Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

67. Ucieleśnione Emocje


Nastał piątek, dzień koncertu. Przeszłam na Ziemię wraz z dziećmi i Nobą, która była mi niezmiernie pomocna przy dwójce dzieci. Było zimno, zadrżałam patrząc w szarobure zimowe niebo. Co prawda zima już dobiegała końca, ale pogoda chyba jeszcze tego nie uznawała. Naciągnęłam czapkę na główkę Yuny i otuliłam ją szczelniej kocem.
– Gotowa? – spytała Noba, gdy przez chwilę obserwowałyśmy wielki budynek areny. Miałam już tu kiedyś okazję być, mimo to robił na mnie wrażenie.
– Tak, chodźmy. – uśmiechnęłam się i w jej towarzystwie poszłyśmy w kierunku garaży, gdzie stały tiry przewożące sprzęt sceniczny. Pierwszy strażnik nas zatrzymał mrożąc wzrokiem, ale szybko uciszyłam go plakietką wyciągniętą z kieszeni i nie miał wyjścia jak tylko nas przepuścić. Zostawiłyśmy za plecami tłum fanek czekających na otwarcie drzwi i weszłyśmy do ciepłego wnętrza budynku. Kolejne sprawdzenie wejściówki tym razem przez dziewczynę ze stuffu, a przy trzecim razie już nie musiałam wyciągać plakietki, bo kolejna dziewczyna mnie rozpoznała.

– Są w garderobie, chodźcie. – zagadnęła nas wesoło i poprowadziła labiryntem korytarz. Mijałyśmy wieszaki, pudła i skrzynie, a ja nawet nie chciałam jakie najróżniejsze rzeczy są tam pochowane.
W końcu dziewczyna, która nas prowadziła otworzyła drzwi do wnętrza i wraz z Nobą weszłam do środka witana okrzykami przyjaciół.
– Liv! – Yaku zerwał się czym prędzej i podleciał witając buziakiem w policzek. Wiedziałam, że zrobił to tylko bym nie poczuła się odrzucona czy coś, bo jego celem najważniejszym w tym momencie było przejęcie ode mnie córki.
– Chodź, księżniczko do tatusia. – szepnął uśmiechając się szeroko. Oddałam mu ją z radością, bo powoli kręgosłup odmawiał mi posłuszeństwa. Yaku poszedł ponownie pochwalić się córką, a Noba poszła za nim, by usiąść z Kinabarim.

– Jak nastawienie? Denerwujecie się? – spytałam siadając naprzeciwko nich rada, że mogę pozbyć się ciepłej kurtki.

– Denerwuje się bardziej niż przed naszym debiutem. – jęknął Zemi robiąc miejsce Nobie, która usiadła obok Yaku. Yaku natomiast nie mógł się zdecydować, które dziecko trzymać i tylko skakał uwagą między córką a synem. Parsknęłam śmiechem i widząc, że dzieci są zadowolone z obecności taty i babci zajęłam się rozmową z resztą chłopaków.
– Rozumiem was. Pamiętajcie, że robicie dobrą rzecz. Ziemia jest gotowa na ujawnienie. Ludzie oczywiście będą w szoku, ale każdy ma prawo do swojego głosu.
– Cały czas to sobie powtarzam, ale wewnątrz czuję paraliżującą panikę. Maritimus na scenie, to przecież nierealne. – Zemi przeczesał włosy palcami.
– Dziewczyny też będą? – spytałam, by przynajmniej na chwilę zająć ich innym tematem niż potencjalne odrzucenie przez fanów.

– Pinna będzie z Ketu. – rzekł Alti uśmiechając się do mnie w lustrze, bo akurat był czesany i malowany – Ketu chciał zobaczyć gdzie jestem ja mnie nie ma z nim.

Parsknęłam kiwając głową.
– Maru też ma być lada moment. – odparł Koto grając na telefonie.
– Kiko też będzie. Wszystkie trzy mają miejsca wraz z Hwanem w loży, tam będzie najbezpieczniej.
– Ketu pierwszy raz zobaczy koncert i nie wiemy, czy nie spanikuje, dlatego uznaliśmy, że tak będzie najrozsądniej.

– Słusznie. – powiedziałam – ale nie martwcie się aż tak, wyglądacie, jak przed pogrzebem, a nie koncertem.

– Cały czas myślę, że to nie jest dobry pomysł. – mruknął Remo.
– Cały wasz koncept opiera się na innych światach, w teledyskach czasem występował Aquil czy inne Emocje. Widziały Canisa, a wasz stuff Vivida.
– Po czym jedna trzecia zwolniła się w trybie natychmiastowym.
– Nie macie na to wypływu, część osób na pewno nie będzie gotowa by to znieść, ale taka jest kolej rzeczy. Wasi fani odchodzą każdego dnia, bo nauczyli się z wami wszystkiego, co im był potrzebne, ale nie znaczy, że już was nie kochają. Nasyciliście ich więc oni idą dalej nasycać miłością innych. Robicie coś fantastycznego, zmieniacie ludzi i świat. Sprawiacie, że Ziemia jest coraz lepszym miejscem i to jest fantastyczne. O ty myślcie, a nie jak wiele osób was zostawi. Skupcie się na tych, którzy są.

Zaległa cisza po mojej przemowie, a atmosfera w pokoju już nie była taka napięta. Nawet nie wyobrażałam sobie jak musi być im ciężko. Dziś mieli za zadanie przyznać się do największego sekretu w życiu. Podejrzewam, że nawet gdyby Teni, Yaku czy Alti przyznał się, że mają już dzieci nie wywołaliby takiego poruszenia, jakie wywoła dziś cały zespół.
– Dacie radę, jestem tego pewna.
Chcieli coś odpowiedzieć, ale do pokoju właśnie weszła Alex trzymając za rączkę Koriego. Chłopczyk, mając już ponad rok maszerował pewnie i z uśmiechem. Gdy zobaczył Teniego buzia mu się rozszerzyła w dziecięcym uśmiechu, pisnął wysoko i puścił się ni to biegiem ni marszem wprost do wyciągniętych rąk taty.

– Trafiłaś bez problemu? – spytał Alex witając się z nią buziakiem.

– Jasne, Kori wszystkich przekupi. – zaśmiała się. – Cześć wszystkim jak nastawienie?
Odpowiedzieli chórem, że tak średnio, ale gdy zmroziłam ich wzrokiem i chrząknęłam znacząco zreflektowali się i powiedzieli, że lepiej nigdy się nie czuli.

Do samego rozpoczęcia koncertu siedziałam z Alex zabawiając Koriego. Moje dzieci usnęły i nawet szum suszarek czy krzyki stuffu ich nie zbudziły. Kori natomiast uznał, że pędzel do makijażu jest najlepszą zabawką pod słońcem i trzeba go wpakować do buzi.
– Nie, kochanie, to niedobre. – Alex czujna od razu zabrała zabawkę, co Kori skomentował piskiem, a potem płaczem. Alex wzięła płaczącego syna na ręce i utuliła go.
– Wiem, kochanie, że to straszna tragedia, dla ciebie, a to nie jest dobre dla dzieci. – tłumaczyła, gdy nie przestawał płakać. Teni widząc jak świat Koriego wali się na łeb na szyję podszedł wymachując czerwoną bandamką starając się go rozśmieszyć.
– Nie płacz, proszę, bo tatusiowi serce się kraja. – zaśpiewał podchodząc tanecznym krokiem i wręczył mu chusteczkę. Kori przejął ją zapominając o łzach i roześmiał się machając rączką.
– No i kryzys zażegnany. Lecę, kocham was. – powiedział Teni, pocałował Alex, syna i wraz z resztą zespołu poszedł na scenę.
Ja zostałam z Alex, bo obie mając dzieci nie mogłyśmy być na widowni. Noba również wyszła chcąc oglądać wydarzenie na widowni. Całe szczęście w pokoju była kanapa, a naprzeciwko niej wielki telewizor pokazujący to, co dzieje się na scenie.
– To zostało nam tylko czekać. – mruknęła Alex siadając z synem na kanapie. Usiadłam obok niej wolna od dzieci i rzuciłam jej znaczące spojrzenie.
– Co? – mruknęła zdziwiona moją miną.
– Nic by z tego się nie wydarzyło, gdybyśmy nie wzięły udziału w tym konkursie. – parsknęłam, a gdy Alex zrozumiała, o czym mówię zmrużyła oczy.
– Nie do końca. To wszystko dzięki Kevinowi. Był dupkiem i chciał zniszczenia dwóch planet, ale zobacz jaką przysługę nam zrobił.
Zachichotałam wraz z nią.
– Wychodzi na to, że jesteśmy za coś wdzięczne naszemu największemu wrogowi.
– To jest dopiero paradoks. – zaśmiała się Alex. Ja postanowiłam zmienić nieco temat.
– Wracając do bardziej obecnych czasów. Już wiesz, co byś chciała robić w życiu? Pamiętam, że te dzieci mocno na ciebie wpłynęły.
Alex westchnęła jakby samo wspomnienie było bolesne.
– Myślałam i doszłam do wniosku, że chciałabym pracować z dziećmi.
– Słucham?!
– Ze zwykłymi dziećmi. No wiesz, gry zabawy, opieka.
– Czyli mogłabyś pracować w przedszkolu?
– Czemu nie? Może być zabawnie.
– Widzę cię w takiej roli. Pasujesz. – powiedziałam trącając ją w ramię.
– No dobrze, a ty? Uratowałaś świat i co dalej?
Cmoknęłam zirytowana jej uszczypliwością, ale uśmiechnęłam się. Wiedziałam, co chcę dalej robić i wiedziałam też, jak Alex na to zareaguje.
– Skoro chłopaki ujawniają się wraz ze swoimi Emocjami przyniesie to pewne konsekwencje. To zrozumiałe, że ludzie będą się buntować, a osoby ucieleśnione będą mieć trudności. Wiem, że muszę im pomóc. Dlatego postanowiłam, że też coś zrobię, by dać ludziom nadzieję...
– Wydasz książkę, prawda?
Rozdziawiłam buzię. Alex prychnęła.
– Nie rób takiej miny, to przecież oczywiste. Opisywałaś wszystkie nasze przygody już raz nawet miałaś podejście, by ją wydać.
– Tak, ale wtedy cel był inny. Chciałam odzyskać faceta i przyjaciół, ciebie również. Ale tak, chcę wydać książkę, a część dochodu przeznaczyć na fundację, którą również chcę założyć. Wsparcie dla osób ucieleśnionych na Ziemi.
– Piękny cel.
Zamilkłyśmy na chwilę oglądając chłopaków na scenie. Ujawnić mieli się dopiero na koniec koncertu, tak więc do tej pory był to zwykły koncert, jak zawsze. Widownia szalała jednak jakby bardziej niż zwykle, bo był to też pierwszy koncert od ich przerwy więc wszyscy się za sobą stęsknili. Od czasu do czasu któryś z członków przychodził do garderoby przebrać się i wysuszyć. Dopingowałyśmy ich widząc jak powoli zbliża się ich godzina. W międzyczasie nakarmiłam dzieci, które po pół godziny znów zasnęły nieświadomie dziejącej się obok nich historii.
– Jestem z nas dumna, Alex – powiedziałam, gdy zespół ponownie dawał czadu na scenie. Położyłam jej głowę na ramieniu i pociągnęłam nosem.
– Ja też jestem z nas dumna. – odparła gładząc mnie po policzku. Zaśmiałyśmy się obie i oddałyśmy całą uwagę chłopakom, bo Zemi właśnie zaczynał swoje przemówienie.
– To nie jest zwykły koncert! Wróciliśmy do was po dłuższej przerwie, bo mamy dla was coś niezwykłego. Najpierw chcę wam powiedzieć, że wdzięczność, jaką do was czujemy jest nie do opisania!
Krzyk fanów rozlał się po arenie, tak że byłyśmy go w stanie usłyszeć przez ściany. Uśmiechnęłam się.
– Byliście z nami zawsze i obdarzyliście nas bezgraniczną miłością. My również was kochamy, ale nie byliśmy z wami dlatego chcemy waz najpierw przeprosić.
Tłum oszalał. Nie wiedział, czy krzyczeć z ekscytacji, czy jednak ze zdziwienia, a moje tak naprawdę z przerażenia.
– Od lat powtarzamy, że związek buduje się na szczerości. Bo wy i my to również związek. Nie zrozumcie mnie źle. Przez muzykę zawsze byliśmy dla was szczerzy. Jeśli gdziekolwiek pokazaliśmy wam prawdziwą twarz to właśnie w muzyce. Jednak jest jeden aspekt naszego życia, który przez wiele lat był ukrywany i czas przyznać się do niego z podniesioną głową.
Namjoon przerwał, a tłum wykrzyczał swoje podniecenie.
– Jak myślisz ile dziewczyn obstawia, że przyznają się do posiadania rodziny?
– Zdecydowana większość. – zaśmiałam się zerkając na Alex.
Wróciłyśmy uwagą do telewizora.
– Ostatnie wydarzenia – ciągnął Zemi – sprawiły, że w sieci krążą plotki. Faktycznie ten ostatni rok był dla nas bardzo trudny. Nasz zespół został zawieszony.
Wrzask rozpaczy przetoczył się po trybunach niczym lawina. Nawet ja poczułam to drżenie w klatce piersiowej. Zerknęłam na dzieci czy nadal śpią, ale chyba nawet ryk smoka by je nie obudził.
– Nie martwcie się, wszystko już wróciło do normy i jeszcze będziemy z wami przez wiele lat, tak długo, jak będziecie z nami.

Fani zapewnili, że oczywiście nie wyobrażają sobie odejść.
– Dobrze więc. – Zemi odetchnął drżącym głosem i popatrzył po reszcie chłopaków. Każdy kiwnął głową. – Musicie wiedzieć, że nasz świat jest zamieszkany przez pewien typ ludzi. Są dookoła was, wyglądają tak samo, myślą tak samo i odczuwają dokładnie to, co wy. Ukrywają się jednak, bo boją się oceny i odrzucenia. Nie mówi się o nich publicznie, bo wywołują strach wśród innych ludzi. Strach jest irracjonalny, bo żaden z tych ludzi nie robi nikomu krzywdy. Urodził się taki i cokolwiek by robił tego nie zmieni.
Fani zamilkli, już nie było wiwatów i krzyków, a ja zastanawiałam się zdenerwowana, czy to dobry znak, czy nie.
– Mówię o emocjach. Świat musi zrozumieć, że emocje w życiu są naprawdę ważne. Każde emocje. Mówię tu o miłości i strachu, smutku i radości, ale również o Emocjach niezwykłych zwanych ucieleśnionymi.
Niektórzy fani krzyknęli i zastawiłam się czy krzyczą ucieleśnieni, bo to, że jacyś na widowni byli to pewne.
– Rozumiem wasze zaskoczenie. Wraz z resztą zespołu uznaliśmy, że czas przestać się chować i udawać, że takie osoby nie istnieją. Są dookoła was. Obsługują was w sklepie, roznoszą waszą pocztę, a może nawet są waszymi dziećmi. Wielu z was pewnie sobie myśli co za bzdury, przecież nigdy żadnego nie spotkałem, o czym ten Zemi gada? Odpowiem wam, że się mylicie. Poznaliście osoby ucieleśnione, bo poznaliście nas.
Na arenie zaległa śmiertelna cisza. Byłam pewna, że fani wstrzymali oddech. Ja również zamarłam stojąc już pod telewizorem i nie mogąc się doczekać co dalej.
– To nie jest łatwe pokazać Emocje w świecie rzeczywistym dlatego prosimy o ciszę. – powiedział Zemi, ale wcale nie musiał tego robić, bo absolutnie nikt się nie odzywał. Nie podobało mi się to.
W końcu jednak musiał do tego dojść. Wpierw na scenie pojawił się Equs. Wyszedł na wprost stukając kopytami o scenę. W jego ślady poszedł Lupo, Pardus i Canis. Zwierzęta po kolei opuszczały serca chłopaków, a na sam koniec na czele stanął Maritimus węsząc swoim czarnym mięsistym nosem. Na arenie nadal było tak cicho jakby była pusta. Chłopaki zerkali na siebie zdenerwowani nie wiedząc, jak to interpretować. Ja również denerwowałam się i Alex również, bo podeszła i złapała mnie za rękę ściskając mocno. Ktoś krzyknął na trybunie, ale był to jeden dźwięk wśród morza ciszy.
– Nie podoba mi się to. – mruknęła Alex, ale cmoknęłam na nią.
– Pozwólcie zatem, że przedstawimy się wam jeszcze raz. – powiedział Zemi drżącym głosem. Kiwnął na pozostałych.
– Cześć! Jesteśmy Astralni i mamy ucieleśnione Emocje!
Zawsze to zdanie wywoływało tabun wrzasków i krzyków. Niestety nie tym razem, arena dalej była jak zaklęta.
– Może to nie był dobry pomysł? – szepnęłam do siebie drżąc już zdenerwowana.
Alex nie odpowiedziała, bo właśnie na widowni coś zaczęło się dziać. W ciszy, jaka ogłuszała wszystkich nad głowami wszystkich przeleciał mały ptaszek. Ćwierkając podniecony zatoczył koło i przysiadł na rusztowaniu nad sceną. Od razu rozpoznałam papugę a wielkość od razy wskazywała na czyjąś Emocję.
Każdy w arenie obserwował papugę, która świergotała charakterystycznie, aż nagle dało się usłyszeć jedno zdanie, które wywróciło światopogląd każdej osoby w promieniu kilometra.
– Kocham was!
Odetchnęłam z ulgi. Wraz z Alex opadłyśmy na kanapę wśród wiwatów i krzyków fanów. To małe zdanie zburzyło tamę szoku wypuszczając na wolność akceptacje i miłość. Wiedziałam, że najgorsze minęło i cały zespół został zaakceptowany.
Po koncercie chłopaki wpadli do garderoby krzycząc i ekscytując się. Teni porwał Alex w ramiona, Yaku podszedł do mnie i objął serdecznie całując zachłannie mając gdzieś, że dookoła są ludzie. Czuć było od nich dumę i szczęście, że przyznali się do tak ważnego aspektu swojego życia. Najważniejsze zrobili czas było teraz pokazać ludziom jak radować się życiem i zostawić negatywne myśli za sobą. Był to długi proces, ale teraz była to tylko przyjemność. Swoją muzyką i postawą naprawią świat i przyniosą ludziom miłość tak jak robili to do tej pory.
– Powiedzcie to jeszcze raz! – krzyknęłam godzinę później, gdy wszyscy dosłownie wszyscy, który przyczynili się jakkolwiek do powstania zespołu i dzisiejszego koncertu świętowali sukces w restauracji, tej samej, w której wszystko się zaczęło. Chłopaki wstali trzymając pełne kieliszki soju. Zaczerpnęli powietrza i chórem krzyknęli:
– Jesteśmy Atralni i mamy ucieleśnione Emocje! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro