Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

-Touka...Ona... Ona nie....

-Nie żyje. To znaczy żyje, ale z godziny na godzinę jest coraz słabsza, a krwawienia nie umiemy zatamować.-uprzedził Hinami, Kaneki.

-Nie.....Nie możliwe..... Ona musi żyć. Musi przeżyć....Ale...jak to się stało?

-No... Pamiętasz tamten dzień? To był....chyba 17 kwietnia. Wtedy zaatakowała Cię, pamiętasz? Trochę przebiłaś ją na wylot... Raczej nikt by nie przeżył.

-Panie Yoshimura? Czy ktoś mógłby zaprowadzić mnie do Touki? Chciałam ją zobaczyć yyyyy to znaczy, chwilę przy niej pobyć.

-Tak. Myślę, że Kaneki Cię zaprowadzi. Z resztą, i tak miał tam iść oraz pozmieniać jej bandaże.

-Yhy-chrząkną chłopak

Szczerze? Nigdy więcej nie dam temu idiocie prowadzić kogokolwiek niewidomego. Nigdy. W. Życiu. Pokój Kirishimy nie jest chyba aż tak daleko, a ja przywaliłam w ścianę chyba z pięć razy... W twarz. Po dotarciu do....chyba pokoju Touki, znowu przywaliłam w coś.

-Idiota....jak prowadzisz?

-Em...przepraszam. Zagapiłem się.

-Tak już z sześć razy.

Podeszliśmy do łóżka. Żałuję, że nic nie widzę. Chociaż trochę się już przyzwyczajam, to nadal jest ciężko. Po co ja to jej robiłam? Przecież nie...

"Po prostu chciałaś zemsty. To nic złego. Jak na ciebie. Haha"

Znowu to uczucie jak wtedy. Nawet do końca nie wiem jak to nazwać. Tylko tym razem zaczął mnie boleć brzuch i zaczęłam rzygać krwią.

-Wszystko okej?! Nataly powiedz coś!

-Ta...napewno jest okej....przecież tylko wymiotuję krwią w potwornych ilościach. Nic złego nie? U-uch

Wyplułam kolejną porcję krwi. Jednocześnie usłyszałam monotonny i nieco irytujący dźwięk.

-Panie Yoshimura! Szybko! Touce coś się dzieje! I Nataly krztusi się krwią!-wydarł się Kaneki

Za drzwiami coś się poruszyło, a po chwili (sądząc po odgłosach) do pokoju wpadło parę osób.

-Touka! Nie.......Cholera!

Dźwięk ustał, a ja na moment odzyskałam wzrok. Nie wiem, czy reszta też to zobaczyła, ale jestem pewna jednego. Tym, co zobaczyłam, była Touka. Zamiast jej poprzedniej postaci, widziałam ją w czarnej poświacie z szarawymi oczami. Po tym obrazie, znowu straciłam wzrok, a w głowie zabrzmiał mi ten sam dźwięk, który już słyszałam dwa razy. Powiedziała mi tylko:

"Zadowolona? Haha. Ciekawe, czy spełnisz swoją groźbę? To całe 'zapłacisz mi za to' jest nierealne. Jednakże trochę się ubawiłam. Pomogę Ci interpretować świat z użyciem 60% oczu, co może pozwoli Ci je odzyskać. Haczyk jest jeden-będę cię prześladowywać, nie będziesz mieć normalnego życia. Haha!"

I zniknęła. Jednocześnie, wcześniejszą czerń, zastąpiła nieco szarawa biel. Na której, zaznaczone były na czarno kontury mebli oraz gdzie-niegdzie jakieś wzory. Teraz dostrzegałam wszystko. Płaczące twarze przyjaciół, Kayę, która zdejmowała Toukę z łóżka. Ale przecież ona żyła.....widziałam ją...

-Kaya, czemu zdejmujesz Toukę? Przecież ona żyje...

"Idioto, ja nie żyję. Jestem czymś w stylu zjawy lub, jak wolisz, ducha."

-Ale przecież ja Cię widziałam...

-Naty, czy wszystko jest okej? Gadasz do siebie. Może się położysz?

Zdałam sobie dopieto wtedy sprawę, z tego, że ciągle gadałam na głos.

-Pójdę spać. Pa.

-Cześć!-odpowiedzieli chórem.

~~~~~parę godzin później~~~~~

Za Chiny, nie udało mi się zasnąć. Bez przerwy rozmyślałam o tym, co się wydarzyło w ciągu kilku ostatnich godzin. Co to niby miało być?

"Przestań już tak myśleć. Głowa mi od tego pęka."

-Hm? Jak to?

"Nie domyśliłaś się? Pfff, jesteś jeszcze głupsza niż myślałam. Ja ŻYJĘ w Twojej GŁOWIE, więc myśli też mamy te same. No może nie tak dosłownie. Ja Twoje odczytuję, ty moich nie. Chyba, że JA tego będę chcieć. I jeszcze jedno: mogę przejmować kontrolę nad Twoim ciałem DOWOLI"

-Co?!

"Ciiii. Idź spać."

Momentalnie usnęłam.

//Co o tym sądzicie? Za dużo zwymyślone? Piszcie w komentarzach, czy się Wam podoba, bo mi-jak najbardziej :)
(#skromność XD)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro