Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX

Siedziałam w gospodzie, przy stoliku. Obok mnie siedział Felix. Stukał palcami o drewniany blat.
Przez okno wpadały promienie porannego słońca oświetlając stolik.
- Źle się z tym czuję - powiedziałam po raz setny tego dnia.
Felix nie odpowiedział.
- Nie widziałam go od wczoraj, odkąd rozmawiał z Richardem.
Mój przyjaciel podniósł na mnie swoje niebieskie oczy.
Spotkaliśmy się w gospodzie, by porozmawiać o Narranie. Czułam, że źle postąpiłam nie potwierdzając przy Richardzie jego słów.
To przeze mnie ma zakaz opuszczania miasta.
- Ja go widziałem - poinformował Felix.
Uniosłam pytająco brwi.
- Dzisiaj. Mijałem go na ulicy. Chciałem go przywitać, ale gdzieś zniknął - wyjaśnił.
- Porozmawiałabym z Richardem, ale wiesz dobrze, że on nie przyjmuje spóźnionych wyjaśnień. Uznaje je za niepotrzebne i niepewne - westchnęłam.
Felix milczał. W końcu wyprostował się i wyjrzał przez okno.
- Może byśmy go poszukali? - zaproponował.
- Kogo? - prychnęłam. - Richarda?
Mój przyjaciel pokręcił głową.
- Nie. Narrana. Może wcale nie jest taki wściekły jak ci się wydaje.
- Dlaczego miałby się na mnie nie złościć? - spytałam smutno. - Zawiodłam go.
- Chodź - poprosił Felix.
- Chcecie znaleźć przybysza w kapturze? - zapytał znienacka Gerard, który niespodziewanie pojawił się obok nas.
Popatrzyliśmy na siebie i przytaknęliśmy.
- To najlepiej poczekajcie tutaj - rzekł właściciel gospody. Widząc nasze zdumione miny wyjaśnił: - Wynajmuje u mnie pokój. Od wczoraj.
- Naprawdę? - Felix wstał.
- Oczywiście. Podobno nie może opuszczać miasta, a gdzie w Iaurel znalazłby porządniejszą kwaterę? Choć szczerze mówiąc to nie wiem, czy on czasem nie przyciągnie kłopotów. Płaci dobrze, to fakt, ale taki człowiek jak on to tylko nieszczęście.
Wstałam i zerknęłam na Felixa.
- My już pójdziemy - powiedziałam po chwili wahania. - Może jeszcze dzisiaj odwiedzimy gospodę.
Tym razem to mój przyjaciel spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc.
- Idziemy - syknęłam cicho przechodząc obok niego.
Wyszliśmy z budynku.
- O co znowu chodzi Evelyn? - spytał Felix.
- O nic.
Pokręcił głową.
- Czasem cię nie rozumiem.
- Zrozumiesz - stwierdziłam.
Poszłam między budynkami, a Felix szedł za mną.
Już o nic nie pytał.
Po chwili znaleźliśmy się w starszej części miasta. Odnalazłam mur o który mi chodziło. Przeczucie mnie nie myliło.
Pod nim ujrzałam Narrana.
Nagle zatrzymałam się. Widok tego mężczyzny w zielonej pelerynie powodował, że paraliżował mnie strach. Nie wiem dokładnie czego się bałam. Jego gniewu? Obojętności? Smutku?
Odwróciłam się do Felixa.
- Nie potrafię z nim porozmawiać - powiedziałam spokojnie.
Minęłam mojego przyjaciela i udałam się za miasto.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro