Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

-Ognista Gwiazdo! Ognista Gwiazdo!- obudziły mnie krzyki Kwiecistego Zmierzchu. To patrol poranny wbiegł do obozu zdenerwowany. 

- Wojownicy Klanu Wody znowu kradną nam zwierzynę! 

-Znowu? Nie możliwe! Przecież na ostatnim zgromadzeniu uzgodniliśmy z Mętną Gwiazdą, że ma pilnować swojego klanu.

- Jak widać nie robi tego.- burknął Pajęczynowe Serce.- Musimy zaatakować!

- Ty mysi móżdżku! Ich jest dwa razy więcej a nasi uczniowie nie są jeszcze gotowi!- warknął Kwiecisty Upadek.

Uczniowie.? No tak, w końcu dużo się zmieniło. .Rodzeństwo Kolorowej Łapy stało się niedawno uczniami a ona sama kończy za niedługo szkolenie...Przepowiednia.. A co z przepowiednią? 

-No to co masz zamiar zrobić?- zapytał Pajęcze Serce- Patrzeć jak kradną nam zwierzynę i przyklaskiwać temu? No nie wydaje mi się.
-Słuchaj, ja tu jestem zastępcą a nie...- nagle oczy Kwiecistego Zmierzchu zamgliły się a kocur upadł na ziemię ciężko dysząc i kaszląc.
-Złoty Świcie! Pomocy! Coś mu się dzieje! Złoty Świcie!- wrzasnęła Ognista Gwiazda patrząc z przerażeniem na swojego zastępcę.
-Już jest...wszystko...dobrze- miauknął kocur podnosząc się głowę pokasłując jeszcze lekko- Wszystko w...jak..najlepszy..- urwał gdyż zaatakowała go fala kichania i kasłania.
-Złoty Świcie?- krzyknęła po raz kolejny przywódczyni.- Niech reszta się odsunie!
Medyczka przybiegła szybko aby zabrać pacjenta do legowiska. Odsunęłam się w bok kiedy przechodziła obok mnie prowadząc razem z Ognistą Gwiazdą chorego w kierunku składziku z ziołami. Zeszłam powoli na polanę, na której siedziały zgromadzone koty. 
 -Co z Kwiecistym Zmierzchem?- zapytałam.
-Medyczka nie daje mu wiele czasu. Muszę wybrać kogoś nowego. - mruknęła patrząc zamglonymi oczami w kierunku legowiska medyczki. Bardzo przywiązała się do kota, który służył i jej boku kilka dobrych księżycy.
-Zatem, jaki będzie twój wybór?
-Tego nie wiem. Może otrzymam jakiś znak od Klanu Gwiazdy? Moim pierwszym wyborem byłby Piorunowa Burza. Co prawda Pajęczynowe  Serce też jest dobrym kandydatem, ale pamiętajmy, że wybieram też kota, który w przyszłości po mojej śmierci będzie przewodził temu klanowi. Czy Pajęczynowe Serce będzie dobrym wyborem? Czy chcemy na przywódcę kota, który będzie kierował klan w bezsensowne wojny i jedynym rozwiązaniem dla niego jest walka? Jego pazury są przesiąknięte krwią wrogów. Czy na pewno chcemy tego?- zapytała patrząc nieobecnym wzrokiem przed siebie.
-Nie wiem Ognista Gwiazdo, po prostu nie wiem. - odpowiedziałam patrząc w kierunku zachodzącego słońca o kolorze krwistej czerwieni.
-Zaraz wzejdzie księżyc. Kwiecisty Zmierzch nie ma siły na nic. Muszę wyznaczyć nowego zastępcę dzisiaj. -kotka podniosła się gwałtownie - Chodź kochana, już czas.

Ruda kotka wskoczyła na Duże Drzewo. Jej futro lśniło jak ogień w świetle zachodzącego słońca. "Kiedyś i ja tam będę stała, obiecuję"- pomyślałam patrząc w miejsce przywódczyni.

-Niech wszystkie koty na tyle dorosłe by samodzielnie polować zbiorą  się na spotkanie klanu!- zawołała.

Członkowie klanu zaczęli się zbierać w gromadki pod drzewem szepcząc coś między sobą.

-Kwiecisty Zmierzch służył mi dobrze przez wiele księżycy.- zaczęła cicho- Po tym, co stało się dzisiaj wiem, że muszę wybrać nowego kota. Dziękujemy ci Kwiecisty Zmierzchu za wszystkie chwile poświęcone klanowi jako zastępca przywódcy. Życzymy ci spokojnej drogi do Klanu Gwiazdy.. Poświęćmy mu chwilę ciszy.- powiedziała kotka po czym spuściła głowę. Reszta klanu patrzyła się w gwiazdy jakby oczekując znaku od przodków. Przywódczyni podniosła głowę i popatrzyła na Srebrną Skórę.
 -Wielki Klanie Gwiazdy! Przyjmij go z otwartymi ramionami. - mruknęła. -To czas wybrać nowego zastępcę. - popatrzyła w dół z błyskiem w oczach. - Te słowa wypowiadam w obecności Klanu Gwiazdy, by duchy naszych przodków wysłuchały mojej decyzji i zatwierdziły ją. Nowym zastępcą będzie..- na pysku Pajęczynowego Serca malowała się radość. Zapewne myślał, że to on będzie zastępcą. - Będzie Piorunowa Burza!- Cóż, był w błędzie.
-Piorunowa Burza! Piorunowa Burza!- skandowały jego imię cały klan.
-Piorunowa Burza!- głos Pajęczynowego Serca wzbił się ponad wszystkie. Gdy wypowiadał imię nowego zastępcy na jego twarzy nie malowały się już żadne emocje, ale każde słowo były przepełnione nową, nie znaną wcześniej nienawiścią.
-Nie spodziewałem się takiego zaszczytu- przemówił w końcu kot.- Obiecuję wam, że będę służył najlepiej jak potrafię!
-Trzymamy cię za słowo!- mruknęła Złoty Świt z rozbawieniem- Gratuluję.
-Dziękuję, dziękuję wam wszystkim. - mruknął szary kocur.
-Widzisz Nakrapiana Łapo? Już wiesz z kogo możesz brać  przykład.-miauknęła Ognista Gwiazda podchodząc do nich. - Twój ojciec jej zastępcą przywódcy.
-Będę brała, obiecuję!- powiedziałam pochylając głowę.
-Jak z Kwiecistym Zmierzchem?- zapytała cicho przywódczyni. 
-Podałam mu zioła na podróż do Klanu Gwiazdy. Jego stan się z chwili na chwilę stawał co raz gorszy. Nie sądziłam, że to nastąpi jeszcze dziś.-miauknęła ze smutkiem.
-Gdzie on leży? Chce mu potowarzyszyć w ostatnich chwilach.
-Na środku mojego legowiska Ognista Gwiazdo. Jest tam Jabłkowy Świt i kilka starszych. Powiedz mojej uczennicy, że ją wołałam. Jak tylko coś się stanie wołaj mnie. 
-Jasne Złoty Świcie.
Patrzyłam jak przywódczyni odchodzi do legowiska. Jutro wstaje nowy dzień i wszystko będzie tak jak dawniej. Prawie wszystko. W głowie uczennicy wciąż jednak siedziało jedno pytanie. "skąd ta nienawiść u Pajęczynowego Serca?"
-Może mu jutro przejdzie. W końcu myślał, że to on zajmie miejsce Kwiecistego Zmierzchu.- miauknęła pod nosem. Nakrapiana Łapa próbowała uspokoić samą siebie jednak wiedziała, że nienawiść nie zniknie z Pajęczynowego Serca z dnia na dzień.

Nakrapianą Łapę obudziły promienie słoneczne przenikające przez gałęzie jeżyn. Uczennica wstała i ziewnęła głęboko. Dzisiejszą noc spędziła w legowisku uczniów. Rozejrzała się dookoła. Każde miejsce wokół niej było puste. 
-Musieli wstać dawno temu- pomyślała- Legowiska są zupełnie zimne.
Przeciągnęła się i wylizała futro. Noga cały czas jej dokuczała. Na szczęście nie na tyle, aby nie mogła spać. Gdy wyszła z legowiska zauważyła jedynie grupkę kotów smutna patrzących się w tunel w ostrokrzewie.
-Co się stało?- podeszłam do Piorunowej Burzy. - Czy Kwiecisty Zmierzch...?
-Tak...-odparł smutno- W nocy. Miejmy nadzieję, że droga minęła mu dobrze a Klan Gwiazdy przyjął z otwartymi ramionami.
-Kiedy go pochowali?
-Przed chwilą wyruszył patrol. Dopiero co zniknęli w wyjściu. Poszła Ognista Gwiazda, Złoty Świt, Trawiaste Oczy i Kolorowa Łapa.
-Nie powinieneś wysłać patroli?- zapytałam zmieniając temat.
-Na Wielki Klan Gwiazdy! Zapomniałem. Dzięki Nakrapiana Łapo.- polizał mnie po uchu.- Zupełnie zapominam o tym, że to teraz ja za to odpowiadam.
Szary kocur rozejrzał się po kotach. Niektórzy właśnie kończyli posiłek albo dopiero go zaczynali a inni dzielili się językami. Wzrok Nakrapianej Łapy zatrzymał się na brązowo-szarym kocie siedzącym w pokrzywach po drugiej stronie polany. Gdy tylko jej wzrok napotkał jego spojrzenie, ten odwrócił się i zniknął w krzakach. Uczennica patrzyła się jeszcze chwilę w miejsce gdzie zniknął wojownik. Wydawało jej się to podejrzane, ale po upływie czasu przestała zwracać na to uwagę.
-Zatem Bluszczowy Ogon, pójdziesz na granicę z Klanem Wody, weź ze sobą Zieloną Łapę i Piaskową Stopę. Sójcze Pióro, ty weź Liściastą Łapę i Szczawiowe Futro i sprawdźcie granicę z Klanem Ziemi. A ja po powrocie wezmę Kolorową Łapę i Pajęczynowe Serce na polowanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro