Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział LVIII

Siedziałam z Felixem na progu jego domu. Mieszkańcy Iaurel powoli chodzili ulicami. Wszyscy byli wyraźnie zmęczeni, ale nadal wielu rannych wymagało opieki. Ponadto wiele domów zostało zniszczonych, nie wspominając już o ciele Gorrutha nabitym na czubek wieży domu władcy. Pociechę przynosił fakt, że nikt z osób ukrywających się w budynkach nie ucierpiał.
Nagle jakiś cień okrył miasto. Uniosłam wzrok. Moim oczom ukazał się Tindaé. Smoki wycofały się w połowie bitwy, gdyż ich pomoc nie obejmowała bezpośredniego udziału w starciu. Cień Północy wylądował za miastem.
- Chodźmy tam - zaproponowałam.
- Jak chcesz. - Mój przyjaciel wzruszył ramionami i wstał.
Szybko pobiegliśmy w kierunku, w którym udał się smok. Spotkaliśmy go przed lasem. Nie patrzył w naszą stronę.
- Tak? - zapytał znienacka. Zwrócił ku nam kobaltowe oczy. - Czegoś chcieliście?
Pokręciłam głową.
- Niczego konkretnego - odparłam.
Felix natomiast wydawał się być nieco onieśmielony i zamyślony. Stanął z boku, a wzrok utkwił w odległych Srebrnych Górach. Smoczy władca najwyraźniej chciał podtrzymać rozmowę, bo spytał:
- Jak się miewa po bitwie Wędrowny Płomień?
Narran... Spuściłam wzrok.
- Źle...
Czarny smok z troską zbliżył do mnie swój łeb.
- Cóż mu się stało?
Chciałam odpowiedzieć, ale rozpacz ścisnęła mi gardło. Na szczęście Felix otrząsnął się z zamyślenia i postanowił mnie wyręczyć.
- Jest ciężko ranny - poinformował. - Być może nawet w jego żyłach krąży trucizna.
Ucisk w gardle stał się jeszcze większy. Próbowałam odpędzić smutne myśli, lecz na próżno. Poczułam, że moje oczy wilgotnieją i robi mi się słabo. Jasnowłosy młodzieniec w porę to zauważył. Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
Tindaé zamknął oczy.
- To źle... - zamruczał cicho, jakby do siebie. - Bardzo źle... Jeśli on zginie być może wróg częściowo osiągnie swój cel.
Ja i Felix natychmiast podnieśliśmy głowy.
- Chcesz powiedzieć, że to Narran był przyczyną tej bitwy? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Ależ skąd - obruszył się Tindaé. - Nic takiego nie powiedziałem. - Spojrzał na Felixa i polecił: - Zajmij się przyjaciółką. Przyda jej się odpoczynek.
To rzekłszy rozłożył skrzydła i poszybował w stronę miasta. Mocny podmuch spowodowany przez ruch jego skrzydeł rozwiał moje włosy. Odgarnęłam je z twarzy i spojrzałam na Felixa, który zmarszczył brwi.
- Nic takiego nie powiedział, ale to nie znaczy, że tak nie sądzi - stwierdził.
Westchnęłam.
- Ciekawe czy kiedykolwiek poznamy odpowiedzi na nasze pytania...
Młodzieniec potarł czoło dłonią.
- W najbliższej przyszłości raczej nie - odparł. Popatrzył na mnie z troską. - Tindaé ma rację. Musisz odpocząć.
- Bynajmniej - odpowiedziałam wyniośle i skierowałam się w stronę Iaurel. - Najpierw chcę zobaczyć co Cień Północy zamierza zrobić z Narranem.
Felix pokręcił głową, ale poszedł za mną.
- Ja też jestem zmęczony - poskarżył się, ale chyba nie sądził, że go słucham. - Obchodzi cię to?
- Naturalnie. Możesz iść. Do niczego cię nie zmuszam.
Mój przyjaciel już nic nie mówił. Jednak poszedł ze mną. Nie zamierzał mnie zostawić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro