Prolog
W ciemnych oczach zebrały się łzy. Jedna z nich spłynęła po policzku i spadła na mapę. Dłoń przesunęła się po papierze i wytarła łzę, która zostawiła mokry ślad.
Palec zaczął wodzić po mapie wskazując krętą drogę. Zatrzymał się dopiero na ilustracji przedstawiającej miasto.
Nagle wszystko zamarło. Drzewa przestały się poruszać, wiatr zostawił zielone liście w spokoju, a ciemne oczy wytrwale wpatrywały się w mapę.
Wreszcie człowiek wstał. Popatrzył przed siebie jakby chciał ujrzeć coś za horyzontem.
Teraz miał cel.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro