Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(11)

P.O.V. Ty

- A tak poza tym to wszystko gra tylko mnie trochę brzuch boli. -

Uśmiechnęłam się do niego. Boże jaki on jest słodki. Na sale weszła cała reszta Edd i Matt od razu rzucili mi się na szyję.

- Chłopaki spokojnie, bo mnie udusicie. -

Puścili mnie. Spojrzałam w stronę drzwi. Stał tam Tord. Widać było że nie umie sobie wybaczyć tego co zrobił. Podszedł do mnie do łóżka. 

- [T-T/i] j-ja tak s-strasznie cię przeprasza, j-ja na p-prawdę nie chciałem. -

Tord brzmiał jakby miał się zaraz rozpłakać.

- Spokojnie Torcie. Wybaczam ci. -

- Ale jak to!!! -

Zakrzyknęli wszyscy razem oczywiście oprócz mnie.

- Ja nie jestem osobą która długo chowa urazę. No i spójrzcie na niego. To jest taki mały, głupiutki komunista. Więc po co mam się gniewać, bardziej wolę się przyzwyczajać. -

Tord się do mnie przytulił i zaczął płakać.

- D-Dziękuję. -

Tyle tylko dał radę wydukać. Reszta stała jak oniemiała.

- No już... -

Klepałam go po plecach i szepnęłam mu do ucha.

- ...lider czerwonej armij nie powinien ryczeć jak baba... -

Chłopak zamarł. Tak znam jego sekret. Pewnie zapytacie się "jak?". A no bo mój bliski brat cioteczny którego Edd nie lubi bo jest zbyt "poważny" więc z nim prawie nigdy nie gada, jest w tej armij i mi opowiadał.

-...nie bój się ja nikomu nie powiem. -

Wtedy go puściłam i się do niego uśmiechnęłam. W jego oczach widziałam przerażenie. No i dobrze. Powinien się mnie bać.

- Hvis du forteller dem, vil jeg ikke nøle med å gjøre det igjen. (Jeśli im powiesz, nie zawaham się zrobić tego ponownie.) - 

Powiedział Tord i się chytrze uśmiechnął. Pewnie myślał że nic z tego nie rozumiem. Grubo się mylił.

- Du vet at trusler er straffbare? (Wiesz, że groźby są karalne?) -

Znowu się przeraził. Jak ja kocham ten wyraz twarzy. Skąd znam Norweski. Od tego samego brata ciotecznego. No co? Naprawdę dobrze się z nim dogaduję. Szczerze. Nawet wiem kiedy Tord wraca z powrotem do bazy bo mi mówił że lider wyjeżdża i wraca od teraz za 3 dni. No i dla tego się na niego nie wkurzam, bo i tak ma u mnie przesrane. Rozejrzałam się po twarzach innych. Tom i Matt też mieli zdziwione miny a mina Edda była dosłownie taka -_-.

- [T/i] ile razy ci powtarzałem żebyś z nim nie gadała. -

- Z Tordem czy z Alexem (Tak ma na imię brat cioteczny. Nic lepszego mi nie przyszło do głowy)? - 

Zrobiłam niewinną minkę.

- Z Alexem i nie udawaj głupiej! -

Ojojoj Edd się naprawdę wkurzył.

- Edd rozumiem że się z nim pokłóciłeś i wo gule ale... -

- Tylko się pokłóciłem!!! Ty nie rozumiesz!!! On mi wylał całą colę i proponował dołączenie do jakiejś armij!!! -

~Time Skip~ (No tam to Edd głównie wrzeszczał że Alex ma na ciebie zły wpływ i tak dalej. No wiecie włączył mu się tryb matka, Matt przez cały czas patrzył na swoją piękną twarz a Tom i Tord dalej nie mogli się pogodzić z tym że znasz Norweski.)

Gdy tak słuchałam wywodu Edda nagle do pokoju(?) weszła pielęgniarka.

- Półtorej godziny minęło. -

Pożegnałam się z chłopakami. Pani pielęgniarka siadła koło mnie na łóżku. Miała tak na oko z 60 lat.

- No to który to twój chłopak? -

Zrobiłam się czerwona i zaczęłam się śmiać.

- Z czego się śmiejesz? -

- Bo pani opowiedziała najlepszy żart na świecie. -

- Ale jaki żart? -

- No że mam chłopaka. Boże, kto by chciał takiego praszczura z dwoma pępkami (wiecie nawiązanie do blizny... haha... śmieszne... nie... a... okej. ). -

- No co ty. Ten w granatowej bluzie jest przystojny i cały czas się czerwieni jak się do niego uśmiechasz ( ͡° ͜ʖ ͡°) -

Zrobiłam się mega czerwona.

- Ale on mnie nie lubi. -

Teraz to ona zaczęła się śmiać.

- Nie wygaduj takich rzeczy bo już za wiele w życiu widziałam i jestem pewna że mu się podobasz. -

No dobra teraz to wyglądam jak bluza komunisty.

- N-Na p-prawdę? -

- Naprawdę kochana. A teraz idź spać. Musisz odpocząć. -

- Dobrze. Dobranoc. -

- Raczej dobrydzień. -

Pani puściła do mnie oczko ja się zaśmiałam i ułożyłam głowę na poduszce. Odpłynęłam w krainę morfeusza. 




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro