Rozdział XVIII
Następnego dnia z samego rana udałam się do gospody. Przed budynkiem stali Narran i Feael. Rozmawiali cicho.
Podeszłam i przywitałam się.
- O czym rozmawiacie? - spytałam.
- O bitwie - odparł Feael. - Narran nie daje mi spokoju.
- Sądzę, że musimy chociaż kogoś powiadomić o zbliżającej się armii - wyjaśnił z powagą młody mężczyzna.
- Kogo? - Feael nie był zachwycony zainteresowaniem jakim Narran obdarzał bitwę.
- Może Richarda? - wtrąciłam. Miałam wrażenie, że przy Feaelu Narran jest jakby mniej śmiały.
- Kim jest Richard? - spytał elf.
- To ten człowiek, który za wszelką cenę chce mnie zatrzymać w mieście - poinformował Narran.
Feael skrzywił się na te słowa.
- Dobrze - zgodził się po chwili. - Gdzie go znajdziemy?
- Teraz? Pewnie patroluje ulice miasta.
- Cudownie - rzekł elf z sarkazmem. - Czyli może być wszędzie.
- Niekoniecznie - rzekł Narran, który odszedł na bok i przyglądał się przechodniom. - Przed chwilą wszedł do gospody.
Twarz młodego mężczyzny rozjaśnił nikły uśmiech.
Feael machnął tylko ręką i wszedł do budynku. Wymieniłam z Narranem rozbawione spojrzenia.
Również weszłam do gospody.
Richard siedział przy jednym z stolików, niedaleko kontuaru. Feael stanął przed nim. Mężczyzna uniósł wzrok i spojrzał na niego.
Po chwili przeniósł wzrok na mnie. Stałam trochę dalej.
- Dzień dobry Evelyn - przywitał się.
Znów skierował wzrok na elfa.
- Tak?
- Musimy porozmawiać - rzekł Feael. Przyszło mu to z niejaką trudnością. Widocznie nie darzył Richarda sympatią.
- Bynajmniej - odparł mężczyzna. - Ja nic nie muszę.
- Na pewno - mruknął Narran, który stanął obok mnie. Obserwowaliśmy rozmowę tych dwóch, jakże dumnych i upartych.
- W tej sytuacji będziesz musiał mnie wysłuchać - stwierdził Feael.
- Wątpię - odparł Richard pewnie.
- W takim razie nie obchodzi cię dobro Iaurel.
- A cóż ty wiesz, panie, co ma tak wielką wagę dla miasta?
- No popatrz tylko na nich - powiedział cicho Narran. - Jeden jest wart drugiego.
Z trudem powstrzymałam śmiech. Spojrzałam na młodego mężczyznę rozbawiona. Ten widząc moją reakcję uśmiechnął się lekko i nadal obserwował rozmowę.
Nigdy bym nie przypuszczała, że Narran jest taki miły. Gdy spotkałam go po raz pierwszy wydawał się tajemniczy i niedostępny. Zrozumiałam, że to były tylko pozory. Ten młody mężczyzna był nieprzewidywalny. Dopiero co chciał odebrać sobie życie, a teraz żartował sobie z osób, które powinny być szanowane. Swoją drogą ciekawiło mnie co też sprawiło, że Narran myślał o śmierci...
Tymczasem rozmowa trwała nadal.
- Coś co powinno cię zainteresować gdybyś raczył mnie wysłuchać - wyjaśnił chłodno Feael.
- Jakoś nie mam ochoty słuchać kogoś kto dopiero co przybył do Iaurel. Zwłaszcza jeśli to elf - Richard chyba zdawał sobie sprawę, że Feael może mieć nawet z tysiąc lat, ale najwyraźniej wcale go to nie obchodziło.
- Zbliża się bitwa, która może zdecydować o losach tego miasta i jego mieszkańców! - zagrzmiał wytrącony z równowagi elf.
Zapadła cisza. Nawet Narran nie śmiał się odezwać. Całe szczęście, że oprócz nas w gospodzie nie było nikogo.
Richard zmarszczył brwi i pochylił się do przodu, jakby nie wierząc własnym uszom.
- Że co, proszę?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro