Rozdział XL
Orodbar pożegnał się z nami niedaleko miasta.
- Poczekaj! - zawołał Feael gdy smok już zamierzał odlecieć.
Elf podszedł do skrzydlatego stworzenia i zaczął coś do niego cicho mówić. W końcu Orodbar skinął łbem i machnął skrzydłami wznosząc się do góry.
Przed wejściem do Iaurel stali Gilfin i Beleger, zupełnie jakby na nas czekali. Ten pierwszy mówił coś do kompana, a tamten tylko od czasu do czasu kiwał głową. Na nasz widok Gilfin przerwał i uśmiechnął się. Przywitał nas. Feael odpowiedział tym samym, ale Narran nie odezwał się ani słowem. Ominął przyjaciół i udał się w stronę gospody.
- Coś się stało? - zapytał Gilfin patrząc za nim z zdziwieniem.
W odpowiedzi Feael tylko machnął ręką. Zaczął opowiadać o pobycie u smoków.
Ani ja, ani Felix nie mieliśmy zamiaru tego słuchać i weszliśmy do miasta. Ustaliliśmy, że pójdziemy do gospody. W budynku było już kilkanaście osób. W tym, co mocno nad zaniepokoiło, ta sama grupa, z którą jakiś czas temu Narran miał do czynienia. Gerard przywitał nas zza kontuaru.
- Rozmawialiście może z tym... jak mu tam... Narranem? - zapytał. - Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Bardzo to rozśmieszyło tamtym młodzieńców. - Wskazał palcem na dobrze nam znaną grupę.
Felix westchnął.
- Znamy powód jego złości - powiedziałam.
W myślach dodałam, że częściowo sama jestem tym powodem. Felix chyba podejrzewał o czym myślę, bo spojrzał na mnie unosząc brwi.
W tej chwili do gospody weszli elfowie.
- Narran jest w pokoju? - zapytał Feael Gerarda, a ten skinął głową.
- Cóż... - westchnął Gilfin. - Musi pogodzić się z myślą o powrocie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro