Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.Nocne sekrety


23.04.2024 

Witam tu ponownie. Od mniej więcej roku zastanawiam się, czy odmrażać tę część ucieleśnionych, czy zostawić to tak jak jest. Warczą we mnie dwie osoby, jedna chce machnąć ręką i odmrozić taką wersje, jaka jest, a druga ma ochotę przepisać to na nowo i poprawić wszystko, co tu jest. Na ten moment wygrywa moja pierwsza wersja, ale tak też nie do końca. Sami zobaczycie.

Chodzi mi głowie o to, że to, co przeczytanie niżej jest taką wersją, jaką było to publikowane te x lat temu, bez zmienionych imion, bez poprawek. Możecie mi to wytykać, poprawiać, śmiać się ze mnie proszę bardzo. Sama zamierzam się z siebie śmiać. Wiem, że ta wersja stylistycznie jest na dramatycznym poziomie, wiem. Rozumiem to i akceptuje, jestem w stanie się z tym pogodzić. Wole ten czas przeznaczyć na pisanie dalszych części, zwłaszcza że tego czasu ostatnio mam o wiele, wiele mniej. 

Może złapie was nostalgia jak ponownie tutaj wrócicie. Też mnie łapie jak patrze na te stare kolaże. 

Nic mi więcej nie pozostało jak życzyć ponownie miłego czytania. 

Buziaki!

P.S. Możecie czasem natrafić na moje komentarze, gdy nie będę mogła się powstrzymać, przed skomentowaniem tego, co napisałam. xD

NIEDŁUGO MOGĘ MIEĆ DLA WAS SUPER WIEŚCI. STAY TUNED 





Był środek nocy, gdy się przebudziłam. Usiadłam na łóżku, zastanawiając się, co mnie obudziło, gdy nagle usłyszałam rżenie konia. Wytrzeszczyłam oczy i obejrzałam się na okno tak gwałtownie, że strzyknęło mi w karku. Syknęłam i złapałam się za szyję. Zastanawiałam się, czy to nie był sen, ale potem usłyszałam parsknięcie, więc zerwałam się z łóżka. Podleciałam do okna i odsłoniłam zasłonkę. Była jeszcze noc, a światła latarni oświetlały na żółto całą ulicę. Żadnego konia nie zobaczyłam, ale za to widziałam trójkę naszych spóźnialskich, jak wchodzą do klatki schodowej. Zmarszczyłam czoło, myśląc gorączkowo. Po jakichś trzech minutach, w których udało mi się wrócić do łóżka, ale nie zasnąć, usłyszałam cichy trzask drzwi i szepty chłopaków. Na palcach, by nie obudzić Alex, a tym bardziej by nie dać znać chłopakom, że ich podsłuchuję; poczłapałam pod drzwi i nasłuchiwałam.

-... Yoongi, znów się zaczyna? - Usłyszałam głos Namjoon.

- Zostaw mnie — Syknął chłopak. 

- Przestań nas okłamywać. - Teraz odezwał się Hobi. Z jego głosu zniknęła cała słodycz i radość.

- Wszyscy widzieli, jak zachowywał się Canis. On nas nie oszuka.

- Nic się nie dzieje, chłopaki, przysięgam. Po prostu jestem zmęczony.

- Jak dla mnie to Canis nie był zmęczony tylko wściekły. Maritimus musiał interweniować. Inaczej byłoby z tobą źle.
- Canis wie, że kocham go nad życie, wam tego nie muszę udowadniać. - Zdawało się, że to był koniec rozmowy. Trzasnęły drzwi, ale po chwili odezwał się Namjoon.

- On musi się opanować. Jak tak dalej pójdzie, to dziewczyny zaczną coś podejrzewać.

- Mam nadzieje, że nie wraca jego depresja. - Mruknął Hobi.

Usłyszałam skrzypnięcie podłogi, więc wcisnęłam się w ścianę jeszcze bardziej, by nikt mnie nie zobaczył. Zatkałam sobie usta dłonią, gdy przechodzili obok naszego pokoju. Kolejny trzask i w domu zaległa cisza.
Stałam jak wmurowana. Nic z tego nie zrozumiałam, ale czułam nieprzyjemny ścisk w żołądku na myśl o słowach, które nie chciały za żadne skarby opuścić mojej głowy: „Canis wie, że kocham go nad życie, wam tego nie muszę udowadniać". Może nie byłam jakaś rewelacyjna z koreańskiego, ale tak proste zdanie zrozumiałam dobrze. Byłam pewna, że mówi o jakimś mężczyźnie. Aż zrobiło mi się niedobrze. Nie! Niemożliwe, by Min Suga był gejem. Coś bym zauważyła przez te wszystkie lata. (stop xDDD)
Na sztywnych nogach wróciłam do łóżka i położyłam się, gapiąc w sufit. Wmawiałam sobie, że przecież nie byłam z nim w związku. Udawaliśmy przed wszystkimi, że nic nas nie łączy, ale nie mogłam zapomnieć tego, co działo się po naszym przyjeździe. Teraz udawaliśmy przed sobą, że tworzymy coś prawdziwego, ale to była tylko iluzja. Wkurzało mnie to, że boi się przyznać do własnych uczuć.
Zazdrościłam Alex, która leżała spokojna o niczym nie mając pojęcia. Marzyłam, by cofnąć czas i zapomnieć tego, co właśnie się stało. Mogłam się nie obudzić i nie usłyszeć tej rozmowy.
Nie pamiętam, kiedy zasnęłam, jeśli w ogóle, bo do samego rana wszystko zlewało się w jedno ni to jawa,  ni sen.

To był dzień wolny dla chłopców, więc spędziliśmy go w ten nasz najlepszy sposób — na jedzeniu w domu. Moje myśli wciąż kręciły się wokół zdarzenia, które miało miejsce w nocy.

- Coś jest nie tak z Livid — powiedział Jimin i Jungkook pokiwał głową.

- Nawet jej z nami nie ma. - Suga trącił mnie w ramię, a ja nadal będąc daleko, wróciłam do rzeczywistości, syknęłam na niego trochę zbyt ostro. Spojrzał na mnie zdziwiony. Rozejrzałam się po pozostałych, każdy utkwił we mnie zaniepokojone spojrzenie, a Alex pokręciła głową.

- Przepraszam. - Po prostu powiedziałam i wróciłam do tego, co miałam na talerzu. Usłyszałem ciche szepty o mnie, ale nikt nie starał się zrozumieć, co jest powodem mojego nastroju.

Nie byliśmy razem, ale oboje wiedzieliśmy, że czujemy coś do siebie. Pocałowałam go i on nie uciekł. Wciąż starał się wytłumaczyć mi, że nie możemy być razem. To sprawiało, że czułam narastający ścisk w żołądku. Był  milczący. Ignorował mnie i mówił do mnie tylko wtedy, gdy w pokoju był ktoś inny, jakby bał się, że ja odważę się coś zrobić. Może podejrzewał, że podsłuchałam go tej nocy. Zazdrościłam Alex, której stosunki z V były fantastyczne. Marzyła, by być z nim i myślę, że on czuł się w ten sam sposób, więc teraz tworzyli taką idealną parę, z której każdy powinien brać przykład. (Nie no błagam xDD)

Brakowało mi go, choć widywałam go często. Przez tydzień mieszkaliśmy razem w jednym mieszkaniu, co było faktycznie nielegalne. Wiedziałam, że jeśli menedżer chłopaków się dowie , zostaniemy wyrzucone w trybie natychmiastowym. Na razie Shingyu zawsze ostrzegał przed wizytą chłopców. W każdym razie to było trochę jak życie na krawędzi.  Jednak, długie rozmowy, które kończyły się o drugiej lub trzeciej rano, nie napawały do powrotu do naszego małego mieszkanka.

Gdybym wiedziała, jak zmieni się moje życie w najbliższych dniach, nie narzekałabym na nikogo. Wszystko zaczęło się pewnego wieczoru, gdy chłopaki zaproponowali Karaoke. Nie byłam dobra w śpiewaniu, właściwie to byłam straszna, ale pomyślałam, że to tylko dla zabawy. Śmialiśmy się ze sobą przez prawie dwie godziny, gdy w pewnym momencie Suga, który przez cały wieczór był cichy, tylko oglądał nas — wstał nagle i wyszedł, trzaskając drzwiami. W następnej chwili z sąsiedniego pokoju słychać było głośną muzykę. Potem zobaczyłam u chłopaków wyrazy niepokoju na twarzach. Rap skinął na Kookiego i chłopak wyszedł szybkim krokiem. W następnych minutach miałem wrażenie, że inni próbują odwrócić naszą uwagę od tego, co dzieje się za drzwiami. Zaczęli nas zagadywać, pytając o różne rzeczy i brzmiało to tak fałszywie, że tym bardziej chciałam wiedzieć, co się dzieje. Udałam, że muszę iść do łazienki, a Rap posłał mi zaniepokojone spojrzenie. Nie zatrzymał mnie. W korytarzu muzyka grała głośniej pomimo zamkniętych drzwi pokoju Sugi. Zastanawiałam się, czy powinnam tam pójść i porozmawiać z nim, ale z drugiej strony, starałam się udawać, że nic się nie stało. Poza tym trudno było przyznać się do tego nawet przed samą sobą) strasznie bałam się odrzucenia. Bałam się, że Suga zatrzaśnie mi drzwi przed nosem.

Nagle poderwało mnie, gdy usłyszałam hałas. Stałam naprzeciwko pokoju Sugi i byłam świadkiem, jak drzwi prawie wyleciały z zawiasów. Byłam przekonana, że cały dom się zatrząsł. Cofnęłam się. Z mojego punktu widzenia wyglądało to tak, jakby ktoś rzucił mężczyznę na drzwi. Nie było słychać żadnych głosów, prawdopodobnie przez głośną muzykę. Stałam jak sparaliżowana ,nawet nie mrugając. Okazało się, że nie byłam jedyna, która usłyszała łomot, bo chłopaki wybiegli z pokoju a  za nimi Alex.

- Co to było? - zapytał Jin.

- Ja ... ja nie wiem. - Byłam w szoku, mój głos drżał. - Myślę, że oni się biją.

Jin rzucił  znaczące spojrzenie pozostałym i ruszył do drzwi. Otworzył je na tyle wystarczająco, by  wsunąć się do środka, byśmy tylko nie zobaczyli co dzieje się za drzwiami. Wtedy poczułam, że ​​ktoś dotyka mojego ramienia.

- Czasem tak się dzieje z Yoongim.

- Wiem, ale myślałam, że jest lepiej. Nigdy nie widziałem go w takim stanie, że był w stanie pobić się  z kimś. - Mruknęłam, wciąż drżąc. Hobi zabrał mnie do kuchni. Reszta zachowywała się, jakby to, co działo się z Sugą, było czymś tak normalnym, że nie warto było zaprzątać sobie tym głowy. Hoseok  zrobił nam lemoniadę i usiadł na stołku przed nami. Usiadłam na krześle z nogami schowany pod brodą i wpatrując się w przestrzeń niewidomymi oczami, obgryzając paznokcie. Moje serce wciąż waliło dziko. Czułam się, jakbym wypiła dwie mocne kawy. Nawet nie zauważyłam, że moje nogi drżą.

- Wszystko w porządku?- V zapytał mnie. Mruknąłem twierdząco, nawet nie patrząc na niego. Nie czuję się dobrze, ale nie chodziło o mnie. Coś złego działo się za ścianą, a ja nie mogłam się dowiedzieć. Wszystkie dziwne sytuacje, które miały miejsce powróciły do mnie ze zdwojoną siłą. Wyszli z pokoju po dwudziestu minutach, a ja byłam tak spięta, że gdy wyprostowałam nogi i wstałam z fotela, ledwo mogłam stanąć na nich. Do kuchni weszli tylko Jungkook i Jin.

- Zasnął, jest w porządku. Rano będzie lepiej. -  Uśmiechnął się do nas szczerze i podszedł do lodówki. Nie miałyśmy wyboru, jak pójść spać i  pogodzić się z faktem, iż żaden z nich nie wyda swojego przyjaciela. Musiałam wyglądać naprawdę przerażająco, bo Alex nie chciała nawet zapytać, jak się czuję. Byłam jej za to ogromnie wdzięczna, bo byłam tak zmęczona, że ​​nie miałam siły mówić. Poszłam do łóżka, próbuje zasnąć, ale mój mózg nie grał w tej samej grze. Postanowił nadal analizować wszystkie sytuacje, jakie się wydarzyły w ciągu dwudziestu czterech godzin, a kiedy w końcu zasnęłam, śniły mi się jakieś ciemne, nie do odgadnięcia sceny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro