Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24. Nie odwracaj wzroku od piękna.




W pokoju nastała grobowa cisza. Wszyscy zamarli gapiąc się na szczupłego kota. Ona też ich obserwowała siedząc dumnie. Alex poruszyła się na podłodze siadając wygodniej, ale nadal będąc nieufna.

- Jesteś wspaniała — Szepnęła dziewczyna, patrząc na kota.

- Jesteś częścią mnie więc ty również jesteś wspaniała. - Odparła Acinona. Siedziała jak posąg jedyne co się poruszało to końcówka ogona. Była taka szczupła, składała się z samych kości i mięśni. Cętkowana skóra naciągnięta była na to wszystko jak guma. Duże oczy o złotozielonym kolorze otoczone czarną obwódką wydawały się mądre i trochę dzikie.

- Jak się czujesz? - Spytał V wychodząc na czworaka zza łóżka. Acinona wstała i zjeżyła grzbiet odsłaniając kły. Chłopak cofnął się przestraszony.

- Nie rób tak! - Krzyknęła Alex wyciągając rękę w kierunku Acinony. Kot powoli zbliżał się do chłopaka obnażając coraz bardziej kły. Zasyczał wściekle i przysiadł na łapach gotowy do skoku. Na twarzy Taego pojawiło się przerażenie. Przewrócił się na plecy i zaczął się cofać jak pająk.

- Kim... są ci ludzie?! - Warknęła gepardzica, stojąc już nad Tae. Chłopak przekręcił głowę w prawo z przerażeniem. Z zaciśniętych mocno powiek pociekły łzy strachu.

- Jezu, zróbcie coś nie panuje nad nią! - Krzyknęła w panice Alex zrywając się z miejsca. Dopadła Acinone i chciała ją zepchnąć z chłopaka, kocica ani drgnęła. Teraz jej nos i zęby prawie dotykały szyi chłopaka.

- Błagam! - Jęknęła płaczliwie.
Gapiłam się na to wszystko sparaliżowana. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Rap ruszył się z miejsca, a za nim Jin. Przesunęli się, tak by być twarzą do Alex.

- Mów do niej. - Szepnął Jin i dodał gesty na migi by dziewczyna zrozumiała.


- A..Acinona, proszę cię, zostaw go. - Zaczęła przez łzy — On jest dobry, nic ci nie zrobi. - Pociągnęła nosem. Rozejrzałam i zobaczyła, że pojawił się Lupo. Skradał się powoli do gepardzicy i odezwał się spokojnym cichym głosem Jina.

- Acinona...
Gepardzica podniosła wzrok na Wilka i drgnęła wystraszona, ale wydawało się, że widok Wilka jest jej bardziej przyjazny niż nas wszystkich. Przeszła po V stając mu dwiema łapami na klatce piersiowej i zatrzymała się przed Lupo.

- Ty wydajesz mi się znajomy. - Powiedziała patrząc się na Wilka wyprostowana.

- Znasz mnie, ale pod tą postacią mnie jeszcze nie spotkałaś. Jestem Lupo, a pochodzę od Jina — Wskazał na chłopaka pomagającemu V wstać. Acinona wyszczerzyła kły, gdy tylko popatrzyła na Jina. Była już gotowa do skoku na chłopaka, ale Lupo warknął a z odsłoniętych kłów pociekła ślina.

- Nie pozwolę ci go skrzywdzić. Jest mój. - Powiedział Lupo stając teraz między nami a Acinoną i Alex.


- Nie znam ich, są niebezpieczni. - Powiedziała chcąc się usprawiedliwić albo bardziej wytłumaczyć Wilkowi.

- Dopiero się narodziłaś więc możesz ich nie rozpoznawać, ale zobaczysz, że po pewnym czasie przypomną ci się. Jednak, by mieć pozwolenie na uczestniczenie w naszym wspólnym życiu, musisz się nauczyć przestrzegać kilku zasad. Po pierwsze, ja jestem władcą tego stada i jeśli chcesz do niego należeć musisz to zaakceptować, po drugie nie wolno ci krzywdzić, żadnego człowieka w tym pokoju, ci ludzie to moja rodzina a członków rodziny się nie krzywdzi, zgada się? - Lupo popatrzył się na Acinone uważnie, kocica przymknęła powieki zastanawiając się.

- Dlaczego muszę to zaakceptować? Nie podoba mi się to, że mówisz mi co mam robić.

- Zdaje sobie z tego sprawę, że może zająć więcej czasu nim się pogodzisz z zasadami, ale proszę o to byś była wyrozumiała i nie krzywdziła innych.

- Skąd mam wiedzieć, że nie skrzywdzą Alex?

- Zapytaj się jej.
Acinona odwróciła głowę w kierunku blondynki aa dziewczyna drgnęła.

- Mogę im zaufać?

- Możesz, to moi najbliżsi przyjaciele. Nie rań ich błagam. - Głos nadal jej lekko drżał, ale z biegiem czasu jakby powoli zaczynała się oswajać z sytuacją.

- Ma pewne obawy co do nich... - Przejechała po nas spojrzeniem.

- Czemu ich nie pamiętasz? Skoro byłaś we mnie przez cały czas to powinnaś ich znać.

- Jest twoimi emocjami, nie pamięcią zewnętrzną — Powiedział Namjoon po cichu, jakby się bał, że hałas mógłby kota sprowokować. Gepardzica nadal lustrowała nas wzrokiem, a gdy spoczęła na Jungkooku. Zaczęła syczeć i przysiadła na łapach.

- Jego nie znam. - Warknęła — On jest pusty! - I skoczyła na chłopaka, który chyba nawet nie zdążył poczuć się dotknięty. Jednak nim kocica dopadła Kookiego Lupo skoczył i powalił ją na podłogę. Zakotłowało się, wśród plątaniny łap i pysków dało się słychać warczenie i kłapanie zębami Wilka, oraz wściekłe syczenie i burczenie Gepardzicy. Całe zamieszanie trwało chyba z minutę może więcej, gdy Acinona zmęczyła się i wycofała się w kierunku Alex, która również zaczęła uciekać tyłem.

- Nie cofaj się! - Krzyknął Suga wyciągając do niej rękę. Krzyknął na tyle głośno, że sam dźwięk jego głosu zatrzymał dziewczynę co przyczyniło się, że Lupo zagonił Acinonę do Alex. Kocica uciekła od Wilka i jednym susem wskoczyła w prawą pierś dziewczyny. Alex zaczerpnęła gwałtownie powietrza i zatoczyła się na bok. Oczy miała jak spodki gapiąc się w przestrzeń, zszokowana. Nikt się nie odzywał wszyscy czekali czy kocica na dobre zniknęła i czy operacja się powiodła. W końcu odezwał się Lupo.

- Jak się czujesz? - Podszedł do niej i powąchał ją w policzek. Dziewczyna drgnęła i zamrugała.

- To było najbardziej absurdalne zdarzenie w moim życiu. - Jęknęła i położyła się na podłodze. Podeszłam do niej na czworaka nadal będąc zbyt oszołomiona, by iść o własnych nogach, położyłam się obok i mocno ją objęłam.

- Jezu, jak dobrze, że nic ci nie jest. - Wyszeptałam i załkałam cicho jednocześnie pozbywając się emocji tych złych emocji a z drugiej płacząc teraz ze szczęścia, że wszystko skończyło się dobrze.

- Czy, ktoś byłby w stanie mi wyjaśnić, co właśnie się tutaj wydarzyło? - Alex mówiła do sufitu z zamkniętymi oczami trzymała moje ramię i czułam w jej głosie, że również była bliska rozklejenia się.
Lupo, odwrócił się do Jina i wrócił w niego bez słowa. Chłopak wstał z podłogi i usiadł na łóżku obok Sugi który siedział ze złożonymi rękami z łokciami na kolanach i dumał w milczeniu.

- Przeszłaś przez to, przez co przeszliśmy my wszyscy z wyjątkiem Kookiego. Jak widziałaś mamy Emocje, które potrafią przybierać postacie zwierząt, teraz i ty masz taką zdolność. Acinona jest częścią ciebie i dzięki niej będziesz mogła przechodzić do swojego świata gdzie możesz tworzyć Swój Świat taki, w jakim byłaś u nas.

- Ale, czemu ja taka jestem? Zawsze byłam normalna...

- Musiałaś się urodzić na Lini Wyobraźni. - Odezwał się Suga a ja spojrzałam na niego siadając, Alex również usiadła. Już drugi raz to od niego słyszałam - Tylko gdy ktoś rodzi się na jednej z takich Lini ma możliwość wydobycia z siebie Cielesnej Emocji.

- Czemu ja? Czemu teraz?

- Mam pewną teorie. - Mruknął chłopak, pochylając się trochę do przodu. - W momencie, gdy dotknęłaś Vulpisa wtedy on jakby wyciągnął ją z ciebie. Trwało to kilka dni, ale to on zapoczątkował Ucieleśnienie.

- Pamiętam, że ból bym straszny, ale tylko w tej jednej chwili, gdy go dotknęłam, potem już została tylko pamięć po tym strasznym cierpieniu. Czułam się jakby mi ktoś przypalał każdy nerw w ciele.

- Potem dokładnie to czułaś podczas prawdziwego Ucieleśnienia, zgada się?

Kiwnęła głową.

- Nigdy w całym moim życiu nie przeżyłam tak okropnego bólu. Nie wierzę, że dałam radę to zwalczyć.

- Wiem, o czym mówisz - Powiedział Suga uśmiechając się do niej smętnie. - Masz ochotę się zabić tylko by to się skończyło, chcesz się zabić by to zakończyć, ale nie możesz się ruszyć z bólu więc tak leżysz i modlisz się o śmierć.

- Bardzo dokładnie, żeś to opisał. - Mruknął Jin zerkając na Sugę z niechęcią.

- Naprawdę tak było? - Szepnęłam ze zdziwieniem patrząc się na blondyna teraz rozumiejąc jak tak naprawdę mało o nim wiem. Zrobiło mi się przykro i czułam jakby się od niego oddalała. Uczucie się nasiliło, gdy chłopak tylko zerknął na mnie, ale mi nie odpowiedział nawet kiwnięciem.

- Czyli uważasz, że to Vulpis spowodował jej cierpienie i ujawnienie? - Zapytał V nadal siedząc za łóżkiem.

- Można to łatwo sprawdzić. - Powiedział Suga patrząc na chłopaka zza ramienia. - Przyprowadź Lisa.

- On ma imię. - Fuknął i po chwili pojawił się Vulpis. Po minie Alex przebiegła fala lęku i cierpienia aż się skrzywiła, gdy zobaczyła rude zwierze. Dało mi to do zrozumienia, że rzeczywiście ból był tak wielki, że wyrył w jej umyśle już mocną szramę. Pomyślałam też innej kwestii, która dotknęła mnie osobiście, że skoro ja nie przeszłam czegoś takiego, gdy dotknęłam Canisa, a potem Equsa to może niestety jestem normalna. Poczułam żal, że nie będę miała swojej Emoji, która będzie obok mnie w postaci jakiegoś kota czy innego futrzastego zwierzęcia... lwa, tygrysa, albo cudownego ptaka. Nie będę umiała tworzyć nic więcej prócz historii w Wordzie...

- Nie, nie chcę - Jęknęła w panice cofając się, ale natrafiła na ścianę.

- Usiądę obok, dobrze? - Zaproponował Vulpis i ruszył ku niej, Alex skuliła się jeszcze bardziej, ale nie uciekła. Lis usiadł metr od niej i patrzył się na nią. Spojrzałam na V, który był tym wszystkim prawie tak samo przerażony, jak dziewczyna. Jimin w końcu go pchnął a on ruszył ku niej i ukląkł obok Lisa. Przez chwile nikt się nie ruszał, myślałam, że V pomoże jej, ale najwyraźniej strach go sparaliżował.

- Pomóż jej - Powiedział Suga obserwując nas wszystkich bacznie i z ciekawością. Do V podszedł Jin i położył mu ręce na ramionach.

- Jestem tu. - Szepnął z uśmiechem.

- Hyung... - Jęknął błagalnie ze łzami w oczach patrząc się w górę na Jina. - Boję się o nią.

- Wiem, będzie dobrze. - Jin pogłaskał go czule i po bratersku. - Weź ją za rękę.

Tae pociągnął nosem i sięgną drżącą dłonią po rękę Alex. Nakrył jej małą dłoń swoją i uniósł nad głową Vulpisa. Alex drżała tak mocno, że obie ręce się trzęsły. Miała dreszcze ze strachu. Ależ ten ból musiał być okropny.

- Na trzy. - Powiedział Jin

- Alex zamknij oczy. - Powiedział Suga

- Co?

- On ma racje, zamykaj! - Krzyknął Hobi i wraz z Kookiem przesunęli się jeszcze bliżej siedząc teraz obok mnie.

- Raz... dwa... trzy.

Ich dłonie opadły na głowę Vulpisa, który również miał zamknięte oczy. Gdy tylko ręka Alex dotknęła rudego futra wiedziałam, że się udało. Od jej palców przez ścięgna i mięśnie oraz kości przez przedramię, ramię do serc i mózgu szła czysta niewidzialna energia, która sprawiła, że na twarzy blondynki pojawiła się błogość i ulga tak silna, że zaczęła płakać i śmiać się jednocześnie. Otworzyła oczy, z których pociekły łzy. Trzymała rękę na głowie Vulpisa teraz już sama a Lis zaśmiała się charakterystycznie merdając puszystym ogonem. Dziewczyna zerknęła na V i zerwała się z podłogi, by rzucić mu się w ramiona. Teraz płakali już oboje ściskając się tak mocno i klęcząc na podłodze obok Lisa, który tańczył wokół nich ze szczęścia.


- Myślałam, że to się nigdy nie skończy — Chlipała w jego ramię. On obejmował jął całymi ramionami w pół i ściskał tak mocno, że materiał jej piżamy się pomarszczył.

- Bałem się, że już nigdy nie będę mógł cię uściskać, że już nigdy więcej nie zobaczę jak się uśmiechasz - Jęknął, a ja czułam, że uczestniczę w ich wyznaniu w ich wspólnym wyznaniu.

- Ja cię tak strasznie kocham — Powiedziała wczepiając desperacko palce w jego włosy.
Wszyscy zamarli. Gapili się na nich z wytrzeszczonymi oczami jakby Alex powiedziała przekleństwo, a ona tylko powiedziała słowo, którego słowo tak wiele ludzi bało się wypowiedzieć. Bali się mówić kocham, osobom, które kochali szczerze i prawdziwie i to było takie smutne. W tym tkwi problem całej ludzkości, że ludzie boją się mówić kocham, a nie mają skrupułów  przed obrażaniem innych. Wyznanie Alex było tak oczywiste i prawdziwe, że dla mnie nie było potrzeby, by tłumaczyć go czymś więcej. Uśmiechnęłam się przez łzy wzruszenia. Nigdy chyba nie miała do czynienia w tak dojmującym i ważnym dla innych momencie. Nawet ślub przy tym nie miał porównania.

Taehyung, gdy usłyszał, a raczej, gdy dotarło do niego to, co Alex powiedziała odsunął się od niej, by zobaczyć jej twarz.

- Co ty powiedziałaś?

- Kocham cię i nie próbuj znów mi przerywać. - Pchnęła go w pierś a chłopak podparł się jedną ręką - Kocham cię i tylko spróbuj powiedzieć coś innego - Znów pociągnęła nosem.

- Nie zamierzam mówić nic innego. - Szepnął i przyciągnął ją do siebie za twarz i pocałował w usta. Dawno nie miałam okazji, by oglądać tak zachłannego pocałunku. Wszyscy pozostali oprócz mnie odwrócili wzrok. Vulpis zaśmiał się szczeknięciem jeszcze głośniej. Alex zacisnęła pięści na koszulce Taego gniotąc materiał. Pochłaniał ją sobą przyciągając bliżej, a ja cieszyłam się, że mogę uczestniczyć w ich wspaniałym momencie. Wstałam i usiadłam obok Sugi łapiąc go pod ramię

- Ależ oni piękni. - Szepnęłam, chłopak nadal nie patrzył bawiąc się dziurą w spodniach. Chwyciłam go za podbródek i przekręciłam w ich stronę.

- Nie odwracaj wzroku od piękna, Yoongi.

- Ale to ich moment nie powinno się...

- To ich moment więc trzeba go dobrze zapamiętać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro