Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28. Korytarz 342




Ruszyliśmy przed siebie, a chłopak nie zdjął ręki z mojej szyi. Prowadził nas korytarzem, który trochę przypominał korytarz w jakimś bogatym hotelu. Niebieska wykładzina, biało żółte ściany przyozdobione płaskorzeźbami i tym razem starodawnymi lampami. Gruby dywan tłumił nasze kroki, gdy zbliżaliśmy się do schodów na końcu korytarza.
Suga puścił mnie, gdy zaczęliśmy się po nich wspinać, a że były szerokie to mogliśmy iść obok siebie. Dotarliśmy na czwarte piętro w milczeniu, a gdy stanęłam na takiej samej wykładzinie jak kilka pięter niżej zapytałam:

- Po co właściwie przyprowadziłeś mnie tutaj? Wszystko wygląda wspaniale, ale chyba nie widzę celu.

- Chcę ci pokazać moje wspomnienia. Zwłaszcza jedno. - Odparł przyglądając się ścianom. Ruszył przed siebie a ja za nim nadal wszystko podziwiając. Korytarz był niewyobrażalnie długi. Perspektywa załamywała się w jeden punkt przede mną a ja się czułam jak w pomieszczeniu z dwoma lustrami naprzeciwko siebie, tylko tym razem złudzenie było z jednej strony. W miarę jak szliśmy przed siebie, a ja zauważyłam, że korytarz ma mnóstwo odgałęzień. Mijaliśmy mnóstwo skrzyżowań, a gdy patrzyłam w boczne korytarze docierało do mnie, że są równie długie co ten, którym szliśmy. W końcu Suga zatrzymał się i wskazał na numer pod sufitem.

- Trzysta? - Powiedziałam z lekkim znakiem zapytania w głosie.

- Chodź. - Pociągnął mnie w lewo i weszliśmy w drugi korytarz. Ten też miał wiele odnóg, ale tym razem nasza podróż trwała nieco krócej, bo Suga zatrzymał się przy numerze trzysta czterdzieści i skręcił w prawo. Minęliśmy pierwsze skrzyżowanie, a przy drugim Suga znów stanął. Numer pod sufitem głosił trzysta czterdzieści dwa. Ten korytarz miał tylko jedną odnogę, która właściwie była wnęką zakończoną ciemnobrązowymi drzwiami ze złotą gałką. Popatrzyłam na niego, widziałam, że był skrępowany i lekko spięty.

- Co jest za tymi drzwiami? - Spytałam, gdy od minuty nie oderwał od nich wzroku. Westchnął i zamrugał. W końcu zerknął na mnie.

- Nie wiem, czy powinienem ci to pokazywać. Tam jest moje wspomnienie z czasów, gdy chodziłem do gimnazjum. Chciałem ci pokazać mój jeden dzień z tamtą dziewczyną i to jaki byłem. Wcześniej wydawało się to dobrym pomysłem, ale teraz czuje, że tchórze.

Położyłam mu rękę na ramieniu.

- Sam musisz podjąć tę decyzję, ale wiedz, że nie mam zamiaru cię oceniać. Cokolwiek zrobisz będzie dobrze. - Uśmiechnęłam się do niego krótko. Suga znów westchnął i ruszył do drzwi otwierając je.

Oślepiło mnie jasne zimowe słońce, zwłaszcza po przebywaniu w lekko przyćmionym świetle pałacowego korytarza. Zasłoniłam ręką oczy czekając, aż przywyknął do surowego ostrego światła. Zamrugałam kilkakrotnie pozbywając się łez i rozejrzałam się. Staliśmy na szkolnym dziedzińcu, wszędzie było mnóstwo zmrożonego śniegu, który odbijał promienie białego słońca. Gołe drzewa otaczały wyłożony kostką dziedziniec, na którym powoli rozchodzili się uczniowie. Przede mną szła para dzieci w wieku lat czternastu góra piętnastu. Byli skierowani do nas tyłem więc nie mogłam powiedzieć kim byli, za to mogłam się domyślać. Dziewczyna miała długie proste włosy rozsypane na kurtce zimowej. Miała czerwoną czapkę i rękawiczki bez palców. Zerkała co jakiś czas na chłopaka, który szedł właściwie cały czas ze spuszczoną głową. Też był ubrany zimowo, ale nie miał czapki, a kurtkę miał rozpiętą. Ręce schował do kieszeni i milczał.
Zerknęłam na Sugę z rosnącym zdenerwowaniem szukając potwierdzenia moich podejrzeń. Chłopak pokiwał głową.

- To ja - Powiedział wskazując na chłopaka. - A to dziewczyna, z którą się umiałem. Chcę byś zobaczyła, jaki byłem żałosny. - Mruknął ruszając za parą a ja nie znajdując słów pocieszenia ruszyłam za nim.

Teraz gdy dostałam dowód, że patrzę na małego Sugę wcale nie poczułam się lepiej. Nie było mi lżej, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Cała czwórka szła w milczeniu. Dziewczyna co jakiś czas pocierała zmarznięte ręce i chuchała na nie. Był to tak jednoznaczny znak by chłopak ogrzał jej ręce, albo chodzisz za jedną złapał, że ja nie mogłam się powstrzymać i złapałam mojego Sugę za rękę splatając nasze palce. Kątem oka widziałam jak patrzy na mnie ze zdziwieniem, ale byłam zbyt skupiona na dzieciach przed nami, by zerknąć na niego. Po prostu ścisnęłam jego dłoń jeszcze mocniej, głównie by dodać mu otuchy, no i sobie też trochę.
Opuściliśmy już szkołę i teraz wędrowaliśmy po chodniku, a śnieg chrzęścił nam pod stopami. Para ulatywała nam z ust, ale nie było mi zimno. Sama doszłam do tego, że prawdopodobnie, gdy odwiedzamy wspomniana, pogoda na nas nie wypływa, albo może tylko ja tego nie odczuwałam skoro mnie nie było przy prawdziwym zdarzeniu.
Widziałam jak rozmawiają ze sobą, ale nie chciałam podchodzić bliżej. To nie były moje rozmowy. W takim układzie dotarliśmy do klatki schodowej niewysokiego bloku. Para się zatrzymała, a chłopak odwrócił się tak, że mogłam zobaczyć jego twarz. Aż tak bardzo Suga się nie zmienił. Młody Yoongi miał czarne włosy opadające na czoło i oczy, a policzki były obsypane licznymi wypryskami, ale oczy i uśmiech były tak samo piękne, jak obecne. Przysunęłam się jeszcze bliżej mojego Sugi czując jak zdenerwowanie obejmuje juz nie tylko jego.

- Yoongi, - Zaczęłam dziewczyna. Widać było po niej, że nie jest zachwycona daną sytuacją. Patrzyła się na chłopaka, a ja prawie czułam jak młody Yoongi kuli się od jej spojrzenia. Co prawda podniósł głowę, ale gdy tylko ich oczy się spotkały od razu odwrócił wzrok. Podrapał się po karku z nerwowym uśmiechem.

- Chciałaś mi coś powiedzieć. - Mruknął Yoongi podchodząc do niej bliżej, ale nie patrząc jej w oczy. Ja zastanawiałam się jak bardzo musi mu walić serce, skoro mi mało nie wypadło z piersi.

- Kiedy mi powiedziałeś, jak bardzo mnie lubisz, bardzo się ucieszyłam, wiesz. - Zaczęła odgarniając włosy z twarzy. Opuściła ręce luźno, a ja widziałam jak Yoongi się nim przygląda. Chciał ją złapać za ręce, ale jego ciało nie słuchało jego poleceń.

- Ucieszyłam, się, ponieważ bardzo cię lubię. Lubię spędzać z tobą czas, świetny z ciebie przyjaciel. Nie mogłam przestać skakać z radości, kiedy powiedziałeś, że chcesz byśmy byli kimś więcej niż przyjaciółmi.

- Naprawdę? - Yoongi podniósł głowę. Jego twarz rozpromienił uśmiech i w końcu przemógł się i złapał ją za rękę. Jednak wzrok dziewczyny nie złagodniał.

- Myślałam, że skoro tak bardzo mnie lubisz będziesz się bardziej starał.

- Ale ja się staram. - Rozpacz w jego głosie trafiła mnie prosto w serce. Nie mogłam na to patrzeć. Dziewczyna wysunęła rękę z jego dłoni i obie schowała do kieszeni.

- Myślę, że powinniśmy wrócić do bycia tylko przyjaciółmi. - Powiedziała, a ja w tym momencie zerwałam się i pobiegłam tam skąd przyszliśmy.

- Livid! Zaczekaj! - Słyszałam jak Suga mnie woła, ale nie zwolniłam. Przebiegłam przez oblodzony chodnik, przemknęłam między dwoma samochodami, który jeden zatrzymał się z chrzęstem śniegu pod kołami i wpadłam na pusty dziedziniec szkolny. Przede mną widniała dziura w kształcie drzwi, przez którą mogłam zobaczyć biało-żółtą ścianę i granatową wykładzinę. Przyspieszyłam i wbiegłam przez drzwi odbijając się do ściany. Oparłam się plecami o nią i dyszałam ciężką jednak nie po biegu, lecz z faktu, że byłam światkiem tak upokarzającego wspomnienia Sugi.

- Co się stało? - Suga wbiegł przez drzwi i je zamknął. - Jeszcze nie koniec. - Podszedł do mnie, a ja pokręciłam głową.

- Nie mogłam na to patrzeć, to było takie przykre. Nie powinnam tego oglądać. - Pociągnęłam nosem trzymając się za kark.

- Dlaczego? Ja chciałem, byś to zobaczyła.

- Nie... - Znów pokręciłam głową, a broda mi zadrżała. - Nie mogłam znieść twojej nieśmiałości. Nie mogłam patrzeć na to, jak bardzo się starasz, ale nic nie wychodzi. Tak bardzo chciałam ci pomóc, a nie mogłam, że aż mnie bolało. Proszę nie pokazuj mi więcej takich wspomnień.

- Chciałem, byś wiedziała, jaki byłem.

- Nie obchodzi mnie to jaki byłeś. Jedyne co mnie obchodzi to ty teraz ze mną. To mnie interesuje i to jacy oboje będziemy w przyszłości. Twoja przeszłość jest tylko twoja, a twoja przyszłość jest nasza. - Westchnęłam nadal nie mogąc pojąć, dlaczego to wspomnienie wywarło na mnie, aż takie silne wrażenie. Objęłam się ramionami próbując się uspokoić. W tej właśnie chwili podszedł do mnie Suga, chwycił moją twarz i podniósłbym popatrzyła na niego. Uśmiechnął się czule i kciukiem starł łzę z policzka. Nawet nie miałam pojęcia, że płakałam.

- Rozumiem, że nie chcesz widywać takich moich wspomnień. Jedyne co chciałem uzyskać pokazując ci to dowód na to, że pogodziłem się z tym. Jestem nawet jej wdzięczny za takie doświadczenia, bo gdyby nie ta lekcja to, kto wie może nie potrafiłbym się obchodzić z tobą? Nie wiadomo. Chodzi mi o to, że dzięki temu, co się wydarzyło teraz wiem, co robiłem źle i mogę to teraz naprawić z nami. 

Przylgnęłam do jego klatki piersiowej a on objął mnie czule.

- Nie mogłam znieść tego, jak bardzo się starasz, ale nie umiesz jej tego pokazać.

- Wiem, sam to przerabiałem milion razy, ale pogodziłem się z tym, więc proszę ty też nie zaprzątaj sobie tym głowy. - Pogładził mnie po włosach. Po patrzyłam się na niego i wtedy to on po raz pierwszy nachylił się i mnie pocałował. Naprawdę się tego nie spodziewałam a uczucie był obłędne widząc jak pokonuje swoje własne słabości i doprowadza mnie to tego, że coś w moim brzuchu przeskoczyło. Chwilę trzymałam zamknięte oczy, nawet gdy odsunął się ode mnie i wypuściłam głośno powietrze.

- Zaskoczyłem cię?

- Tak. - Skinęłam głową uśmiechając się nerwowo.

- Ja sam siebie też. - Zachichotał.

- Chodź pokażę ci kolejne wspomnienie.

- Ale jakieś przyjemnie proszę. - Powiedziałam idąc za nim.

- To na pewno ci się spodoba. - Wyszczerzył się do mnie tajemniczo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro