Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30. Ona tworzyła przez muzykę.



~Kolejny z moich naj rozdziałów! Have fun <3~

- Wybierz jeszcze dowolne wspomnienie z tego korytarza. - Powiedział gdy weszliśmy z powrotem do holu. 

- Jesteś pewien? A jak znów natrafię na jakieś trudne?

- Nie martw się, w tym korytarzu są tylko pozytywne i związane z tobą. - Uśmiechnął się. - Nigdy nie mogę spamiętać ich chronologii, ale podejrzewam, że są tu takie wspomnienia jak...

- Dobra nie mów. Idę losować. - Ruszyłam korytarzem podziwiając każdy szczegół i czując jak Suga wędruje za mną krok w krok. Każde drzwi wyglądały tak samo więc w końcu skręciłam w prawo i otworzyłam drzwi.

Znalazłam się pokoju Sugi gdzie stało jedno piętrowe łózko, biurko z komputerem i głośnikami. Było ciemno, a jedynym światłem w pokoju była lampka stojąca na parapecie. Przy biurku siedział Suga i opierał głowę na ręce i leniwie przeglądał coś w monitorze.

- Chcesz posłuchać mojej muzyki? - Odezwał się znajomy głos. Byłam tak zaskoczona, że znów podskoczyłam pod sufit. Suga już czujny odskoczył bym znów nie nadepnęła mu na stopę.
Na dolnym łóżku oparta o ścianę siedziałam ja. Praktycznie nie było mnie widać. Wychyliłam się bardziej i spostrzegłam, że jestem ubrana w dres a na kolanach trzymam poduszkę. Nie spuszczałam wzroku z chłopaka przy komputerze.

- Tak. - Powiedział nieśmiało, a ja powoli zaczynałam łapać co to jest za wspomnienie. To był moment gdy pierwszy raz Suga posłuchał moich utworów. Spojrzałam na Sugę obok mnie.

- Lepiej nie mogłaś wybrać - Mrugnął do mnie. Trzymał ręce w kieszeniach i czekał więc zrobiłam to samo.
Ja siedząca na łóżku podałam telefon Sudze przy komputerze, a on podłączył pod głośniki. Wszystko odbywało się w milczeniu. Przesunęłam się na skraj łóżka i włączyłam playlistę moich epickich utworów. Pierwszym utworem był Immanuel Tony'ego Anderson'a.

https://youtu.be/RigMq5AFR4Q


- Ten mi się kojarzy z zimą. Mroźny wietrzny poranek. Słońce dopiero wschodzi, a ja przedzieram się konno przez zaspy. Jestem sama a w okół  zaczynają opadać maleńkie płatki śniegu. Drzewa ledwo mogą utrzymać ciężar zasp na gałęziach.

- Dodamy trochę magii? - Szepnął Suga trącając mnie łokciem. Stał z rękami w kieszeniach i uśmiechał się do mnie znacząco

- To znaczy? - Ja też szeptałam. Czułam, że w tym pokoju tworzy się ważny moment i nie można podnosić głosu. Suga popatrzył się w sufit, a ja rozdziawiłam buzię gdy zobaczyła, że dookoła mnie zaczynają opadać maleńkie płatki śniegu. Wyciągnęłam rękę i trzy spadły na moją dłoń, ale nie stopniały od niej.

- Jego tu nie ma tak naprawdę, dlatego nie topnieje - Wyjaśnił chłopak. Nic nie powiedziałam obserwując jak śnieg opada na łóżko, komputer, nasze głowy i podłogę.

- Podjeżdżam do najbliższego drzewa i delikatnie trącam gałązkę - Kontynuowałam ja na łóżku - Uciekam szybko spod drzewa gdy lawina nadciąga z samego szczytu sosny. To widzę gdy leci ten utwór.

Dopiero teraz mogłam zobaczyć jak Suga na to reaguje, a było warto. Chłopak nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny na łóżku. Widać było jak przepływają przez jego twarz liczne myśli i analizuje wszystko starając zobaczyć to co widzi ona.

Śnieg zaczął padać gęściej więc nie widziałam ich twarzy dobrze. Livid mówiła jeszcze trochę o utworze, a potem zamilkła pozwalając mu się w niego wsłuchać. Utwór był długi więc po piętnastu minutach staliśmy już po kolana w śniegu.

- Dobra, to teraz ten. Do niego mam ogromny sentyment. Jedynie co widzę jak go słucham to rozgwieżdżone niebo a na środku pustkowiu stoi drzewo. - Pierwsze dźwięki miękkiej gitary utwory Light of Resonance przyprawiły mnie o ścisk w żołądku.

https://youtu.be/-DCJlkkYPQQ

Nawet po tylu latach działał na mnie ten utwór tak samo jak pierwszy raz. Śnieg nagle niknął, a sufit zamienił się w niebo z miliardami wirujących gwiazd które zaczęły się przybliżać. ostatecznie to połowa pokoju była przestrzenią kosmiczną a połowa zwykłym pomieszczeniem. Popatrzyłam się na Sugę, ale chłopak zrobił minę jakby nie wiedział o co chodzi. Trąciłam go łokciem uszczypliwie. Zaśmiał się i podniósł palec do góry oznaczający bym była czujna. Nagle dookoła mnie pojawiły się maleńkie pulsujące fluorescencją meduzy. Zaśmiałam się z zachwytu. Były z każdej strony oświetlając moją twarz błękitem i różem. Jedna wplątała się we włosy i uniosła je w górę. Suga musiał ją uwolnić bo wiła się w potrzasku. Utwór trwał dalej, a ja czułam jak basy przenikają mnie na wskroś sprawiając, że ten utwór jeszcze nigdy nie był prze ze mnie tak przeżywany.

- O matko - Wyrwało się mnie na łóżku, przy trzecim utworze Axl'a Rosenberg'a - Aithérios

- Ten utwór! O Boże. To jest coś niebywałego. Nie mogłam spać przez niego.

https://youtu.be/VCLCd_68oLU

- Co widziałaś?

- Cała scena. Wpierw sekwencje na mnie i na konia, tak wiem znów koń, ale co ja ci poradzę. Gdy utwór przyspiesza widzę zbliżenie na galopujące końskie nogi w wysokiej trawie. Potem pędzę na zabój łąką na oklep i bez ogłowia. Widzę siebie z góry. Prędkość jest zawrotna, ale o w tym momencie gdy utwór jeszcze bardziej przyspiesza ja również i rozpościeram ręce na boki czując jak prawię unoszę się wraz z nim, jednocześnie czuje każde uderzenie kopyta w ziemię. To jest takie uczucie zaczynające się gdzieś w splocie słonecznym wędrujące do ud, aż po same stopy. Prąd przechodzi cię przez całe nogi bo wiesz i znasz to cudowne uczucie jak koń cię niesie, gdy czujesz pod sobą pracę twardych mięśni, gdy masz świadomość, że może zrobić co chce bo przecież jest silniejszy, ale woli zostać z tobą bo kocha tą prędkość tak samo jak ty.

Dopiero teraz zorientowałam się, że gdy to mówiłam miałam zamknięte oczy. Naprawdę, aż tak się przed nim otworzyłam?

- Patrz! - Wrzasnęłam ja na łóżku i podsunęłam Sudze rękę pod nos - Patrz jaka mam gęsią skórkę.

- Nie tylko ty. - Chłopak podciągnął rękaw bluzy. Jego włosy też stały na baczność.

- Wszyscy w tym pokoju przeżywają te utwory tak samo niezależnie od minionych lat. - Szepnął Suga obok mnie pokazując swoją rękę ze sterczącymi włoskami. Wyszczerzyłam się do niego przytulając. Objął mnie z uśmiechem.

...

- Wiesz, powiedziałam bym coś w stylu, że było to boskie, niesamowite i jestem pod wrażeniem, ale nie chce się powtarzać.

- Mnie nie przeszkadza, że się powtarzasz. - Odparł gdy już kierowaliśmy się ku wyjściu.

- Serio, mam się spodziewać czegoś jeszcze?

- A jak ci się wydaje? - Popatrzył się na mnie znacząco. Widziałam przez to spojrzenie dużą zmianę w jego zachowaniu. Zaczął być nonszalancki, troszkę zadziorny, a no i pocałował mnie po raz pierwszy sam z siebie. Cieszyłam się, że mogę być obecna i obserwować tej jego zmiany i etapy przez jakie przechodzi. Byłam wdzięczna, że przechodzi przez nie wraz ze mną.

- Może ja już nie będę o nic pytać co?

- Powiem tyle. W Moim Świecie widziałaś już wszystko co chciałem ci pokazać. Resztę kreuję na bierząco.

Znów gadał tajemniczo, więc postanowiłam zmienić temat.

- Mam jedną obiekcję co do tej wyprawy.

- Jaką?

- Ta twoja sekretarka ma zniknąć.

Suga wybuchnął śmiechem, tak głośno, że aż musiał przytrzymać się barierki by nie spaść ze schodów.

- Bardzo śmieszne.

- Podoba mi się to jaka jesteś zazdrosna. Może ją zostawię by częściej cię taką oglądać.

- Stajesz się trochę zbyt pewny siebie Min Yoongi. - Warknęłam zakładając ręce na piersiach i patrząc się na niego naburmuszona.

- Tego właśnie chciałaś nie? - Mruknął  do mnie i dołączył u podnórza schodów. - Spokojnie już jej nie ma. Za mieniłem ją na kogoś innego.

- Kogo?
Ale nie odpowiedział tylko pchnął drzwi do wielkiej sali tej do której weszliśmy po raz pierwszy.

- Na babcie robota! - Powiedział wskazując zamaszystym gestem na androida w białej peruce piszącego coś wolno na maszynie. Był z metalu miał owalną „twarz" oczy były kamerkami, nosa nie miał ale okulary jakoś się trzymały. Ubrany był w zieloną koszulę nocną z białym kołnierzykiem a na stopach miał bambosze.

- Jest wspaniała! - Wykrzyknęłam podchodząc bliżej. - I taka ma zostać!

- Jak chcesz. - Mruknął kierując się do wyjścia - Powinieneś być wdzięczna poprzedniej.

- Czemu? - Spytałam doganiając go

- To ona nauczyła mnie walca. - Powiedział idąc tyłem i patrząc na mnie.

- Że co?! Co ma piernik do wiatraka?

Chłopak wyszczerzył się zagadkowo nie odpowiedział wzruszając ramionami i otwierając drzwi wpuszczając zapach późnego lata do środka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro