25. Polowanie.
- Dziękuję - Powiedziałam gdy Suga podał mi gorące kakao. Usiadł obok mnie na kanapie ze swoim kubkiem między mnie a Kookiem. Z kuchni można było usłyszeć śmiechy Alex, V i Lisa, którzy przyrządzali swoje kawy. Było koło siódmej i nikomu nie opłacało się iść znów spać co nie znaczyło, że nikomu się nie chciało. Wszyscy prócz czwórki uczestników nocnych wydarzeń siedzieli ledwo widząc na oczy i marząc, by wrócić do łóżka. Po Sudze było widać to najbardziej jako smakosz snu wykorzystywał każdy moment, by przymknąć oczy, co w tym momencie przyczyniło się do tego, że zjechał niżej na kanapie i oparł głowę o moje ramie, co zrobił chyba po raz pierwszy. Uśmiechnęłam się i przytuliłam policzek do jego włosów.
- Naprawdę musicie dziś jechać? - Spytałam sama walcząc z sennością tylko w porównaniu z chłopakami mogłyśmy iść jeszcze spać po wyjściu ich z domu.
- Tak, mamy dziś występ. Zaraz przyjedzie Shingyu - Mruknął Kookie pijąc swoją kawę. Od jego zdania nie minęło nawet pięć minut, gdy dało się słychać dźwięk kodu przy drzwiach i po chwili do domu wszedł manager chłopaków. Pulchny mężczyzna o ciemnokasztanowych włosach w jeansach koszulce i skórzanej kurtce z uśmiechem na twarzy wszedł do salonu, a Suga momentalnie zabrał głowę z mojego ramienia. No tak... nikt nie może wiedzieć.
- Cześć chłopaki, dziewczyny. - Uśmiechnął się do mnie a ja skinęłam głową również się witając. Wychylił się, by zajrzeć do kuchni, gdzie dało się słychać radosne dźwięki powitania. Rzadko miałam okazję widywać go, ponieważ głównie przesiadywał w studio i tam miał spotkania z chłopakami. Czasem wpadał do ich mieszkania na obiad, ale teraz zdecydowanie rzadziej, niż gdy pierwszy raz do nich przyjechaliśmy.
- Gotowi?
- Prawie. - Mruknął Suga wstając. Wypił do końca kawę i oddał mi kubek. Poszłam do kuchni, by wstawić do zlewu kubki i natknęłam się na Alex i V. Lisa już dawno nie było.
- Naprawdę musisz jechać? - Mruknęła Alex z rękami na szyi V. Parsknęłam śmiechem, bo jakieś dziesięć minut temu zadałam to samo pytanie Sudze. Chłopak pokiwał głowę smętnie i objął ją. W korytarzu już wszyscy zaczęli się zbierać więc Shingyu zajrzał do kuchni, by go ponaglić w tym samym momencie, gdy Tae nachylił się i pocałował Alex w usta na pożegnanie.
- Co to miało być do cholery? - Krzyknął Shingyu i stanął jak wryty. Tae podskoczył i odsunął się od dziewczyny, która teraz też patrzyła na managera przestraszona. Stanęłam obok niej, by dodać jej otuchy.
- Czy wy jesteście razem?! - Spytał starając się nad sobą zapanować. Oboje kiwnęli głowami nieśmiało.
- Od jak dawna to trwa?
- Z trzy tygodnie. - Mruknął V ze spuszczoną głową. - Przepraszam, powinienem ci powiedzieć. Naprawdę mi przykro. - Skłonił się nisko.
Znałam kulturę koreańską i wiedziałam, że to jest znacznie większy szacunek do osób starszych i wyższych rangą, ale widok przyjaciela, który skruszony kłania się przed swoim managerem sprawił, że aż odwróciłam wzrok.
Shingyu westchnął ciężko.
- Czy wyście do reszty postradali zmysły?! - Wrzasnął, a każdy w pomieszczeniu skulił się w sobie. - Była umowa!
- Przepraszam. - Szepnął V, tak cicho, że prawie go nie usłyszałam.
- Zaufałem wam. Daliście mi słowo, że nie będę musiał tego odkręcać. To był jedyny warunek bym zgodził się na widywanie dziewczyn, a wy urządzacie taki cyrk?
Nastało milczenie.
- Później do tego wrócimy, a teraz jazda. Mamy mało czasu. - Shingyu wygonił Tae z kuchni, gdy nagle jego wzrok padł na mnie. Zdrętwiałam ze strachu, bo przecież ja też się umawiałam.
- Mam nadzieje, że ty nie umawiasz się z żadnym. - Wycelował we mnie palcem. Zrobiło mi się gorąco a po skroni poczułam kropelki potu. Zza plecami Shingyu każdy dosłownie każdy z chłopaków machał do mnie i zawzięcie kręcił głową. Suga złożył ręce w błagalnym geście. Czy oni naprawdę, aż tak się go bali?
- N..nie — Powiedziałam wyginając nerwowo palce.
- No, chociaż tyle. - Mruknął popatrzył się jeszcze na Alex i wyszedł. Ruszyłam do drzwi gdzie spotkałam chłopaków powoli wychodzących z domu. Miny mieli nieciekawe.
- Dziękuję, że mnie... nas kryłaś. - Powiedział Suga dotknąwszy mojej ręki.
- Jakoś będziesz musiał mi to wynagrodzić.. - Mruknęłam z naburmuszoną miną.
- Kończę występ koło dwudziestej i od razu jadę do studia, przyjechałabyś tam? - Nie patrzył mi w oczy, ale uśmiechnął się niezręcznie. Mi serce zatrzepotało. Czy to oznaczało całą noc sam na sam?
- Będę tam o dziewiątej. - Uśmiechnęłam się i upewniwszy się, że nikogo nie ma oprócz Alex i V w korytarzu pocałowałam go w policzek. Chłopak zaczerwienił się i z uśmiechem wraz z V zbiegli ze schodów.
- Livid, czy Suga ci właśnie zaproponował wizytę w swoim studio? - Spytała Alex posyłając mi znaczące spojrzenie.
- Oj, daj spokój. Nie liczę by coś się szczególnego wydarzyło. On się boi nawet mnie w policzek pocałować, więc o czym my tu rozmawiamy. - Mruknęłam kierując się do pokoju. - Bardziej mnie niepokoi reakcja ich managera, a jak im zabroni się z nami spotykać?
- Nie sądzę, to dorośli ludzie, mogą robić co chcą.
- Przypominam ci, że to gwiazdy. Rzuci tylko argument, że ten związek jest nieodpowiedni dla jego wizerunku i bum... po związku.
- Możesz mnie nie dołować, dopiero co się z nim pogodziłam. - Fuknęła na mnie biorąc rzeczy na przebranie. Gdy nic nie odpowiedziałam ruszyła do łazienki.
Przez cały dzień sytuacja z rana nie dawała mi spokoju. Co, jeśli manager naprawdę zabroni się im spotykać? Skoro tak gwałtownie zareagował na V i Alex, aż bałam się pomyśleć co by zrobił, gdyby dowiedział się, że ja też się umawiam. Czułam ogromny ścisk w żołądku i bałam się co przyniesie przyszłość. Nie wyobrażałam sobie bym nie mogła widywać się z Sugą. A Alex? Dopiero co się pogodzili.
- Myślę, Alex, że przez jakiś czas nie powinnyśmy przychodzić i zostawać u chłopaków. - Powiedziałam, gdy wyszła z łazienki.
- Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Za jakieś dwa tygodnie wracamy do Polski, do tego czasu powinnyśmy wrócić do naszego wynajętego mieszkania. Tak dla świętego spokoju.
Alex pokręciła głową.
- Nie mogę. Mam gdzieś co mówi Shingyu, nie zabroni mi się z nim widywać.
- Alex, to jest osoba, która może zaprzepaścić jego karierę. Jakbyś się czuła, gdyby z twojego powodu, V został wyrzucony z zespołu? A wyobrażasz sobie jakby fanki się dowiedziały? Zniszczyłyby nas.
- Ale...
- Wiem, mnie też to nie leży, ale widzę doskonałe wyjście z tej sytuacji. Przecież możemy się widywać nie w tym świecie. Mamy taką możliwość, cudowną możliwość. Pomyśl to, jak spełnienie najskrytszych marzeń. Nasz mały intymny świat.
- Chyba masz racje. - Mruknęła cicho Alex i zaczęłyśmy zbierać swoje rzeczy. Napisałam do Sugi, który na pewno zrozumie sytuacje, że wracamy do naszego mieszkania i po godzinie już nas nie było.
Wynajęłyśmy pokój w samym centrum jakieś piętnaście kilometrów od domu chłopaków. Mikroskopijne cztery ściany z jednym łóżkiem i łazienką gdzie chyba na siłę ktoś wcisnął ubikacje i prysznic. Była mała kuchenka i nic więcej. Ubrania trzymałyśmy w walizkach, bo nie było miejsca, by je otworzyć, a co dopiero wypakować. Gospodarz trochę się zdziwił, gdy nas zobaczył, ale jakoś mu wyjaśniłyśmy, że przez jakiś czas mieszkałyśmy u znajomych. Pokoik miałyśmy opłacony już do dwudziestego trzeciego września więc zostało nam jakieś dwa tygodnie tej wspaniałej przygody.
Jednak Alex była uparta, więc gdy otrzymałyśmy wiadomość, że chłopaki wrócili do domu, namówiła mnie byśmy tam pojechały. Ja jednak uparta byłam bardziej, więc zostawiłam ją pod klatką schodową a sama pojechałam do studia gdzie czekał na mnie Suga.
...
Alex siedziała na kanapie oglądając telewizję, a gdy przed nią staną V rozłożyła ramiona zapraszając go do siebie. Chłopak opadł na kanapę obok i pocałował ją namiętnie.
- Nareszcie nikt nam nie mówi co mamy robić. - Westchnął zanurzając twarz w jej szyje. Przeszedł ją dreszcz.
- Bardzo ci się dostało?
- Był wściekły, ale gdy opadły emocje miałem z nim długą rozmowę. Powiedział mi ze moja kariera wisi na włosku, ale opowiedziałem mu co się wydarzyło w nocy i że możemy się przecież spotykać w Twoim Świecie.
- On wie o was?
- Tak, sam jest taki sam. (LOL XD TO ZDANIE XD) - V uśmiechnął się na zszokowaną minę Alex.
- Żartujesz! Jaką ma emocje?
- Niedźwiedź grizzly. Potężne zwierze. Gdy powiedziałem mu jak to Vulpis sprawił, że Acinona się ujawniła trochę złagodniał, aż w końcu pękł i pozwolił nam, ale pod warunkiem takim, że będziemy się spotykać tylko w Świecie Wyobraźni.
- Mnie tam pasuje. - Zaśmiała się. - Chciałabym wypuścić Acinone, mogę? - Spytała, a chłopak podniósł się. - Nadal będzie taka jak wcześniej?
- Nie wiem, chłopaki. - Krzyknął V. - Alex chce wypuścić Acinone. Może wyjdziemy gdzieś gdzie jest więcej miejsca?
Do pokoju wszedł Jin i Kookie.
- Powinniśmy ją zabrać do naszego świata by zaakceptowała władzę Lupo. - Powiedział Jin.
- Idę z wami, lubię widzieć wasz Emocje — Powiedział Kookie.
Półgodziny później stali wszyscy w tym samym miejscu co tydzień temu wraz ze wszystkimi Emocjami dookoła oprócz Acinony.
- Mogę już? - Spytała trzymając się za serce z prawej strony. Jin kiwnął głową i Alex wypuściła Acinonę.
- Jestem głodna! - Warknęła siadając obok Alex.
- Wpierw powiedz mi, jak się czujesz w naszym towarzystwie — Powiedział Jin. Gepardzica obejrzała się po wszystkich, wydawała się bardziej uległa niż kilka godzin temu, ale gdy spojrzała na Kookiego od razu się zjeżyła.
- On jest inny. - Warknęła znów.
- Nie masz prawa go tknąć. - Powiedział spokojnie Rap, a Maritimus zrobił krok do przodu fukając na kota ciepłym powietrzem z pyska. Acinona prychnęła, ale cofnęła się.
- Kim on jest?
- Jestem, Jungkook i nie mam Ucieleśnionych Emocji. Nie urodziłem się na Lini Wyobraźni więc pewnie dlatego wydaję ci się inny.
- Skoro nie masz Swojego Świata to nie kradnij go innym. - Ależ ona była bezczelna pomyślała Alex zastanawiając się również jak nad nią zapanować.
- Acinona - Zaczęła dobitnie, ale kot jej nie słuchał.
- Wiem, że nie powinienem tu przychodzić, ale hyung mi pozwolił więc korzystam z tej możliwości.
- Ja się na to nie zgadzam. - Powiedziała spokojnie Gepardzica.
- Jeśli chcesz być tu obecna musisz się na to zgodzić. - Powiedział spokojnie Lupo podchodząc do niej i siadając naprzeciwko.
- Jest pusty..
- Jest takim samym człowiekiem jak Alex czy Jin, nie można go obrażać.
- Ale...
W tym momencie Alex straciła cierpliwość. Zamachnęła się i trzepnęła Acinone w ucho. Kot burknął i spojrzał się na blondynkę ze zdziwieniem i złością.
- Może i jesteś wspaniała, jesteś częścią mnie, ale nie pozwolę ci się tak zachowywać. Kim myślisz, że jesteś? - Oczy Alex pociemniały z gniewu. Kot trochę złagodniał.
- Jestem tobą, Alex. Nie mogę niczego powiedzieć czego ty wcześniej nie pomyślałaś. Skoro ja o tym mówię, to tobie też nie pasuje, że on tu jest, ja tylko nie boję się do tego przyznać.
- Wcale tak nie jest, przysięgam. - Alex popatrzyła na nich przerażonym wzrokiem.
- Spokojnie. - Jin położył jej rękę na ramieniu, ale zmarkotniał.
- Jeśli nie będziesz się zachowywać jak należy to nie pozwolę ci wyjść. - Dodała dziewczyna już trochę dobitniej.
Kot potrzepał głową jakby w nim walczyły dwie siły. Jedna zgadzająca się z Alex, a druga silna duma nie pozwalała jej przegrać.
- Alex wyobraź sobie jakieś małeś zwierze. Królika, kota, cokolwiek — Polecił Rap szeptem.
- Jak? - Spytała prawie bezgłośnie, Rap popukał się w skroń. Alex zamknęła oczy najpierw przypominając sobie ze szczegółami jak wygląda królik i otworzyła oczy starając zmusić racjonalny umysł, by pozwolić sobie uwierzyć, że ów królik może się tam pojawić naprawdę. Kreowanie zajęło jej z siedem minut, w których to Lupo cały czas rozmawiał z Acinoną starając się ją przekonać i wytłumaczyć.
Gdy królik pojawił się za Lupo Acinona drgnęła i utkwiła w nim spojrzenie. Królik poruszał różowym nosem zwietrzając zapach tylu drapieżników i zmusił swoje szarobure ciało do zawrotnej ucieczki.
Acinonie zajęło pół sekundy, by być w miejscu, gdzie siedział królik, ale on był już daleko. Kocica rozpędziła się i prawie pofrunęła po pustej ulicy. Pół minuty później dało się słyszeć charakterystyczny pisk zabijanego zwierzęcia. Alex odwróciła wzrok.
- Nie mówiliście, że po to był wam królik.
- Mówiła ci wcześniej, że jest głodna. To jej pierwszy posiłek musi się najeść wtedy będzie bardziej ugodowa. - Powiedział Rap kładąc jej ręce na ramiona. V ruszył się z miejsca i złapał ją za rękę.
- Jeśli będzie tu takich więcej jestem w stanie zgodzić się na wasze warunki. - Powiedziała Acinona zlizując krew z pyska.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro