Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29. Wśród tłumu ludzi byli sami, ale szczęśliwi.


OMG ZAPOMNIAŁAM O TEJ SCENIE! To mi pokazuje ile faktycznie wycięłam scen do książki papierowej. Okropna jestem xD


Znów czekała nas wędrówka dziesiątkami korytarzy, przy których ja już się bym zgubiła siedem razy. W końcu po dwudziestu minutach wędrowania stanęliśmy przed kolejnymi drzwiami, lecz tym razem to Suga poprosił mnie bym je otworzyła.

- Uważaj może być głośno. - Rzekł tylko, a ja z bijącym sercem otworzyłam drzwi.

Rzeczywiście wrzask tysiąca dziewczyn był wręcz przytłaczający. Stanęłam jak wryta analizując to gdzie się znalazłam. Tłumy dziewczyn kłębiące się pod niską sceną, na której stał długi stół a przy nim siedziała cała siódemka. Zaśmiałam się krótko patrząc na to wszystko ze szczerą radością. Najbliżej z nas siedział Suga o czarnych włosach jako ostatni. Po jego lewej siedział Jimin, potem Jin, Rap, Kookie, Hobie i V. Rozdziawiłam buzie. Było to spotkanie fanowskie, a sądząc po kolorze włosów chłopaków musiał być to rok 2017. Lecz ja nadal nie miałam pojęcia czemu akurat to wspomnienie jest takie ważne. Czemu akurat to mi pokazał.

- Czemu tu? - Spytałam.

- Nie widzę nic nadzwyczajnego.
Pochylił się z dzikim uśmiechem prawię kładąc mi brodę na ramieniu. Wyciągnął palec i wskazał na długą kolejkę czekających dziewczyn na podpisanie albumu. Mój wzrok wędrował za palcem Yoongiego, aż w natrafił na czubek jasnej głowy, a właściwie na dwie jasne blond czupryny. W tłumie Azjatek stały dwie Europejki ubrane w czarne koszulki. Jedna miała czarną sukienkę i t-shirt, a druga jeansowe sorty. Ta w sukience miała długie dobierane warkocze sięgające za łopatki, ta w szortach miała rozpuszczone włosy do łokcia.

- To ja! - Wrzasnęłam od razu zasłaniając usta dłońmi z obawy, że ktoś mnie usłyszy. Suga wybuchnął śmiechem klaszcząc w dłonie. Nikt nie zwrócił na nas uwagi.

- To ja i Alex! - Powtórzyłam.

- Zgadza się. - Skinął głową. Stał prawie opierając się o krzesło, na którym jednoczesne siedział jakieś cztery lata temu i teraz...

Minę miał człowieka zadowolonego z faktu, że udała mu się niespodzianka. Znów zerknęłam na siebie. Ależ to było dziwne uczucie móc oglądać siebie. Nie przypominało to filmu, bo wiedziałam, że nikt mnie wtedy nie nagrywał.
Przede mną stała Alex, a nasza kolej miała być za dwie dziewczyny.

- Mogę podejść bliżej?

- Enjoy! - Zaśmiał się ponaglając mnie dłonią. Sam zeskoczył ze sceny i podszedł do tłumu fanów i oparł się o barierkę, by móc obserwować mnie z perspektywy typowego fana. Założył ręce na piersiach i czekał.
Ruszyłam do siebie na sztywnych nogach i zatrzymałam się przy krześle V. Pamiętałam doskonale co do każdego wtedy powiedziałam. To nie było nasze pierwsze spotkanie. Pierwsze miało miejsce w Polsce, ale interakcja z nimi trwała maksymalnie dwie sekundy na każdego więc wtedy wraz z Alex postanowiłyśmy, że pojedziemy do Korei, by spotkać ich tak, jak trzeba i móc z nimi porozmawiać, nawet jeśli miałoby to trwać pół minuty.
Gapiłam się na siebie jak stoję przed V z szerokim uśmiechem. Przywitałam się z nim, a chłopaka na chwilę wcięło, gdy znów usłyszał angielski. Potem zaczęłam mówić, gdy on podpisywał album.

- Tae, podziwiam twoją ekspresje. Twoje poczucie humoru jest w stanie poprawić mi dosłownie każdy dzień.

- Uśmiechaj się często. - Powiedział tylko przybijając mi piątkę. Wyszczerzył się w najszerszy uśmiech, jaki do tej pory widziałam i ruszyłam dalej.

Następny był Hobi, dla którego miała specjalnie przygotowany tekst. Powtarzałam go tyle razy głowie, że nawet mówiłam go przez sen. Zasługiwał na to.

- Cześć! Jesteś dla mnie bardzo ważny Hobi, pamiętaj o tym, gdy będzie ci smutno. Jestem tu dla ciebie.

- Jesteś moją nadzieją, a ja jestem twoją! - Uśmiechnął się i narysował serduszko przy swoim podpisie.

- Jesteś niezastąpiony!

Chłopak skłonił się, a policzki mi poróżowiały.

Kookiemu powiedziałam, że ma niesamowite spojrzenie, które przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Wtedy zaproponował, walkę na spojrzenia, a ja przegrałam. Chłopak zaśmiała się składając autograf.

- Mówiłam ci, że twój wzrok przyprawia mnie o gęsią skórkę.

- Pamiętaj, że mam cię na oku. - Rzekł i mrugnął, a ja oblałam się rumieńcem, przez który doprowadziłam go do śmiechu.

Koło Namjoona zatrzymałam się dłużej, bo z nim można był najwięcej porozmawiać po angielsku.

- Hej, Namjoon. Jestem z Polski i przyjechałam do Korei tylko po to, by was zobaczyć.

- To niesamowite. Naprawdę?!

- Tak. Chcę ci powiedzieć jedno. Cokolwiek inni mówią wy jesteście rewelacyjni. Opowiadałam mojemu tacie o was, a on się trochę zna na muzyce, gdy pierwszy raz opowiadałam mu o was był bardzo sceptyczny.

- Proszę ruszać dalej — Odezwała się jakaś kobieta nad Namjoonm poganiając mnie a ja zbladłam. Okazała się, że niepotrzebnie, bo Rap nakłonił mnie bym mówiła dalej.

- Strasznie mnie to zmartwiło, że nie docenia was nawet was nie przesłuchawszy. Wysłałam mu więc solo Jimin i Hobiego i uwaga... ziemia zaczęła się kręcić w drugą stronę. Przyznał się, że był w błędzie i uważa, że jesteście świetni. No to tyle. - Zaśmiałam się nerwowo, pamiętam, że nie byłam wtedy pewna czy powinnam mu opowiadać taką osobistą historię, ale Rap rozwiał moje wątpliwości.

- Jestem bardzo wdzięczny. Pozdrów tatę od nas. Dziękuję ci za tę historię. - Przytrzymał trochę dłużej moją rękę i uśmiechnął się.

- Jesteś śliczna. (po co to było? xDDD)

- Ojej, dziękuje... - Znów czerwone policzki...
Z Jinem poszło szybko, bo ta baba naprawdę się na mnie uwzięła i zdążyłam mu tylko powiedzieć, że naprawdę jest przystojny i dobrze mu w różowych włosach, potem był Jimin, który musiał usłyszeć, że był moją motywacją do ćwiczenia. Że to dzięki niemu wróciłam do baletu. (bosz jakie farmazony)

Nadeszła chwila prawdy... Suga.

- Hej.

- Cześć, jak się czujesz?

- Świetnie.

- Jak masz na imię?

- Livid. - Przeliterowałam mu dla ułatwienia. - Jedyne, o co chcę cię poprosić to czy mogę patrzeć się na ciebie przez dziesięć sekund?

- Tak - Popatrzył na mnie i wrócił do podpisywania albumu.

- Powiem jedno. Gdy kiedykolwiek będzie ci smutno, źle, albo nie będziesz umiał znaleźć motywacji pozwól, że ja będę twoją motywacją, zgoda? Pamiętaj, ja będę dla ciebie wsparciem.
- To ja powinienem być twoją.

Pokręciłam głową.

- Nawet ty potrzebujesz wsparcia kogoś innego i tym wsparciem będę ja, zgoda? - Opierałam twarz na dłoniach patrząc się na niego z lekko otwartymi ustami. Chłopak, gdy skończyłam mówić podniósł głowę i widać było, że spoważniał.

- Zgoda. - Kiwnął głową

- Obiecaj mi jeszcze jedno.
Znów się popatrzył

- Proszę przejść dalej. - Ależ ta baba mnie nienawidzi. Serce podeszło mi do gardła, ale Suga tylko podniósł dłoń, a kobieta odeszła.

- Słucham?

- Obiecaj mi, że będziesz szczęśliwy. - Powiedziałam cicho. Wystawiłam rękę, by przybić piątkę a Suga dotknął mojej dłoni swoją i splótł nasze palce.

- Obiecuje. - Uśmiechnął się i puścił moją rękę, dopiero gdy już wstałam i skierowałam się do schodków.

Gapiłam się na Yoongiego siedzącego na krześle i to jak patrzy za mną. Nawet nie byłam tego świadoma, że cały czas mnie obserwował.

- Nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłem, gdy zobaczyłem tam swoje imię - Powiedział Suga do mojego ucha a ja podskoczyłam ze strachu i nadepnęłam mu na stopę.

- Masz za swoje. Czemu się tak skradasz? - Warknęłam na chłopaka, który ukucnął trzymając się za buta.

- Boli! - Wrzasnął.

- Mnie też boli, serce. - Fuknęłam, czując jak wali mi w piersi ze strachu.

- Wstawaj i mów co miałeś na myśli.

Chłopak podniósł się i chwilę skakał na jednej nodze. Strzepnął bolącą stopę i oparł się na mnie udając kalekę.

- Miałaś koszulę z moim imieniem na plecach. - Wskazał na mnie i Alex jak podniecone rozmawiamy o ostatnich przeżyciach.

- Od początku widziałem, że masz naszą koszulkę i modliłem się w duchu by było tam moje imię.

- Dlaczego?

- Byłaś pierwszą fanką, która nic ode mnie nie chciała tylko obietnicy bym był szczęśliwy. W końcu to mi dawano radę, a nie ja dawałem ją komuś. Nie jestem w tym dobry. Poza tym gdy mnie dotknęłaś poczułem jak wzbudzasz zainteresowanie Canisa. Obudziłaś go wtedy, a ty tak naprawdę nic więcej nie chciałaś tylko na mnie patrzeć.

- Nie ma opcji, by poznać człowieka przez trzydzieści sekund, wszystkie fanki na to liczą, ja stwierdziłam, że przychodząc tu mogę skorzystać z okazji i po prostu na ciebie popatrzeć.
Chwycił moją dłoń i ścisnął, a potem pocałował jej wierzch. Słowa znów stały się zbędne. Patrzyliśmy się na siebie stojąc na scenie gdzie było tysiące ludzi, a jednocześnie byliśmy tylko my. Nikt nas nie zauważał nikogo nie obchodziliśmy i to było wspaniałe...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro