Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Prolog: Ucieczka





— Kiko! — ryknął otyły mężczyzna z salonu. Było tak gorąco, że nawet siedząc się pocił. Gapił się tępo w panoramiczny ekran telewizora i na siłę starał się ignorować zawartość kąta po prawej.

— KIKO! — znów ryknął gdy dziewczyna nie przychodziła. Ile można iść z kuchni do salonu?

Skulona dziewczyna weszła do salonu i bąknęła coś cicho.

— Jak było w szkole? — zapytał mężczyzna, otwierając puszkę piwa. Biała piana pociekła mu po dłoni i skapnęła na już i tak usyfioną koszulkę.

— Dobrze. — odparła dziewczyna, stojąc najbliżej wyjścia z salonu.

— Chodź tu bliżej, bo cię nie widzę. I więcej szczegółów. Co znaczy dobrze?

— No normalnie, jak w szkole. — mruknęła Kiko robiąc krok, ale w przeciwnym kierunku. Zawartość kąta nadal pozostawała obecna w ich małym dialogu.

— Odpowiadaj normalnie! — ryknął ojciec Kiko powoli czując jak ogarnia go furia.

— Mark! Zostaw ją w spokoju! — Do salonu weszła jego tak samo otyła żona i na siłę wypchnęła Kiko z salonu. — Przestań dziewczynę prześladować.

— Uspokój się kobieto! Pytam się grzecznie, a ona burczy pod nosem. W tym domu się mnie nie lekceważy! — krzyknął waląc pięścią w oparcie siedzenia. Zawartość kąta zachichotała. Mężczyzna zaczął się jeszcze mocniej pocić. Jego żona coś mruknęła pod nosem, a Mark przyssał się do czwartego już piwa tego wieczoru, by wychlać połowę puszki za jednym pociągnięciem. W końcu gdy puszka była prawie pusta, mały o ciemnej karnacji chłopiec stojący w kącie po prawej zaczął powoli znikać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro