Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. BONUS Na gorącym uczynku

@moniatuczyta wiesz, że to dla Ciebie ;)

Klara uważała, że lepiej zachować w tajemnicy fakt, że widziałyśmy, jak dowódca Strażników policzkuje własnego syna. Zapewne miała rację, ale nie mogłam po prostu o tym zapomnieć. Mijały dni, a ja wciąż miałam wyrzuty sumienia, ponieważ nawet nie sprawdziłam, czy u Daniela wszystko w porządku. Czy ojciec często tak źle go traktował? Zastanawiałam się też nad słowami Féliciena: „jesteś tylko Strażnikiem"; „chcesz, żeby wszyscy się dowiedzieli?". Dowiedzieli czego...?

Wkrótce mieliśmy wyruszyć na wyprawę poza mury zamku. Cieszyłam się, że chociaż przez jakiś czas Daniel nie będzie narażony na ataki ze strony Féliciena. Nie mogłam pojąć, co moja matka w nim widzi, że wciąż trzyma go tak blisko siebie. Pokręciłam głową, po czym wznowiłam marsz. Musiałam rozmówić się z moim Strażnikiem.

Właśnie z tego powodu przebywałam obecnie w koszarach. Dzień zbliżał się ku końcowi, ćwiczenia na dziedzińcu ustały, wojownicy udali się do kantyny, swoich pokojów lub umywalni. Podejrzewałam, że to w niej będę mogła znaleźć Daniela, ponieważ po obowiązkowych walkach zwykle zostawał dłużej, by jeszcze potrenować. Przemykałam więc od ściany do ściany - w końcu nie wypadało mi tutaj przebywać, szczególnie o tej porze - zerkałam za liczne drzwi i wracałam na korytarz.

Aż wreszcie znalazłam to, czego szukałam i dosłownie zamarłam w całkowitym bezruchu. Oblała mnie fala gorąca, która nie miała nic wspólnego z parą wydobywającą się z umywalni, w której znajdował się mój Strażnik. Daniel stał odwrócony do mnie tyłem - dzięki ci, losie! - i nucił cicho jakąś znaną mi melodię, przy okazji zmywając z mokrej skóry resztki mydła. Jasna piana spływała po jego ciele, z ciemnych, mokrych włosów skapywały krople gorącej wody, a każdy ruch sprawiał, że doskonale widziałam grę mięśni na jego plecach. Patrzyłam zachłannym wzrokiem na szerokie ramiona, silne plecy, wąską talię. Na szczęście resztę zasłaniała mi przegroda, która miała na celu zapewnienie Strażnikom namiastki prywatności.

Prywatności, którą teraz aktywnie pogwałcałam.

Pierwszy raz w życiu dotarło do mnie, że Daniel, poza tym, iż jest moim obrońcą i przyjacielem, jest też po prostu niesamowicie atrakcyjnym młodym mężczyzną.

Bezszelestnie wślizgnęłam się do pomieszczenia i ukryłam się za parawanem. Wychyliłam się zza niego, by dalej obserwować Daniela w czasie ablucji. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale nie było siły, która zmusiłaby mnie do odmówienia sobie tego widoku. A było na co popatrzeć...

Czułam, jak na twarz wypełza mi rumieniec. Jak urzeczona patrzyłam na powolne ruchy Daniela, zastanawiając się, czy z moją skórą obchodziłby się równie delikatnie. Obserwowałam krople gorącej wody ściekające po jego skórze i czułam, że mój oddech przyspiesza, a nieznany dotąd dziwny ucisk w podbrzuszu, ni to przyjemny, ni bolesny, przybiera na sile.

Stałam tu już tak długo, że powoli docierało do mnie, że niemożliwym jest, by jakaś część doskonale wyćwiczonego ciała Strażnika potrzebowała jeszcze umycia, a jednak on nadal nie wychodził spod strumienia wody. Dalej więc pochłaniałam wzrokiem jego sylwetkę. Zagryzłam usta niemal do krwi i wbiłam paznokcie we wnętrza dłoni, by ból przywołał mnie do porządku i pomógł przestać zastanawiać się, jakby to było, gdybym dotknęła rozgrzanej skóry mężczyzny.

Wreszcie Daniel zamknął dopływ wody, a w łazience zaległa doskonała cisza. Szybko schowałam głowę za parawan i przylgnęłam do niego całym ciałem. Bałam się nawet głośniej oddychać, by nie zdradzić, że tu jestem. Zacisnęłam mocno powieki, zupełnie niczym dziecko, które uzna, że jeśli ono nie widzi, to jego również nikt nie zobaczy. Zastanawiał mnie brak dźwięków towarzyszących ubieraniu się. A może w panice nie zauważyłam, że Daniel wyszedł w samym ręczniku...? Jeśli tak, oznaczałoby to, że mnie nie widział. Uniknęłabym niezręcznego pytania, co tutaj robiłam. Wreszcie moje ciało zaczęło się odprężać, gdy dotarło do mnie, że najwidoczniej jestem sama w pomieszczeniu. Wilgoć osiadła na mojej skórze, na włosach zebrały się maleńkie kropelki, a fale zmieniły się w loki ciężko opadające mi na ramiona. Wreszcie rozchyliłam usta i westchnęłam cicho, pewna, że niebezpieczeństwo bycia złapaną na gorącym uczynku już minęło.

W tej samej chwili parawan uleciał spod moich pleców. Straciłam równowagę, a tym, co sprawiło, że nie upadłam, było wilgotne ciało Daniela. Jego ręce błyskawicznie unieruchomiły moje ramiona i pociągnęły je do tyłu, przez co właśnie przykładałam dłonie do twardych jak skała ud Strażnika. Moje oczy rozszerzyły się do wielkości spodków.

Wielkie nieba!

Poruszyłam zdrętwiałymi palcami. Moje opuszki trafiły na szorstki materiał. Na całe szczęście Strażnik rzeczywiście był okryty ręcznikiem.

- No, no - szepnął mi do ucha Daniel, a pode mną ugięły się kolana. - Kogo my tu mamy? Co tu robisz o tej porze, Księżniczko?

Trzymał mnie tak blisko siebie, że wyczuwałam każde drgnienie jego mięśni, każdy oddech łaskoczący moją wilgotną skórę. Było mi trudno skoncentrować się na wymyśleniu jakiejś wiarygodnej wymówki, która usprawiedliwiłaby moją obecność w łazience.

- Szukałam cię - wychrypiałam.

Daniel zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Nie wiedziałam, że to było możliwe. Poczułam, że oddycham coraz szybciej, a jednocześnie zaschło mi w gardle. Puls mi przyspieszył, a serce waliło tak mocno, że mój Strażnik musiał je słyszeć. Zacisnęłam nogi, by przestały drżeć.

- Znalazłaś - odparł niskim głosem.

Zagryzłam wargi, by nie wydostał się z nich żaden dźwięk, gdy wyczułam, jak nasza bliskość wpływa na mężczyznę.

Nie znałam go od tej strony. Zawsze opanowany Daniel w ułamku sekundy przemienił się w groźnego drapieżnika polującego na niewinną ofiarę. To ja byłam ową ofiarą. I wbrew zdrowemu rozsądkowi podobała mi się ta rola.

Wiedziałam, że muszę wziąć się w garść. W końcu zaledwie dwa tygodnie temu zostałam przyrzeczona innemu mężczyźnie. Musiałam o tym pamiętać. I nie mogłam o tym zapominać, nawet jeśli mój narzeczony był dla mnie całkowicie obcy.

Właśnie otwierałam usta, by coś powiedzieć, gdy otworzyły się drzwi i stanął w nich nikt inny, a sam Gerard. On także nie miał na sobie zbyt wiele. Ciemne spodnie, w których zwykł ćwiczyć ze Strażnikami, były ubrudzone jasnym pyłem, który wypełniał przestrzenie pomiędzy brukiem. Koszula i kamizela znikły, odsłaniając tors mężczyzny. Zamrugałam, gdy dotarło do mnie, że nawet tam skóra Gerarda miała miły dla oka odcień, jakby mój narzeczony często chadzał bez okrycia, dzięki czemu słońce muskało jego silne ciało.

Zazdrościłam słońcu i obu księżycom tej okazji.

Dopiero teraz przeniosłam wzrok na twarz księcia północy i dotarło do mnie, na co on patrzył, podczas gdy ja byłam zajęta - jak zwykła dziewczyna z karczmy, a nie następczyni tronu - oglądaniem jego umięśnionego torsu.

Chciałam wyrwać się z uścisku Daniela, ale przyjaciel wciąż trzymał mnie przy sobie. Poczułam nagły atak paniki. W głowie miałam absolutną pustkę, dlatego kilka razy otwierałam i zamykałam usta, ale nie przychodziło mi na myśl nic, co mogłabym powiedzieć.

- Puść ją - warknął Gerard, mierząc Daniela wrogim spojrzeniem.

Poczułam muśnięcie Mocy, która minęła mnie i zatrzymała się na Strażniku. Wiedziałam, co to było. Gerard użył zaklęcia Przymusu - czaru, który sprawiał, że dana osoba musiała wypełnić polecenie. Tylko garstka ludzi w Eregii umiała z niego korzystać. Nie byłam zaskoczona, że mój narzeczony potrafi go używać. W końcu musiał być silny, by móc ubiegać się o moją rękę. Jednak fakt, że użył go na Danielu, zabolał mnie i zirytował.

- Zostaw go! - powiedziałam, czując jednocześnie, jak Strażnik uwalnia mnie z uścisku. - Nie masz prawa go tak traktować!

W oczach Gerarda zapłonął najprawdziwszy ogień.

- Nie ma prawa tak cię dotykać - odparł lodowatym głosem.

- To ja o tym zdecyduję!

- Zdecydowałaś - przypomniał mi, zbliżając się do mnie, przez co byłam teraz zamknięta pomiędzy dwoma półnagimi mężczyznami. Zacisnęłam wargi, by skoncentrować się na powadze sytuacji i tlącym się we mnie gniewie, zamiast na bliskości któregokolwiek z nich. - W dniu balu już zdecydowałaś.

Niech to, miał rację. Co wcale nie oznaczało, że zamierzałam poddać się bez walki.

- Nie używaj na nim Przymusu - powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Nigdy.

Potem bez słowa wyminęłam narzeczonego i wyszłam na korytarz.

Powiedzieć, że uciekłam do swoich komnat - to jak nic nie powiedzieć.

Kiedy w nocy nie mogłam zasnąć, dręczona wspomnieniami z umywalni, usłyszałam dokładnie, w którym momencie zmieniła się warta pod moimi drzwiami. Może sobie to wyobraziłam, ale miałam wrażenie, że spod szpary wydobywa się swąd spalenizny.

Być może czytaliście już na mojej tablicy, ale... zamierzam nieco zmienić charakter Księżniczki Pierwszego Świata. W założeniu historia ma się stać nieco bardziej mroczna i okraszona szczyptą zmysłowości, toteż możecie spodziewać się kilku dodatkowych rozdziałów, które zawsze będę oznaczała słowem BONUS.

Jeśli chodzi o pozostałe rozdziały, to zmiany w nich będą niewielkie, kilkuzdaniowe (by część pasowała do nowej koncepcji), toteż nie będę ich w żaden sposób wyróżniać :)

Co sądzicie o takim zabiegu?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro