Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XLV

W ten sposób kolejny dzień minął bez pogodzenia się z Narranem. Mimo wszystko Feael uważał, że mu przejdzie i chyba miał rację.
Następnego ranka siedzieliśmy w gospodzie moje myśli skierowały się ku zbliżającej się bitwie. Choć na razie unikaliśmy tego tematu wiadomo było, że jest on jednak nieunikniony. Wtedy stało się coś co wszystkich nas, pomijając Feaela, niezmiernie zaskoczyło. Podszedł do nas Narran.
- Feaelu... - zaczął niepewnie.
Widząc, że młody mężczyzna chce mu coś powiedzieć elf odciągnął go na bok. Narran zwiesił głowę i zaczął mówić coś cichym głosem unikając wzroku Feaela. Ten od czasu do czasu kiwał głową, a gdy Narran zamilkł uśmiechnął się szeroko i powiedział coś, na co Narran uniósł wreszcie głowę. Na jego twarzy malowała się ulga. Żałowałam, że nie słyszę ich rozmowy. W końcu młody mężczyzna wrócił do wynajętego pokoju, a Feael, nadal uśmiechnięty, siadł oboo nas.
- Co powiedział? - zaciekawił się Gilfin.
- Przeprosił - rzekł zapytany. - Przyznał się do winy, stwierdził, że jest głupcem i ciężarem dla nas. Obiecał, że jeśli już musi to wróci do domu, ale poprosił również żebym tego od niego nie żądał.
- Czyli, krótko mówiąc, przejrzał na oczy - podsumował Beleger.
Wszyscy poczuliśmy ogromną ulgę. Narran nareszcie zrozumiał swoje błędy i, co więcej, przyznał się do nich.
Teraz jedyne czym musieliśmy się martwić była bitwa. Feael stwierdził, że armia elfów jest już niedaleko i że powinniśmy na nią czekać. Wyszliśmy z gospody. Na ulicach panowało poruszenie. Richard zbierał wszystkie osoby zdolne do walki. Wyszliśmy przed miasto i czekaliśmy. Wkrótce dołączył do nas Narran. Stanął z boku i nadal się nie odzywał, ale nie wydawał się zły. Pierwszym co zwiastowało przybycie armii był Orodbar wznoszący się nad drzewami.
- Nadchodzą - stwierdził Feael spokojnie.
Popatrzyłam na Felixa. Wydawał się być przejęty tak samo jak ja. Po jakimś czasie zaczęliśmy słyszeć miarowy odgłos kroków.
Spomiędzy drzew zaczęły wychodzić pierwsze szeregi elfów. Każdy ich ruch był niezwykle zgrany, zupełnie jakby cała armia tworzyła jedną całość. Widok był niesamowity. Elfy były ubrane w zielone stroje i zbroje, oraz każdy z nich miał przy sobie łuk i miecz, lub sztylety.
Orodbar wylądował obok nas, gdy patrzyliśmy jak kolejne szeregi armii elfów wychodziły z lasu i ustawiały się przed miastem.
- A więc przybyli - rzekł smok. - Sęk w tym, że armia wroga jest już trzy dni drogi stąd.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro