Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(13)

Ludziowie wy moi przepraszam że tak długo nie było rozdziału ale pojechałam na wakacje do Grecji i nie miałam tam Wi Fi ;-;. PS: Jak ktoś jest w Bieszczadach to mógłby powiedzieć mojej wenie żeby już wracała...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wzięłam od niego ubrania i pobiegłam do łazienki. Ubrałam się i wyszłam do Edda.

- Boże na reszcie wracamy. Mam dość tego miejsca. Znaczy. Wszyscy są tu dla mnie bardzo mili ale trochę tu za biało. -

Edd zaczął się śmiać.

- Dobra chodź. Idziemy po wypis. -

Zebraliśmy moje rzeczy i poszliśmy do recepcji. Edd zaczął rozmawiać z panią i uzupełniać jakieś papiery, mnie to absolutnie nie interesowało. Cieszyłam się że wracam do chłopaków, no może oprócz do Torda. Jest czasem strasznie creepy. Raz dał mi do przeczytania te jego anime, prawie się zzrzygałam. Potem chciałam je spalić ale mi nie pozwolił. No trudno jeszcze będzie okazja żeby to zrobić. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Spojrzałam na sprawce tego haniebnego czynu. To był Edd ( Łał kto by się spodziewał :3).

- Gotowa do powrotu? -

- Edd, czy ty mnie znasz od wczoraj. -

Uśmiechnęłam się do brata, on odwzajemnił uśmiech i skierowaliśmy się do auta.

~Time Skip~

Wychodzę z auta i kieruję się w stronę domu. Otwieram drzwi prawie z buta.

- WRÓCIŁAM BEJBE!!!! -

Wydarłam się na cały dom.

- Musisz się tak drzeć? -

- Tak... muszę Torcie. -

- Tylko nie Torcie!!! -

- Wolisz komunisto? -

Uśmiechnęłam się do czerwono-bluzego który stał na schodach. 

- Wole najukochańszy Tordzie. -

- No bo ty jesteś taki kochany, że przez ciebie mam dwa pępki. -

Tord spuścił głowę. Zrobiło mi się go trochę szkoda. Ale tylko trochę.

- A gdzie Tom i Matt? -

- W sklepie. Matt namówił Toma żeby z nim pojechał. -

- A o której wyszli? -

- Tak o koło 8. -

- Ok. -

Spojrzałam na zegarek. Jest 10:43. 

- Czyli co? TV? -

Chłopaki przytaknęli. Siedliśmy na kanapie ja po prawej stronie Edda a Tord po lewej. Nie mam ochoty żeby siedział koło mnie. Nie żebym nadal była na niego dalej zła. Pfff... co wy.

~Time Skip~  (po jakiś 2 godzinach. )

Teraz nasze pozycje były dość dziwne. Ja nogi miałam na oparciu kanapy i oglądałam TV do góry nogami. Tord leżał jedną nogą na kanapie a jego reszta leżała na podłodze. A Edd. Edd siedział normalnie. Dobra czas sobie po marudzić.

- BOŻE!!! ILE MOŻNA SIEDZIEĆ W SKLEPIE???!!!! -

Mój kochany braciszek stwierdził że mi odpowie.

-Nowiesz.Mattwsklepiepotrafisiedziećjakieś6godzin.AleposzedłzTomemktóryskrócitoojakieś4godziny. Więc powinni tu zaraz być. -

Powiedział chłopak na jednym wydechu. Spojrzałam na Edda z takim "co kuwa".

- Edd szczerze z twojej wypowiedzi zrozumiałam tylko "powinni tu zaraz być". -

Edd westchnął żałośnie i skierował wzrok z powrotem na telewizor. Nagle usłyszałam jak koś wchodzi do domu. Normalnie to bym wstała i tam pobiegła... ale jestem na to zbyt leniwa.

- HEJ!!!! -

Krzyknęłam. 

- Cześć. -

Powiedzieli równocześnie wchodząc do salonu. Gdy zobaczyli w jakich pozycjach "siedzimy" zaczęli się śmiać. Ześlizgnęłam się z kanapy i stanęłam na równe nogi.

- Dobra ludzie, nudzi mi się. Gramy w butelkę. (Jak ktoś ma pomysł to proszę się nie krępować, piszcie kto dla kogo i jakie zadanie lub pytanie. Ja postaram się to kleić w jakąć kupę ;D) Tom ty organizujesz butelkę, Edd ty załatwiasz napoje, Tord ty przynosisz poduszki, a ty Matt... a rób co chcesz. -

Wszyscy zasalutowali mi i poszli robić swoje. Ja wyszłam na moment na dwór aby się przewietrzyć. Padał deszcz ale mnie to nie przeszkadzało. Czułam wiatr poruszający moimi włosami. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą. Nagle ktoś mnie przytulił od tyłu.

- Tord ostrzegam jeśli to ty, to jesteś martwy. -

- Pudło. -

Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Tom? -

- Bingo. -

Chłopak pocałował mnie w szyję. W sumie to było całkiem przyjemne. Odwróciłam się do niego przodem.

- To co... wracamy do nich? -

Zapytałam.

- Okej. -

Tom się do mnie uśmiechnął i wziął mnie na ręce. Zaczęłam się śmiać z jego głupoty.

- Tom. Ale ty wiesz że ja umiem chodzić?? -

- Tak, ale nie będziesz się przemęczać. -

- No tak. Bo przejście z ganku do salonu to taki straaaaaszny wysiłek. -

Zaczęliśmy się oboje strasznie śmiać. (Ja i moje poczucie chumoru -_-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro