Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VIII

Siedzieliśmy w gospodzie, a kilka stolików dalej siedzieli Linwena i Narran. Kobieta wydawała się być bardzo miła. Przedstawiliśmy się jej po drodze do gospody.
Teraz natomiast wytrwale coś tłumaczyła mężczyznie. Ten oparł się o blat stołu i patrzył pustym wzrokiem przed siebie słuchając jej uważnie. Czasem wtrącał coś krótkiego. Żałowałam, że nie słyszę ich rozmowy, ale dzieląca nas odległość i gwar panujący w budynku skutecznie uniemożliwiały usłyszenie czegokolwiek.
W pewnym momencie Linwena nachyliła się i pocałowała Narrana w kącik ust. Na twarzy tamtego zaigrał nikły uśmieszek. Skierował wzrok na towarzyszkę i wypowiedział jedno, krótkie słowo. Odgadłam, że było to ,,nie". Linwena wyprostowała się gwałtownie, oburzona, splotła ręce na piersi, wbiła wzrok w sufit i nie odezwała się do niego, aż do końca wieczoru. W końcu wstała i bez słowa ruszyła w głąb gospody, by udać się do pokoju.
Narran kilka chwil tkwił w bezruchu, patrzył przed siebie. Jednak po chwili skierował na nas swój wzrok, wstał i delikatnie skinął głową byśmy poszli za nim. Wyszliśmy z budynku. Na zewnątrz panował przejmujący chłód. Zadrżałam. Mężczyzna przystanął i spojrzał w gwiazdy, które spoglądały na wszystko z góry, z granatowego nieba.
- Nie mogę zostać w Iaurel - rzekł po chwili.
- Dlaczego? - spytałam zmartwiona.
Skierował na mnie swoje smutne oczy.
- Linwena prosiła mnie żebym wracał. Podobno Rada, czyli najważniejsze osoby, które obecnie sprawują władzę w miejscu, w którym żyłem, stanowczo domaga się mojego powrotu. Feael już nie był w stanie ich dłużej przekonywać. Niedługo przybędzie po mnie kilka osób. - W miarę jak mówił wyglądał na coraz bardziej zmęczonego i przygnębionego. Znowu popatrzył w niebo. - Feael przysłał tu Linwenę, by przekonała mnie do powrotu nim inni zrobią to siłą. Sam ma za dużo spraw na głowie, by tu przybyć...
- I będziesz musiał wrócić... - dodałam cicho.
- Zrobisz to? - spytał Felix.
W odpowiedzi otrzymał potrząśnięcie głową.
- Nie mogę...
- To co uczynisz? - zadałam kolejne pytanie, które musiało paść.
Brak odpowiedzi. Narran się zamyślił, a ja cierpliwie czekałam aż podejmie decyzję. Wieczór był naprawdę bardzo chłodny, więc znowu zadrżałam. Felix dostrzegł to i objął mnie ramieniem.
- Nic - usłyszeliśmy w końcu. - Co się ma stać to się stanie. Zostanę tutaj i najwyższej ucieknę, gdy zajdzie taka potrzeba.
- Jesteś pewien? - upewniłam się.
Pokiwał głową, po czym pożegnał się i udał do gospody. Spojrzałam na Felixa, który teraz też patrzył w niebo. Uśmiechnął się i popatrzył mi w oczy.
- Odprowadzić cię? - zapytał.
Wzruszyłam ramionami.
- Jak chcesz...
Odsunęłam się od niego i ruszyłam w stronę mojego domu. Szliśmy nieśpiesznie uliczkami, a ja rozglądałam się dookoła i chłonęłam magiczny nastrój chłodnego wieczoru. Kątem oka dostrzegłam, że mój przyjaciel przygląda mi się uważnie.
- O co chodzi, Felix? - zapytałam odwracając się w jego stronę.
Patrzył na mnie bez słowa kilka chwil, ale wreszcie otrząsnął się i odezwał:
- Co o tym wszystkim myślisz?
Wzruszyłam ramionami.
- A co mam myśleć? - odparłam. - Nie chcę się rozstawać z Narranem...
- Mi też nie podoba się myśl o pożegnaniu...
Zapadło milczenie, lecz cisza była bardzo miła. Idąc pod rozgwieżdżonym niebem starałam się uspokoić i zapomnieć o wszystkim. W końcu dotarliśmy do mojego domu. Felix uśmiechnął się szeroko i czarująco.
- Do jutra - powiedział.
Pokręciłam głową. Podeszłam do niego i go objęłam. Odwzajemnił uścisk. Był najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć.
Posłałam mu ostatni uśmiech i zniknęłam w drzwiach domu. Zamknęłam ostrożnie drzwi, nie przestając się uśmiechać. Felix był cudownym przyjacielem.
Moja mama przywitała mnie i spytała jak mi minął dzień. Opowiedziałam jej o wszystkim.
- Żal mi Narrana - skomentowała cicho. - Jest taki młody, a ma takie skomplikowane życie... Miejmy nadzieję, że je sobie ułoży.
Skinęłam głową, pokazując, że ma rację.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro