21. Problemy z Alex
- To było straszne! - Łkała cały czas. Głaskałam ją po włosach uciszając ją by się uspokoiła. Napotkałam wzrok Sugi, który był tak samo zdziwiony, jak ja. Przebiegłam wzrokiem po reszcie. Oni też zdawali się nic nie rozumieć.
- Tego jest dla mnie za wiele! - Wrzasnęła ściskając mnie za szyje jeszcze bardziej. Ledwo mogłam złapać oddech przez jej uścisk.
Na horyzoncie pojawił się V idący ze spuszczoną głową i rękami w kieszeniach. Za nim sięgający do pasa szedł lis ze spuszczonym smętnie ogonem. Gdy tylko ich zobaczyłam od razu zrozumiałam co jest grane.
- Alex uspokój się. - Powiedziałam chcąc ją odsunąć, ale nie dawała za wygraną. Prawie na siłę oderwałam ją od siebie i popatrzyłam na jej zapłakaną twarz. Zakryła oczy dłonią starając się opanować kolejną fazę płaczu.
- Powiedz co się stało. - Poprosiłam.
- CO SIĘ STAŁO?! Ten dupek ukrywał przede mną fakt, że posiada gadającego lisa! To się stało. - Po fazie rozpaczy przyszła faza wściekłości. Rozmazane oczy pełne były wyrzutu i złości. Patrzyła się na mnie takim wzrokiem jakbym to ja była winna, ale rozumiałam ją. Musiała to wszystko z siebie wyrzucić.
Rozejrzała się, gdy musiała zaczerpnąć powietrza przed kolejnym atakiem. W tym momencie zobaczyła pozostałych i oczywiście pozostałe Emocje. Stanęła jak wryta gapiąc się na nie z miną wyrażającą szok, obrzydzenie i kompletne wyparcie zaistniałego faktu.
- Nie... - Szepnęła i cofnęła się dwa kroki — Nie...
- Alex proszę, daj mu... - Podeszłam do niej wyciągając rękę chcąc ją uspokoić.
- NIE! - Wrzasnęła i złapała się za głowę ściskając włosy. Kucnęła i chowając głowę prawie między nogi i znów zaczynając płakać. Spazmy były tak silne, że ledwo mogła oddychać. Wszyscy do niej podeszli chcąc jej pomóc, ja czułam, że to błąd. I miałam racje...
Podszedł do niej Lupo chcąc polizać po ręce, a gdy Alex zobaczyła jego cień szarpnęła rękę popatrzyła się na wielki łeb Wilka centymetry od jej twarzy wrzasnęła przewracając się do tyłu. Wszyscy rzucili się, by pomóc jej wstać, ale ona znów krzyknęła zerwała się na nogi i pobiegła w kierunku domu.
- Alex! - Krzyknęłam jednocześnie z V. Puściłam się za nią biegiem, ale była już daleko. Patrzyłam jak znika za zakrętem kierując się w stronę domu. Westchnęłam ciężko i obróciłam do reszty.
- Co się stało? - Spytałam Tae.
Chłopak wyglądał na przestraszonego i bardzo zmartwionego. Westchnął i potarł kark.
- Zabrałem ją do mojego parku, ale w Naszym Świecie. - Wskazał na pozostałych. - Nie mam takiego miejsca, które bym mógł mieć tylko ja. Mój Świat jest jednocześnie ich światem. Z tego względu, że Ujawniłem się ostatni i to w ich towarzystwie, nie umiem tworzyć Osobistego Świata, ale mniejsza. Poszedłem z nią na Łabędzi Półwysep gdzie prawie zawsze jestem sam. Na środku stawu w pobliskim parku. Chciałem jej pokazać, nie bardzo wiedziałem, jak to zrobić, więc po prostu Jej pokazałem Vulpisa. Byłem bardzo zdenerwowany.
- Pojawiłem się - Teraz to Lis mówił głosem V nadal mając spuszczony ogon. Był dwa razy większy od normalnego lisa. Ciemnorudy, z białym krawatem pod szyją oraz czarne podpalane łapy. Ogon był mieszanką wszystkich jego barw i był najgrubszą częścią jego ciała. Oczy miał złote i bardzo mądre. Wiedziałam, że to jest ten pierwiastek Taego, który jest tym geniuszem.
- Oboje nie wiedzieliśmy co zrobić. Pojawiłem się, ale nie wydawała się przerażona tylko zszokowana. Podszedłem przedstawiając się, a ona się cofnęła więc się zatrzymałem. Jednak po chwili gdy V wyjaśnił jej wszystko spytała czy może mnie dotknąć. Tak bardzo tego chciałem, że w dwóch krokach byłem przy niej. Położyła mi rękę na głowie i wtedy to się stało. - Lis usiadł, a potem położył się na asfalcie opierając łeb na łapach.
- Vulpis zaskomlał i się skulił, a Alex wrzasnęła. Wyglądało to jakby ich wspólny dotyk ich parzył. Alex przeszedł dreszcz i widać było, że cierpi. Za nim mogłem coś zrobić uciekła z wrzaskiem.
Do V podszedł Jin, a do Vulpisa Lupo i położył się obok opierając łeb na jego karku. Jin chwycił V za kark i przyciągnął go do swojego ramienia obejmując po bratersku.
- Co ja mam zrobić teraz? - Spytał gdy Jin go puścił. Suga podszedł i położył mu rękę na ramieniu ściskając lekko. Nikt się nie odzywał, wszyscy wiedzieli, że słowa są zbędę, bo co z mu przyjdzie z pocieszenia. Trzeba było ułożyć jakiś plan działania.
- Spróbuje z nią pogadać - Powiedziałam uśmiechając się do chłopaka ciepło. - Chodźcie wracajmy, Alex nie ma jak wejść do domu.
Kiwnęli głowami i ruszyliśmy.
Alex siedziała pod drzwiami z podkurczonymi nogami. Gdy tylko nas zobaczyła spięła się, ale nic nie powiedziała. Emocje już dawno wróciły do chłopaków, a dziewczyna gdy upewniła się, że żadnego nie widzi wstała i poczekała jak Jin otworzy drzwi. Weszła do mieszkania i od razu powędrowała do naszego pokoju zamykając drzwi z trzaskiem.
- Idę z nią pogadać - Powiedziałam uśmiechając się do chłopaków smętnie. Ścisnęłam Sugę za ramię, a on zachęcił mnie gestem bym poszła.
- Alex, możemy pogadać? - Spytałam wślizgując się do pokoju. Było ciemno, ale w świetle latarni za oknem widziałam zarys jej sylwetki jak leży na łóżku w pozycji płodowej. Chyba łkała. Usiadłam po swojej stronie i zapaliłam lampkę, Alex skuliła się jeszcze bardziej.
- Porozmawiajmy, proszę.
Blondynka nakryła głowę poduszką dając mi jednoznaczny sygnał.
- To pozwól, że ja tylko będę mówić. Wiem, że jesteś zagubiona i nie wiesz co się w tym momencie dzieje, ale daj mu szanse wyjaśnić. Ja też miałam obawy, że nie będę w stanie sobie poradzić z tą wiedzą, ale potem zrozumiesz, że jest to coś wspaniałego. Docenisz to, że masz możliwość obcowania z czymś nienaturalnym i magicznym. Będziesz dumna z tego, że znasz V i resztę chłopaków od tej niezwykłej strony.
Alex drgnęła i usiadła na łóżku mrożąc mnie wzrokiem. Jej opuchnięte oczy pełne były nienawiści, że aż się cofnęłam.
- Powiedz mi tylko jedno? - Wycedziła przez zaciśnięte zęby. - Od jak dawna wiedziałaś?
- Dwa tygodnie, może dłużej. - Nie było sensu kłamać nic by to nie dało. W pewnych momentach trzeba po prostu mówić jak jest i robić to z dumą.
- Nie mam już więcej pytań. - Warknęła i położyła się.
- Alex... - Szepnęłam chcąc ją dotknąć.
- Zostaw mnie.
Nic nie pozostało mi jak po prostu wyjść. W salonie, gdy tylko weszłam wszyscy na mnie spojrzeli.
- No i jak? - Podleciał do mnie V, ale pokręciłam głową. Nie było sensu dawać mu zbędnej nadziei. Podeszłam do kanapy i usiadłam obok Sugi.
- Nie chce ze mną gadać. Teraz trzeba zostawić ją w spokoju. Zastanawiam się tylko co by tu zrobić by Alex oswoiła się z tym faktem, że wokół niej są wasze Zwierzęta. Nie można by było zrobić tak, że Vulpis byłby obecny cały czas?
- Tylko wtedy nie byłoby mnie w rzeczywistości. Nie mógłbym pracować. To wyglądałoby jakbym zniknął.
Zamyśliłam się patrząc w przestrzeń. Oparłam głowę o oparcie kanapy myśląc gorączkowo jakby rozwiązać tę sytuację.
- Macie w ogóle pomysł co mogło się wydarzyć? - Spytałam patrząc po nich. Wszyscy siedzieli dookoła mnie. Jedni na kanapie inni na podłodze mając zmartwione miny.
- Szczerze, to nie. Nigdy nie słyszałem, by Emocja wywoływała takie reakcje. - Powiedział Jin patrząc na Rapa. Chłopak też pokręcił głową.
- Możemy zadzwonić do naszego lekarza. Może on coś poradzi. - Zaproponował Hobi.
- Koniecznie. Jutro to załatwię, dziś już za późno. - Powiedział Namjoon
- Można by było zrobić też tak, jak Livid mówi. To nie głupi pomysł. Tae, kiedy tylko będziesz w domu Vulpis będzie obecny, nie będzie nic robił, po prostu będzie by Alex się oswoiła. - Powiedział Hobi.
- Canis też mógłby wychodzić co jakiś czas. Tylko on jeden oprócz Vulpisa się w mniej uciążliwy sposób zmieści w naszym domu. - Dodał Suga. Nawet nie zauważyłam, kiedy moja głowa spoczęła na jego ramieniu, ale nadal kontaktowałam z resztą.
- Na dzisiaj trzeba dać jej spokój, zaczniemy od jutra. Wszyscy powinniśmy iść spać. - Rzekł Rap wstając z kanapy. Kookie też wstał i bez słowa ruszyli do wyjścia. Pozostali też zaczęli opuszczać salon tak, że w końcu zostałam sama z Sugą.
- Ty tez idź się połóż. - Szepnął, gdy moja głowa zsunęła się z jego ramienia.
- Masz racje. - Przesunęłam się i położyłam mu głowę na kolanach. Chłopak uniósł ręce nie wiedząc gdzie je położyć. Sięgnęłam do tyłu i odnalazłam jego lewą rękę i położyłam ją sobie na boku.
- Nie o to mi chodziło. - Mruknął
- Wiem, ale myślę, że powinnam dać dziś Alex trochę przestrzeni. Tu się prześpię, na kanapie.
- No coś ty. Idź do mnie, ja się tu prześpię - Powiedział, ale wiedziałam, że robi to tylko z grzeczności. Zaśmiałam się i zerknęłam na niego.
- Suga, jaka była umowa? Nie robisz tego na co nie masz ochoty. Mi korona z głowy nie spadnie jak tu będę spać.
- Możemy przecież razem... - Zająknął się
- Wiesz przecież, że nie. Mieszkasz w pokoju z Jinem, nie sądzę, że czułbyś się komfortowo śpiąc ze mną i mając nad głową Jina, hmm?
Nic nie odpowiedział tylko westchnął pocierając oczy prawą dłonią. Milczeliśmy przez chwilę zastanawiając się co myśli to drugie.
- A jak Alex nie zaakceptuje Taego? - Spytałam nagle.
- Nie martw się, zrobimy wszystko by tak się nie stało.
- W ogóle jaka jest historia tych Ucieleśnionych Emocji? Jak w ogóle powstała ta Sieć Wyobraźni.
- Szczerze, to nie mam pojęcia. Kiedyś jak byłem mały to szperałem w jakiś bibliotekach chcąc dowiedzieć się czegoś więcej, ale było to jak błądzenie w ciemnościach, nawet nie wiedziałem czego mam szukać. Raz natknąłem się na artykuł o dziwnych sieciach w Egipcie i że może Emocje mogły pochodzić od Bogów Egipskich, ale myśle, że to ściema.
- Nadal nie mieści mi się to w głowie. - Mruknęłam powoli odpływając w sen. Czułam jak oddycha i jak jego ręka unosi się i opada na moim boku. Delikatnie poruszył palcami. W domu było cicho i jedyne co słyszałam do w oddali brzęk lodówki, a bliżej jego oddech. Było mi tak dobrze, że zaczęłam zasypiać, gdy poczułam jak łapie mnie za szyje obiema rękami i delikatnie podnosi. Drgnęłam i popatrzyłam się na niego już zaspanymi oczami.
- Śpij, przyniosę ci koc. - Szepnął i wyszedł. Wrócił po minucie, której nie zarejestrowałam, dopiero gdy przykrywał mnie kocem znów się przebudziłam.
- Podnieś głowę na chwilę — Rzekł a ja uniosłam ją z trudem. Wsunął mi poduszkę pod głowę, a ja opadła na nią tak cudownie chłodną i miękką. Nakrył mnie kocem po samą szyję i chciał odejść już, gdy złapałam go za rękę. Odwrócił się
- Cieszę się, że jesteś. - Powiedziałam już z zamkniętymi oczami i lekko ścisnęłam jego dłoń. Chłopak stał chwilę nade mną i gdy ja już spałam kucnął przede mną i pocałował mnie czule w skroń. Badał wzrokiem moją twarz przez chwilę potem uśmiechnął się i wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro