Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(2)

Zeszłam na dół. Wszyscy chłopcy siedzieli w salonie i oglądali jakiś horror. Edd, Matt i Tom siedzieli na kanapie a Tord w fotelu. Do siadłam się do nich. Siedziałam między Mattem a Tomem. Nagle jakaś maszkara wyskoczyła na cały ekran. Matt szybko się do mnie przytulił a ja zaczęłam się śmiać. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na debilkę.

- B-Boże... c-czy wy widzieliście ten szpetny ryj. P-Poczułam się jakbym spojrzała w lustro. -

Znowu wybuchłam śmiechem. Chyba mój śmiech był zaraźliwy bo wkrótce potem razem z Tomem leżeliśmy na ziemi zwijając się ze śmiechu. Wszyscy chłopcy już poszli a mi i Tomowi powoli przechodził napad głupawki.

- O-O mój Boże. Od dawna się tak nie uśmiałem. -

Oznajmił Tom.

- A wież że ja też. -

Spojrzałam na niego. Nagle nasze spojrzenia się z krzyżowa poczułam jak się ramieniem. Szybko odwruciłam wzrok.

- Wierz że jesteś urocza jak się rumienisz. -

Powiedział. Zaczęłam rumienić się jeszcze bardziej.

- Ćpałeś coś? -

Zapytałam.

- Nie. I plus. Jestem prawie trzeźwy. -

Uśmiechnął się do mnie promiennie. Odwzajemniłam ten uśmiech. I tak wiedziałam że jest pijany bo waliło od niego alko. Ale postanowiłam to zignorować.

- Dobra lezę się myć. -

Powiedziałam podnosząc się z podłogi.

- Emm... [T/i]? -

- Tak? -

- Mogłabyś dzisiaj ze mną spać? -

No dobra tym pytaniem to mnie zaginął. W sumie czemu nie.

- Ok...( nie ma to jak pierwsza nocka i od razu u Tomcia w łózko :3 ) a mogę wiedzieć skąd ci wpadł taki pomysł do głowy? -

- No bo dzisiaj śpisz u nas poraź pierwsze... no... i... emm... wolę być pewny że ten komunista niczego nie wymyśli. -

To była jedna z najgorszyk wymówek jakie słyszałam... ale to było całkiem urocze.

- Dobra a który to twój pokój? -

Zapytałam.

- To ten na którym jest mnóstwo naklejek ostrzegawczych. -

- Dobra będę tam za jakieś 15 minut. -

Powiedziałam po czym poszłam się umyć i przebrać w piżamę. Zgodnie z obietnicą zapukałam do drzwi pokoju alkoholika.

- Wchodź. -

Usłyszałam ze środka więc weszłam.

- Łał nie wierzę że naprawdę przyszłaś. -

Powiedział Tom.

- No przecież obiecałam... ale nie wyobrażam sobie bóg wie czego. -

Skoczyłam na jego łóżko. Ale ono było wygodne, i pachniało alko. Łóżko moich marzeń. Wgramoliłam się pod kołdrę.  Jakoś nigdy nie miałam problemów aby spać z chłopakiem i mega mnie dziwi jak inne dziewczyny robią takie. "O mój Boże ona śpi z chłopakiem! Na pewno są parą!" Rzygać mi się od tego chce. Ale pomijając fakt, Tom dalej stał koło drzwi.

- No na co czekasz? -

Przysunęłam się kawałek.

- Kładź się. -

Tom dalej stał nieruchomo.

- Jak mi się tu zaraz nie położysz to sobie z tond pójdę. -

Tom od razu leżał koło mnie. Wydawał się mega spięty. Więc go przytuliłam. Na początku jeszcze bardziej się spiął ale potem się całkowicie rozluźnił i też mnie przytulił.

- Dobranoc Tom. -

- Dobranoc [T/i] -

Usnęliśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro