Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XLIV

Czekaliśmy na Belegera i Narrana przez dłuższy czas, a gdy nadal nie nadchodzili zaczęliśmy się niepokoić. W końcu Gilfin postanowił, że pójdziemy za nimi. Wyszliśmy z gospody.
Na szczęście znaleźliśmy Belegera i Narrana kilka ulic dalej. Rozmawiali. Ale gdy podeszliśmy bliżej okazało się, że to nie była rozmowa. Tylko kłótnia.
- Na miłość boską, Narranie! - zawołał Beleger. - Nasza armia przybędzie już jutro. I wcale nie wierzę, że opuściłeś gospodę tylko po to, by porozmawiać na ten temat z Feaelem. Szczególnie jeśli on znajduje się po drugiej stronie miasta!
Narran już miał coś powiedzieć, lecz powstrzymał się. Zmusił się do pokiwania głową.
- Dobrze - wydusił. - Czyli miałem nie opuszczać gospody?
- Nie po to, aby zrobić coś niezbyt mądrego.
- Ale skąd wiesz co chciałem zrobić?
Tym razem Beleger nie wiedział co powiedzieć. Na szczęście w tej chwili podszedł do nas Feael. Popatrzył na młodego mężczyznę ze zdumieniem.
- Widzę, że Narran postanowił opuścić wreszcie gospodę - mruknął cicho.
- Tylko nie wiadomo po co - odparł szybko Gilfin.
Feael skinął głową i zawołał Narrana. Ten spojrzał na niego z niechęcią, spuścił głowę i powoli podszedł do nas.
- O co chodzi chłopcze? - zapytał łagodnie najstarszy elf.
- O nic - odpowiedział młody mężczyzna.
- Dlaczego opuściłeś budynek?
Nie otrzymał odpowiedzi.
- Spójrz na mnie Narranie - poprosił Feael, a gdy trn wykonał polecenie kontynuował: - Wiesz doskonale, że przepowiednia to nie jest nasza wina. To nie jest niczyja wina. Tak samo bitwa i twoja przeszłość. Jeśli już koniecznie musisz kogoś obwiniać niech to będzie wróg.
- Tak... - powiedział mężczyzna. Zawahał się. - Przepraszam.
Wolnym krokiem wrócił do gospody.
Popatrzyliśmy za nim z troską. Przynajmniej wydawał się rozumieć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro