!
Weszliśmy na górę kamienistym zboczem. Wokół mnie rozciągał się las. Poszliśmy ścieżką w stronę kotliny treningowej. Kotlina to było okrągłe zagłębienie w ziemi porośnięte mchem. Było miękko, wręcz idealnie do ćwiczeń walki.
-No dobrze, więc dzisiaj zabiorę cie na obchód terenu! Gotowa?
-Od zawsze!
-A więc, pierwsza będzie granicą z Klanem Ziemi. Chodźmy!
Pobiegliśmy przez las. Była pora zielonych liści. Ciepły wiatr mierzwił moje futro. Pogoda była cudowna.
-A więc tutaj jest granica z klanem Ziemi. Mają tam dużo lasów świerkowych. Nie daleko są Cztery Skały! Chodźmy tam!
-Jakie ogromne! - powiedziałam gdy dotarliśmy na miejsce - Na szczycie tych skał stoją przywódcy?
-Tak, a pomiędzy nimi, na samym środku spotykają się terytoria. Jak myślisz? Kiedy będzie zgromadzenie?
- Chyba dzisiaj.
-Bardzo dobrze!
-Dobra, dokończymy obchód terenu i wracamy do obozu żeby zdarzyć przed wieczornym patrolem. Podobno dzisiaj ma odbyć się ceremonia. Przynajmniej tak mówiła mi Złoty Świt.
-Ceremonia czego?
-Jak to czego? Mianowania Uczniów na wojowników!
-O nie, czy teraz będę sama w legowisku uczniów?
-Cóż.. Tak, ale nie martw się za dwa księżyce będę gotowe do nauki kocięta Szczawiowego Futra - przypomniał mi Piorunowa Burza.
No tak, wkońcu Listek, Modrzewik i Ziębka mają już 4 księżyce. Przebywała z nimi trochę w żłobku gdy był zielony kaszel ale zazwyczaj była w legowisku Złotego Świtu. Ojcem kociąt był Pajęczynowe Serce. Bardzo go lubiłam. Kiedyś pozwolił mi się wspiąć na zbocze żeby nikt się nie dowiedział. Byłam wtedy bardzo dumna z sobie.
-Idziemy? - wyrwał mnie z myśli mój mentor.
-Tak, jasne. - odparłam i poszliśmy w stronę granicy z Klanem Wody.

-Gdzie jest Połyskująca Woda? - zapytałam kiedy dotarliśmy do oznaczeń zapachowych wrogiego klanu.
-Jest na terytorium Klanu Wody, tam na samym końcu gdzie zaczynają się legowiska Dwunożnych.
Pokiwałam głową na znak że rozumiem.
-No to co? Wracamy? - zapytał.
-Tak.

-Niech wszystkie koty na tyle dorosłe by samodzielnie polować zbiorą się pod Dużym Drzewem na zebranie Klanu! - krzyknęła Ognista Gwiazda
Koty zaczęła zbierać się na wezwanie przywódczyni a jej głos niósł się jeszcze po lesie. - Zwołałam zebranie by nadać tym dwóm kotom imię wojowników! Trawiasta Łapo, Sójcza Łapo. Podejdźcie do mnie! - uczniowie podeszli a Ognista Gwiazda rozpoczęła rytuał - Ja, Ognista Gwiazda, przywódczyni Klanu Ognia, wzywam moich walecznych przodków by spojrzeli na tych uczniów. Ciężko pracowali by poznać wasz szlachetny kodeks, teraz polecam wam ich jako wojowników. Trawiasta Łapo, Sójcza Łapo czy przyrzekacie przestrzegać kodeksu wojownika oraz chronić ten Klan i bronić go nawet za cenę życia?
-Obiecujemy - powiedzieli w tym samym czasie.
-A więc mocą Klanu Gwiazdy nadaje wam imię wojowników. Trawiasta Łapo od teraz będziesz zwana jako Trawiaste Oczy. Klan Gwiazdy uznaje twe męstwo i siłę, witamy cię jako pełnosprawnego wojownika Klanu Ognia. Sójcza Łapo, od teraz będziesz zwany jako Sójcze Pióro. Klan Gwiazdy uznaje twe męstwo i siłę, wytamy cie jako pełnosprawnego wojownika Klanu Ognia.
-Trawiaste Oczy! Sójcze Pióro! - koty wykrzykiwały nowe imiona kotów.
-Przepraszam, Ognista Gwiazdo, również mam coś do powiedzenia.
-Jasne. - Ognista Gwiazda ustąpiła miejsca Złotemu Świtowi.
Koty patrzyły w zaciekawieniu na to co się teraz wydarzy.
-Jabłkowa Łapo, podejdź tutaj - Koty zrobiły ścieżkę młodej zaskoczonej uczennicy by mogła spokojnie przejść do swojej mentorki.
-Ja, Złoty Świt, medyczka Klanu Ognia, wzywam moich walecznych przodków by spojrzeli na tą uczennice. Pracowała ciężko by poznać wasz szlachetny kodeks medyków a z waszą pomocą będzie służyć klanowi przez wiele księżyców. Jabłkowa Łapo? Czy przyrzekasz postępowania zgodnie z kodeksem wojownika i troszczyć się jednakowo o wszystkie koty nawet za cenę życia?
-Obiecuję.
-Zatem za mocą Klanu Gwiazdy nadaje ci imię medyczki. Jabłkowa Łapo od tej chwili będziesz zwana jako Jabłkowy Świt. Klan Gwiazdy ceni twoją wiarę i odwagę. Witamy cie jako pełnosprawną medyczkę Klanu Ognia.
W oczach obu kotek lśniła wielka mądrość.
-Jabłkowy Świt! Jabłkowy Świt !
Tłumek kotów zbiegł się wokół nowych wojowników i medyczki. Podeszłam do nich.
-Mimo że tak krótko byliśmy w jednym legowisku będziemy za tobą tęsknić Nakrapiana Łapo. - Sójcze Pióro polizał mnie po uchu.
- Ja za wami też. - odpowiedziała również liżąc po uchu i jego i kotkę - Gratuluję Jabłkowy Świcie! Jestem z ciebie taka dumna. W końcu jesteś moją najlepszą przyjaciółką!
-Wiem - kotka przytuliła się do mojego boku mrucząc z radości.
-Ciekawe kto pójdzie na dzisiejsze zgromadzenie - zagadnął Pajęczynowe Serce. - Na pewno pójdą mówi wojownicy i medyczka.
-To prawda - przytaknął Piorunowa Burza. - wydaje mi się że Nakrapiana Łapa też pójdzie.
- Zgadza się - dołączyła do nas Ognista Gwiazda - Kwiecisty Zmierzchu, powiedz Bluszczowemu Ogonowi że wychodzimy i żeby trzymała wartę przy tunelu, dziękuję. Przyjdź do nas szybko.
-Heeej, gdzie idziecie? - usłyszałam pisk - czy mogę iść z wami?
-Oh, Ziębko idziemy na zgromadzenie a małe koty nie chadzają tam razem z nami. Jak wrócimy będziesz już spać. Jak zostaniesz uczennicą pójdziesz też, obiecuję Ci to. - odparła ruda kotka - O, Kwiecisty Zmierzchu, już jesteś. Czy wszyscy są gotowi do wyjścia? W takim razie idziemy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro