30. Ona tworzyła przez muzykę.
~Kolejny z moich naj rozdziałów! Have fun <3~
- Wybierz jeszcze dowolne wspomnienie z tego korytarza. - Powiedział gdy weszliśmy z powrotem do holu.
- Jesteś pewien? A jak znów natrafię na jakieś trudne?
- Nie martw się, w tym korytarzu są tylko pozytywne i związane z tobą. - Uśmiechnął się. - Nigdy nie mogę spamiętać ich chronologii, ale podejrzewam, że są tu takie wspomnienia jak...
- Dobra nie mów. Idę losować. - Ruszyłam korytarzem podziwiając każdy szczegół i czując jak Suga wędruje za mną krok w krok. Każde drzwi wyglądały tak samo więc w końcu skręciłam w prawo i otworzyłam drzwi.
Znalazłam się pokoju Sugi gdzie stało jedno piętrowe łózko, biurko z komputerem i głośnikami. Było ciemno, a jedynym światłem w pokoju była lampka stojąca na parapecie. Przy biurku siedział Suga i opierał głowę na ręce i leniwie przeglądał coś w monitorze.
- Chcesz posłuchać mojej muzyki? - Odezwał się znajomy głos. Byłam tak zaskoczona, że znów podskoczyłam pod sufit. Suga już czujny odskoczył bym znów nie nadepnęła mu na stopę.
Na dolnym łóżku oparta o ścianę siedziałam ja. Praktycznie nie było mnie widać. Wychyliłam się bardziej i spostrzegłam, że jestem ubrana w dres a na kolanach trzymam poduszkę. Nie spuszczałam wzroku z chłopaka przy komputerze.
- Tak. - Powiedział nieśmiało, a ja powoli zaczynałam łapać co to jest za wspomnienie. To był moment gdy pierwszy raz Suga posłuchał moich utworów. Spojrzałam na Sugę obok mnie.
- Lepiej nie mogłaś wybrać - Mrugnął do mnie. Trzymał ręce w kieszeniach i czekał więc zrobiłam to samo.
Ja siedząca na łóżku podałam telefon Sudze przy komputerze, a on podłączył pod głośniki. Wszystko odbywało się w milczeniu. Przesunęłam się na skraj łóżka i włączyłam playlistę moich epickich utworów. Pierwszym utworem był Immanuel Tony'ego Anderson'a.
https://youtu.be/RigMq5AFR4Q
- Ten mi się kojarzy z zimą. Mroźny wietrzny poranek. Słońce dopiero wschodzi, a ja przedzieram się konno przez zaspy. Jestem sama a w okół zaczynają opadać maleńkie płatki śniegu. Drzewa ledwo mogą utrzymać ciężar zasp na gałęziach.
- Dodamy trochę magii? - Szepnął Suga trącając mnie łokciem. Stał z rękami w kieszeniach i uśmiechał się do mnie znacząco
- To znaczy? - Ja też szeptałam. Czułam, że w tym pokoju tworzy się ważny moment i nie można podnosić głosu. Suga popatrzył się w sufit, a ja rozdziawiłam buzię gdy zobaczyła, że dookoła mnie zaczynają opadać maleńkie płatki śniegu. Wyciągnęłam rękę i trzy spadły na moją dłoń, ale nie stopniały od niej.
- Jego tu nie ma tak naprawdę, dlatego nie topnieje - Wyjaśnił chłopak. Nic nie powiedziałam obserwując jak śnieg opada na łóżko, komputer, nasze głowy i podłogę.
- Podjeżdżam do najbliższego drzewa i delikatnie trącam gałązkę - Kontynuowałam ja na łóżku - Uciekam szybko spod drzewa gdy lawina nadciąga z samego szczytu sosny. To widzę gdy leci ten utwór.
Dopiero teraz mogłam zobaczyć jak Suga na to reaguje, a było warto. Chłopak nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny na łóżku. Widać było jak przepływają przez jego twarz liczne myśli i analizuje wszystko starając zobaczyć to co widzi ona.
Śnieg zaczął padać gęściej więc nie widziałam ich twarzy dobrze. Livid mówiła jeszcze trochę o utworze, a potem zamilkła pozwalając mu się w niego wsłuchać. Utwór był długi więc po piętnastu minutach staliśmy już po kolana w śniegu.
- Dobra, to teraz ten. Do niego mam ogromny sentyment. Jedynie co widzę jak go słucham to rozgwieżdżone niebo a na środku pustkowiu stoi drzewo. - Pierwsze dźwięki miękkiej gitary utwory Light of Resonance przyprawiły mnie o ścisk w żołądku.
https://youtu.be/-DCJlkkYPQQ
Nawet po tylu latach działał na mnie ten utwór tak samo jak pierwszy raz. Śnieg nagle niknął, a sufit zamienił się w niebo z miliardami wirujących gwiazd które zaczęły się przybliżać. ostatecznie to połowa pokoju była przestrzenią kosmiczną a połowa zwykłym pomieszczeniem. Popatrzyłam się na Sugę, ale chłopak zrobił minę jakby nie wiedział o co chodzi. Trąciłam go łokciem uszczypliwie. Zaśmiał się i podniósł palec do góry oznaczający bym była czujna. Nagle dookoła mnie pojawiły się maleńkie pulsujące fluorescencją meduzy. Zaśmiałam się z zachwytu. Były z każdej strony oświetlając moją twarz błękitem i różem. Jedna wplątała się we włosy i uniosła je w górę. Suga musiał ją uwolnić bo wiła się w potrzasku. Utwór trwał dalej, a ja czułam jak basy przenikają mnie na wskroś sprawiając, że ten utwór jeszcze nigdy nie był prze ze mnie tak przeżywany.
- O matko - Wyrwało się mnie na łóżku, przy trzecim utworze Axl'a Rosenberg'a - Aithérios
- Ten utwór! O Boże. To jest coś niebywałego. Nie mogłam spać przez niego.
https://youtu.be/VCLCd_68oLU
- Co widziałaś?
- Cała scena. Wpierw sekwencje na mnie i na konia, tak wiem znów koń, ale co ja ci poradzę. Gdy utwór przyspiesza widzę zbliżenie na galopujące końskie nogi w wysokiej trawie. Potem pędzę na zabój łąką na oklep i bez ogłowia. Widzę siebie z góry. Prędkość jest zawrotna, ale o w tym momencie gdy utwór jeszcze bardziej przyspiesza ja również i rozpościeram ręce na boki czując jak prawię unoszę się wraz z nim, jednocześnie czuje każde uderzenie kopyta w ziemię. To jest takie uczucie zaczynające się gdzieś w splocie słonecznym wędrujące do ud, aż po same stopy. Prąd przechodzi cię przez całe nogi bo wiesz i znasz to cudowne uczucie jak koń cię niesie, gdy czujesz pod sobą pracę twardych mięśni, gdy masz świadomość, że może zrobić co chce bo przecież jest silniejszy, ale woli zostać z tobą bo kocha tą prędkość tak samo jak ty.
Dopiero teraz zorientowałam się, że gdy to mówiłam miałam zamknięte oczy. Naprawdę, aż tak się przed nim otworzyłam?
- Patrz! - Wrzasnęłam ja na łóżku i podsunęłam Sudze rękę pod nos - Patrz jaka mam gęsią skórkę.
- Nie tylko ty. - Chłopak podciągnął rękaw bluzy. Jego włosy też stały na baczność.
- Wszyscy w tym pokoju przeżywają te utwory tak samo niezależnie od minionych lat. - Szepnął Suga obok mnie pokazując swoją rękę ze sterczącymi włoskami. Wyszczerzyłam się do niego przytulając. Objął mnie z uśmiechem.
...
- Wiesz, powiedziałam bym coś w stylu, że było to boskie, niesamowite i jestem pod wrażeniem, ale nie chce się powtarzać.
- Mnie nie przeszkadza, że się powtarzasz. - Odparł gdy już kierowaliśmy się ku wyjściu.
- Serio, mam się spodziewać czegoś jeszcze?
- A jak ci się wydaje? - Popatrzył się na mnie znacząco. Widziałam przez to spojrzenie dużą zmianę w jego zachowaniu. Zaczął być nonszalancki, troszkę zadziorny, a no i pocałował mnie po raz pierwszy sam z siebie. Cieszyłam się, że mogę być obecna i obserwować tej jego zmiany i etapy przez jakie przechodzi. Byłam wdzięczna, że przechodzi przez nie wraz ze mną.
- Może ja już nie będę o nic pytać co?
- Powiem tyle. W Moim Świecie widziałaś już wszystko co chciałem ci pokazać. Resztę kreuję na bierząco.
Znów gadał tajemniczo, więc postanowiłam zmienić temat.
- Mam jedną obiekcję co do tej wyprawy.
- Jaką?
- Ta twoja sekretarka ma zniknąć.
Suga wybuchnął śmiechem, tak głośno, że aż musiał przytrzymać się barierki by nie spaść ze schodów.
- Bardzo śmieszne.
- Podoba mi się to jaka jesteś zazdrosna. Może ją zostawię by częściej cię taką oglądać.
- Stajesz się trochę zbyt pewny siebie Min Yoongi. - Warknęłam zakładając ręce na piersiach i patrząc się na niego naburmuszona.
- Tego właśnie chciałaś nie? - Mruknął do mnie i dołączył u podnórza schodów. - Spokojnie już jej nie ma. Za mieniłem ją na kogoś innego.
- Kogo?
Ale nie odpowiedział tylko pchnął drzwi do wielkiej sali tej do której weszliśmy po raz pierwszy.
- Na babcie robota! - Powiedział wskazując zamaszystym gestem na androida w białej peruce piszącego coś wolno na maszynie. Był z metalu miał owalną „twarz" oczy były kamerkami, nosa nie miał ale okulary jakoś się trzymały. Ubrany był w zieloną koszulę nocną z białym kołnierzykiem a na stopach miał bambosze.
- Jest wspaniała! - Wykrzyknęłam podchodząc bliżej. - I taka ma zostać!
- Jak chcesz. - Mruknął kierując się do wyjścia - Powinieneś być wdzięczna poprzedniej.
- Czemu? - Spytałam doganiając go
- To ona nauczyła mnie walca. - Powiedział idąc tyłem i patrząc na mnie.
- Że co?! Co ma piernik do wiatraka?
Chłopak wyszczerzył się zagadkowo nie odpowiedział wzruszając ramionami i otwierając drzwi wpuszczając zapach późnego lata do środka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro