Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXXI

Feael dołączył do nas. Narran patrzył na niego pytająco.
- Beleger spisał się znakomicie - powiedział elf powoli. - Nie mam żadnych wątpliwości, że plany bitwy są prawdziwe.
- A mógłbyś nam je zdradzić? - poprosił młody mężczyzna.
- Narranie... - westchnął Feael.
Widocznie nadal chciał bronić swojego podopiecznego od zbytniego zainteresowania bitwą.
- Tak? - spytał poważnie Narran, choć widać było, że żartuje.
Elf zgromił go wzrokiem, ale mężczyzna udawał, że wcale tego nie dostrzega.
Felix uśmiechnął się pod nosem nie chcąc urazić elfa, ale jednocześnie wyrażając swoje uznanie do Narrana.
Cisza przedłużała się trochę.
- Więc? - rzekł w końcu młody mężczyzna. - Co z bitwą?
- Wrogowie zamierzają uderzyć od dwóch stron. Wschodu i północy.
- Zaraz, zaraz... - przerwał Felix. - Nie zmienią planów? Po tym jak Beleger im je wykradł? Jeśli wiedzą, że my wiemy o ich zamiarach chyba powinni choć trochę je zmodyfikować.
- Miałbyś rację gdyby nie fakt, że jedyne istoty, które wiedzą o tej kradzieży, czyli wrodzy zwiadowcy nie zdołają dotrzeć do swoich dowódców - wyjaśnił elf. - Drogę odetnie im armia elfów, który właśnie powinna zmierzać w naszą stronę.
- Czyli oni wiedzą, że my wiemy, ale jednocześnie nie mogą tego podać dalej, tak? A co jeśli oni wiedzieli, że my postaramy się dowiedzieć i zrobili tak byśmy my wiedzieli o błędnych informacjach i w konsekwencji nie wiedzieli nic?
Feael zmarszczył brwi próbując zrozumieć skomplikowaną wypowiedź młodzieńca. Tymczasem Felix ciągnął dalej:
- No chyba że oni nie wiedziali o tym, że my się dowiemy i wcale nie sfałszowali planów, dzięki czemu my wiemy o tym, że oni wiedzą jak mają zaatakować.
Popatrzyłam na mojego przyjaciela jak na szaleńca, a Narran schował głowę w dłoniach bezskutecznie usiłując powstrzymać śmiech.
Feael nie powiedział nic, co zupełnie mnie nie dziwiło. Na jego twarz malowało się ogromne zdumienie.
- Chodzi mi o to - podjął po chwili Felix - czy wiesz...
- Nieważne! - przerwał mu zirytowany elf.
Mój przyjaciel zamilkł. Po chwili napotkał wzrok Narrana. Spojrzeli sobie w oczy... i wybuchnęli śmiechem.
Młody mężczyzna na próżno usiłował się powstrzymać.
Z niepokojem zerknęłam na zdenerwowanego Feaela i szturchnęłam przyjaciela w ramię.
- Spokój - nakazałam, a gdy to nie podziałało powiedziałam karcąco:
- Narranie!
Niestety to nic nie pomogło.
W końcu Narran zdołał się opanować. Felix wziął z niego przykład.
Elf gromił ich wzrokiem.
Zapadło niezręczne milczenie.
Młody mężczyzna odchrząknął z zakłopotaniem i odwrócił wzrok.
- Wybacz Feaelu... - mruknął cicho.
Elf nadal patrzył na niego groźnie, ale nagle rozchmurzył się i uśmiechnął lekko.
- Nic nie szkodzi - odparł. - Dawno nie widziałem jak się śmiejesz.
W głosie Feaela można było usłyszeć niejaką ulgę, zupełnie jakby pozbył się jakiegoś ciężaru.
- Na czym skończyłem? - zapytał po chwili.
- Na tym, że wrogowie mają zaatakować od wschodu i północy - podpowiedziałam.
- Tak. Armia wroga ma zostać podzielona na trzy części. Największa ma zaatakować od wschodu, tak że bitwa będzie się rozgrywała na płaskim terenie. Kolejna grupa ma uderzyć od strony północnych gór. Dzięki drzewom będzie mogła podejść niepostrzeżenie pod niemal samo miasto. Ostatnia część armii ma wspomóc w razie ewentualnych trudności.
Narran, już całkowicie poważny, zamyślił się.
- Od strony północnej będzie trudno się obronić - powiedział. - Co zamierzasz z tym zrobić?
- Sądzę, że wiesz chłopcze.
Oczy Narrana zabłysły niespodziewanie.
- Chyba nie masz na myśli... Przecież nie będziesz ryzykował...
- Będę ryzykować Narranie - odparł elf z powagą. - Tego wymaga wojna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro