(12)
P.O.V Ty
Boże gdzie ja jestem. Jest tu strasznie słodko. Dookoła mnie były słoneczka, lizaczki i tęcze, a w tle leciała dobrze mi znana piosenka "Sunshine, Lollipops And Rainbows". Zaczęłam podskakiwać w rytm muzyki bo szczerze bardzo ją lubię. No i jeszcze dowiedziałam się że Tord jej nienawidzi więc przyjemne z pożytecznym. Wtedy zobaczyłam Torda przywiązanego do drzewa. Miał minę jakby ktoś go właśnie policzkował. Uśmiechnęłam się. Nagle podbiegł do mnie Tom i tańczyliśmy razem nagle porwało nas wielkie, latające tako z tyłu słyszeliśmy tylko zrozpaczone krzyki Torda. Muzyka dla uszu. Wzbiliśmy się ponad chmury. Okazało się że chmury są tu z waty cukrowej. Gdy spojrzałam na Toma zaczęłam się śmiać bo we włosach miał mnóstwo waty cukrowej. W pewnym momencie Tom się do mnie przybliżył i mnie pocałował.
- Kocham cię [T/i]. -
- Też cię kocham Tom -
Było cudownie. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy i musiałam się obudzić. Gdy tylko otworzyłam oczy widziałam stojących nade mną chłopaków. Wszyscy patrzyli się na mnie z niemałym zdziwieniem. A Tom był cały czerwony.
- Hejka. Coś nie tak? -
- Wiesz że gadałaś przez sen? -
Zapytał mnie Matt. O nie to znaczy że.
- O nie. -
- O tak. -
Skwitował mnie Tord.
- Wyznałaś Tomowi miłość przez sen. -
- NIE!!! -
Szybko siadłam. Nie to nie możliwe... nigdy nie gadałam przez sen. Czemu teraz? Czemu akurat ten sen? Znowu się położyłam.
- Kurde a miałam inny plan żeby mu to wyznać. Szlak. -
Tom się jeszcze bardziej zaczerwienił a na twarzy Torda widać było wściekłość, Edd był zdziwiony no a Matt... lusterko. Nic więcej nie muszę dodawać.
- Powiedziałam to na głos? -
Wszyscy pokiwali potwierdzająco głową. Oprócz Matt, bo on jest baaaaaardzo zajęty.
- Proszę o chwilę. -
Złapałam za poduszkę i się w nią wydarłam.
- No dobrze. Co było to się nie odstanie. Przepraszam cię Tom że musiałeś tego słuchać. -
Tom spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha.
- Za co ty mnie przepraszasz? -
- No bo wiem że ty tego nie czujesz... i... no wiesz. -
Tom wziął moją twarz w swoje ręce.
-[T/i]... to najszczęśliwszy dzień mojego życia i nie psuj mi go wygadywaniem takich głupot. -
I wtedy mnie pocałował. Na początku byłam bardzo zdziwiona ale potem oddałam pocałunek. Było cudownie. Oderwaliśmy się od siebie.
- Tom, a to czasem nie za szybko? -
- W dupie mam czy za szybko. Kocham cię i tylko to się liczy. -
Znowu połączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku.
~Time Skip~ (Tydzień potem. )
- Wstawaj siora!! -
Usłyszałam głos tuż przy moim uchu.
- No dobra Edd ale nie musisz się tak drzeć. -
Siadłam na łóżku i przetarłam oczy.
- O co chodzi? -
- Zbieraj się. Zabieram cię do domu! -
Jak na zawołanie się zerwałam z łóżka i zaczęłam chodzić po pokoju(?)
- Edd!! Masz może dla mnie jakieś ubrania!? -
- Mam, i nie musisz się drzeć stoję tuż obok. -
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro