Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Panorama




- Dobra, dawaj to co ma mnie zwalić z nóg. - Powiedziała podciągając się na barierce by stanąć na własnych drżących nogach. Chłopak uśmiechnął się do niej i pomógł jej iść. Zachowywał się tak jakby nie wszedł na to dwudzieste piętro. Nadal włosy miał idealne, a na twarzy widać było tylko pojedyncze kropelki potu. Wzął ją pod rękę i poprowadził przez ciemny korytarz.

Wpierw nie widziała nic, kompletnie nic, potem na końcu tej nieprzemierzonej ciemności zobaczyła światełko, malutkie światełko migoczące gdzieś na wysokości jej stóp. Była to właściwie żółta kropka, nie dająca kompletnie światła, ale zapewniająca jakiś punkt odniesienia. Szli dalej i Alex w pewnym momencie stwierdziła, że widzi. Widzi ściany i podłogę, a światełek jest co raz więcej. Jedno przy drugim migały do niej tworząc mozaikę ciepłego światła. Pojedyncze światełko nie dawało nic razem natomiast razem tworzyły ciepłą poświatę. Przyjrzawszy się im bliżej spostrzegła, że są to świeczki, malutkie świeczki jakie się kupuje pod czajniczek by herbata była ciepła. Było ich dziesiątki, a ona szła prowadzona przez V rozglądając się i czując, rosnący ścisk w żołądku.

- Gotowa? - Spytał wyprzedzając ją trochę, w następnej chwili pchnął drzwi swoim ramieniem - co tak w głębi duszy uznała za bardzo seksowne - i nie spuszczając z niej wzroku otworzył drzwi.
W pierwszej chwili została oślepiona, w następnej dotarło do niej co widzi. Setki jak nie tysiące małych świeczek ustawione na dywanie tworzyły morze małych płomyczków. Świeczki były wszędzie, pomijając podłogę, stały też na biurkach komodach, starych komputerach i na wielkim kocu przed nią. Te na kocu były w świecznikach pozłacanych i wyglądających na stare i solidne. Alex błądziła wzrokiem po tych wszystkich wspaniałościach nie mogąc powstrzymać wzruszenia. Łzy jej nie spłynęły po policzkach ale zadrżały w kącikach odpijając w sobie tysiące maleńkich światełek. Jednak to nie był koniec. Po przyjrzeniu się bliżej temu co było na kocu - a było tam mnóstwo owoców smakołyków ciasteczek tortów i słodkich napojów oraz szampan w lodzie - uderzył ją widok jak miała cały czas przed sobą. Wielka gigantyczna panorama ukazująca się przez wielkie szyby świecąca i żyjąca tysiącami świateł nocnego miasta Seoul.


- To jest cudowne! - Odwróciła się do niego starając się powstrzymać łzy wzruszenia. - Brak mi słów. Jesteś niezastąpiony - Pogładziła go po policzku.

- Wszystko dla ciebie księżniczko. Chłopaki mi pomagali z tymi świeczkami, nawet Suga wyobraź sobie. Sam to bym je tydzień zapalał.

- Te świeczki, ten widok. O mój boże! - Pociągnęła nosem i przyłożyła palec do jednego kącika oka. - Za sam pomysł należy ci się to.

Uśmiechnęła się, zamrugała i ponownie pociągnęła nosem. Stanęła na palcach i objęła jego twarz w dłoniach i pocałowała go słodko i czule. V czujny jak zawsze chwycił ją w pół i ścisnął z uczuciem. W Tae zabawne było to, że macho był zawsze gdy byli przyjaciele obok niego, wtedy to był pierwszy do chwalenia się i popisywania, gdy byli sami to Alex kierowała nimi obojga. Nie był tak nieśmiały jak Suga, ale w pocałunkach i w momentach jakie dzielili razem można było wyczuć niepewność.
Puściła go i popatrzyła na niego. Raz uciekł wzrokiem, jednak w porę oprzytomniał i też utkwił w niej wzrok.

- Przeszedłeś samego siebie. Naprawdę.
- Pewnie oczekiwałaś, że zabiorę cię na kolację, albo do kina - Rzekł prowadząc ją na kocyk. Blondynka usiadła i podwinęła nogi pod siebie. Chłopak stał chwilę, a potem dokończył zdanie już podczas otwierania szampana.
- Jednak musisz mi wybaczyć, ale nie mogę wychodzić do miejsca publicznego, za duże ryzyko i to zwłaszcza z dziewczyną. Znaczy dla mnie żadna różnica, ale manager się uparł więc wymyśliłem to.

- Kochany, jest znacznie lepiej niż w restauracji. Nikt nie miał takiej randki jak my. Jesteś cudowny. W ogóle jak znalazłeś to miejsce? - Spytała podstawiając mu kieliszek. Szampan wystrzelił a korek łupnął o sufit i spadł gdzieś nieopodal, kilka świeczek zgasło.

- Znajomy znajomego, wiesz jak to jest. Gość mówił, że jest właścicielem tego budynku, ale nie może go sprzedać. Średnia okolica na biurowiec, po za tym często nie ma światła w tej dzielnicy. Mają go wyburzać pod koniec roku, więc zapytałem się czy nie mogę go wypożyczyć na jeden wieczór. Nawet nie chciał dużo, w sumie umówiłem się z nim na piwo i obiecałem, że dam jego córce autograf.

- Tylko nie patrz się na nią zbyt długo. - Popatrzyła się na niego ciężkim wzrokiem, ale na szczęście V zrozumiał, że to żart.

- Nie martw się kochana, pewnie nawet jej nie spotkam. Dam mu po prostu autograf. - Usiadł obok niej z kieliszkiem w ręku. Przysunął do nich bliżej truskawki w czekoladzie. Wziął jedną i podał Alex. Dziewczyna sięgnęła dłonią po owoc, ale chłopak cofnął rękę. Spojrzała się na niego, a Tae spojrzał się na nią wymownie jakby mówił: „przecież wież, że samej jej nie zjesz."
Alex parsknęła śmiechem i nachyliła się by zjeść truskawkę z jego dłoni. Brzdęknęli się kieliszkami i wypili wspólne zdrowie. Potem... nastało milczenie. Milczenie typowe dla początku związku kiedy lubicie przebywać ze sobą, ale nie do końca wiadomo co mówić. Byli ze sobą już trzeci tydzień, kochali się dwa razy, ale nadal między nimi były ukradkowe nieśmiałe spojrzenia. V obserwował ją gdy Alex nie patrzyła i odwrotnie.

- Nie wiem co powiedzieć - Parsknął spuszczając głowę. Alex spojrzała na niego z lekko rozchylonymi ustami. Był to wzrok osoby która zapatrzyła się na coś pięknego

- Nie musisz. Milczenie też jest dobre. Możemy po prostu podziwiać widok.

- Ta cisza jest trochę niezręczna.

- Jaka cisza? Widzisz już rozmawiamy.

Zaśmiali się oboje. Tae westchnął i odsunął się trochę obejmując dziewczynę od tyłu i kładąc jej brodę na obojczyku. Alex przytuliła policzek do jego głowy. Ścisnął ją lekko z uczuciem.

- Naprawdę nie wiem o czym mamy rozmawiać. Muszę ci się jedynie przyznać do jednej rzeczy.
Od początku byłaś wyjątkowa. Byłaś dla mnie jak święty graal, czuję się jakbym się umawiał z modelką albo światową aktorką. Obie ty i Livid jesteście takie unikalne tu w Azji, te wasze złote włosy i wasze jasne oczy. Często ocierałem się o europejki na wyjazdach, ale to z was mogłem podziwiać z bliska a ciebie nawet jeszcze bliżej.

Przekręcił głowę i trącił nosem jej ucho. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, poczuła mrowienie w całym ciele. Oczy uciekły jej pod powieki i przegryzła wargę.
Pocałował ją za uchem. Odchyliła głowę to tyłu i nie mogła powstrzymać westchnięcia. Odwróciła głowę w prawo i odnalazła jego usta. Po raz kolejny udało mu się ją zdominować. Był co raz pewniejszy siebie. Zagarnął dolną wargą jej usta i przyssał się do nich, pochłaniając jej resztki samokontroli. Wczepiła się łapczywie w jego dłonie przyciskając je jeszcze mocniej do swojego ciała.

- Co ty ze mną robisz? - Jęknęła uciekając ustami w ostatniej chwili. Gdyby ta chwila pocałunku trwała dłużej to oddałaby mu się tu i teraz, a przecież to ma być zwykła prosta randka.

- Chyba dobrze było? Czemu uciekłaś?

- Bo to ma być randka i tylko ranka nic więcej. Jesteśmy tu od dziesięciu minut. Nie chcę się z tobą kochać w opuszczonym biurze.

- Rozumiem. A gdzie byś chciała?

- Taehyung!

Chłopak zaśmiał się na głos odchylając głowę do tyłu. Alex pacnęła go w kolano, ale też się zaśmiała. Potem zaczęli jeść. Wygłupiali się zajadając wszystkie smakołyki ze smakiem. Potem grali w oczywistą grę rzucania sobie jedzenia — w typ przypadku winogron i truskawek — do buzi. Tae był w tym mistrzem, Alex dorównywała mu zręcznością, ale ślad po czekoladzie na policzku został, gdy jedna uparta truskawka nie trafiła w cel. Chłopak nachylił się i całusem zlizał czekoladę z policzka dziewczyny. Oblizał się mruknął coś z rozkoszy i skradł dziewczynie jeszcze soczystego buziaka.

Speszyła się po tym przedstawieniu co innego miała zrobić. Parsknęła nerwowym śmiechem i spuściła wzrok.

- Podoba mi się jak się zawstydzasz. Wcześniej to tylko ja robiłem.

- Nic na to nie poradzę, to silniejsze ode mnie.

- To bardzo dobrze. Lubie te twoje różowe poliki. - Mrugnął do niej, a ona ponownie musiała odwrócić wzrok czując to mrugnięcie jak ściska ją w żołądku. Motyle przystąpiły do ataku.
Zaległa cisza, w której zapatrzyli się na siebie w końcu V zadał pytanie, Alex wydawało się trochę dziwne, ale szybko o tym zapomniała.

- To może powiesz mi co ci się ostatnio śniło.

Alex zastanowiła się. Nie pamiętała ostatnio snów. Coś jej tam świtało na końcu mózgu, ale potem zapominała. Chodź był jeden taki sen.

- Rzadko pamiętam sny ostatnio, ale jeden utkwił mi w pamięci. Wtedy jak pierwszy raz spaliśmy razem, tak naprawdę spaliśmy. Śniło mi się, że byłam stewardessą w liniach lotniczych Emirates. Samolot szykował się do startu już był odczepiony od rękawa a ja byłam zajęta szykowaniem rzeczy do uczenia zasad bezpieczeństwa. Pamiętam, że sięgnęłam po coś na siedzeniu obok i przypadkiem wyjrzałam przez okno samolotu, a tam na pasie startowym coś było. Chciałam się odwrócić, by powiedzieć pilotowi, że jest tam jakieś zwierze, ale wpierw chciałam się mu przyjrzeć. Na początku myślałam, że to pies się zabłąkał, ale był za duży, potem dotarło do mnie, że taką rudą kite może mieć tylko lis. Zajrzałam do kokpitu pilota chcąc mu powiedzieć o lisie na pasie startowym, ale gdy tylko odwróciłam od niego wzrok lis zniknął a ja zapomniałam o nim i zabrałam się za uczenie pasażerów. To było takie dziwne, jak się obudziłam nie mogłam dojść, jak mogłam zapomnieć we śnie tego lisa, a potem pamiętać na jawie.

- Jaki dziwny sen. - Mruknął V nie spuszczając z niej wzroku. - Chciałbym mieć w połowie tak zwariowane sny, jak ty. Mnie się nic nie śni, ale może to dlatego, że czuje jakby każda chwila z tobą była snem.

- To urocze. - Uśmiechnęła się. Chłopak chwycił ja za rękę i przybliżył się do niej na kolanach. Jeszcze jeden krok i zmusiłby, żeby się położyła co zrobił w następnej chwili. Oparła głowę na dywanie mając za sobą panoramę miasta a przed oczami dwie błyszczące gwiazdy odbijające się w oczach chłopaka, którego — po raz pierwszy się do tego przyznała przed samą sobą — kochała, naprawdę kochała. Chciała mu to powiedzieć, ale nie wiedziała, jak, z drugiej strony to chłopak najczęściej mówi to po raz pierwszy więc nie chciała się wyróżniać. Ale coś trzeba było powiedzieć w tej sytuacji więc nachyliła się i powiedziała do niego wszystko, co chciała pocałunkiem. Chłopak usiadł na niej a ich brzuchy otarły się o siebie. Pogłębił pocałunek ponownie dominując ją swoim językiem, przekręciła głowę w prawo i chwyciła go za włosy a pocałunki stały się bardziej zachłanne prawie brutalne. Uniosła lekko głowę, by być jeszcze bliżej i całowali się teraz coraz szybciej nie szczędząc sobie jęków i westchnięć.
Pomimo że V miał zamknięte oczy zdawał się mieć wszystko pod kontrolą. Opuścił jej usta, by teraz zabawiać się na jej szyi. Za to jego ręka odnalazła jej udo, które zostało odsłonięte przez sukienkę teraz już pogniecioną i wymiętą. Ścisnął ja mocno za nogę łapiąc ją swoją dużą dłonią za udo od środka. Dziewczyna jęknęła wyginając się w łuk, by jeszcze zmniejszyć odległość między ich ciałami. Chłopak porzucił udo dziewczyny i jego ręka znalazła się na jej prawym boku a usta nadal ssały jej szyję. Gdy skończył ugryzł ją lekko w szyję mrucząc przy tym nisko.


- Taehyung!

- Powtórz to! - Warknął błagalnie.


- Taehyung, ja cię...
Ale nie dał jej dokończyć całując ją znów w usta.
- Poczekaj, chcę coś powiedzieć — Wyswobodziła się z jego ust i spojrzała mu w oczy.

- Wiem, co chcesz powiedzieć, dlatego ci to uniemożliwiam.

- Czemu?

Podniósł się i pomógł jej usiąść.

- Ufasz mi?

Kiwnęła głową.

- Wstrzymaj się jeszcze ze swoim wyznaniem, proszę. Po prostu mi zaufaj.

- Na prawdę cię nie rozumiem w tym momencie. - Mruknęła wstając, wygładziła sukienkę i podeszła do dużego okna patrząc na miasto nocą. Nie umiała nazwać czy było jej przykro, czy po prostu była ty wszystkim zdziwiona.

- Nie gniewaj się, proszę. - Powiedział podchodząc do niej i obejmując ją od tyłu pod piersiami.

- Nie gniewam się, tylko tego nie rozumiem.

- Zrozumiesz. - Uśmiechnął się i mocniej ją przytulił i pocałował we włosy. Nagle jego dłoń powędrowała pod prawą pierś i gest był zbyt pewny, by uznać go za przypadek.

- Co robisz?

- Ciii... Nie oddychaj przez chwilę. - Poprosił. Alex jeszcze bardziej zdziwiona wstrzymała oddech. Tae zanurzył rękę pod biustonosz i zamarł jakby na coś czekał. Potem drgnął i puścił ją. Nie było w tym geście żadnych erotycznych podtekstów, on naprawdę chciał coś sprawdzić.

- Wydawało mi się przez chwilę, że serce ci bije po prawej stronie.

- Co?

- Zdawało mi się — Uśmiechnął się do niej obracając przodem do siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro