Rozdział 1
Był środek pory zielonych liści. Korony drzew lśniły od promieni słońca odbijanych przez ciemnozielone liście, trawa w poszyciu leśnym była miękka, chłodna i przyjemna dla łap. Błotnista Gwiazda, przywódczyni Klanu Słońca, przeszła obok legowiska uczniów, przed którym Burzowa Łapa i Dębowa Łapa, jej syn, bawili się walcząc na niby. Podeszła do sterty zwierzyny i wybrała dla siebie pulchnego królika. Ułożyła się pod Wysokim Głazem i wgryzając się w swój posiłek z radością przglądała się kotom na osłonecznionej polanie.
Gdy kończyła królika, podeszła do niej Błękitna Łapa, jej córka.
- Coś się stało? - zapytała czule uczennicę.
- Nic, tylko chciałam się zapytać, czy nic nie jest Ziębowej Łapie - miauknęła szara kotka, ogonem wskazując swoją siostrę, czarną kotkę, siedzącą na uboczu przed legowiskiem uczniów i patrzącą na zabawe innych.
Błotnista Gwiazda zamyśliła się.
- Raczej nic jej nie jest, tylko nie przepada za towarzystwem - wyjaśniła córce. - Może zachęcisz ją do zabawy?
Błękitna Łapa rozpromieniła się i pobiegła do Ziębowej Łapy.
Gdy Błotnista Gwiazda wstała, podszedł do niej Kasztanowy Zmierzch.
- Rozesłałem już patrole - miauknął. - Patrol graniczny to Słoneczny Strumień, Drewniane Skrzydło i Liliowy Cień, a patrol łowiecki to Niedźwiedzie Futro. Mówiła, że chce iść sama.
Błotnista Gwiazda skinęła głową, po czym kocur odszedł do legowiska wojowników.
Przywódczyni usiadła przed swoim legowiskiem i patrzyła, jak Błękitna Łapa zachęca Ziębową Łapę do ruchu, jednak ta nadal siedziała w bez ruchu.
Brązowa kocica poszła do Paprociowego Ucha, medyka klanu i ojca jej kociąt. Wiedziała, że spotykając się z nim łamie kodeks wojownika, jednak miłość do złocistego kocura brała górę.
- Cześć, Błotnista Gwiazdo - przywitał się Paprociowe Ucho, mijając się z kotką w wejściu do jego legowiska.
- Cześć - miauknęła przywódczyni. - Chciałam z tobą porozmawiać o Ziębowej Łapie.
Paprociowe Ucho usiadł i wysłuchał, co kotka ma do powiedzenia.
- Cóż, po prostu lubi samotność - odparł złoto-brązowy kocur.
- Wiem, ale... - Błotnista Gwiazda przerwała magle, nie wiedząc co ma powiedzieć. Ziębowa Łapa naprawdę lubiła samotność; gdy podchodził do niej jakiś kot, od razu robiła się wrogo nastawiona.
- Nie martw się o nią - miauknął czule Paprociowe Ucho, liżąc kotkę po uchu. - Nic jej nie będzie.
Obyś miał rację - pomyślała, po czym odeszła do swojego legowiska za Wysokim Głazem. Nie potrafiła martwić się o swoją córkę, wiedziała, że jest ona inna niż wszyscy i ktoś mógłby jej nie polubić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro