Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

-No dobrze. Już wiesz, że nie możemy nic jeść, ani pić z ludzkiego jedzenia, nie? Wyjątkiem jest kawa. Ja spróbuję pokazać Ci, jak zrobić świetną kawę. Najpierw spróbuj tej, którą przygotowałam.

Wzięłam gorącą filiżankę do rąk i upiłam łyk. Nigdy jeszcze nie piłam czegoś tak cudownego! Serio, też uda mi się taką zrobić? No chyba nie!

-Dobra, co nie? Teraz ty. Będę powoli mówić Ci, co masz robić.....ale najpierw....

Doskoczyła do mnie i wbiła mi coś w plecy. Sądząc po tym, że Ghouli nie da się przebić zwykłym nożem czy ostrzem, musiało to być jej już uwolnione kagune. Strużka krwi wypłynęła mi z ust. Szybko wyskoczyłam za ladę i cofnęłam się w sam kąt kawiarni.

-T-Touka u-uspokój się! Coś ci się stało? Cholera!

Wbiła mi Ukaku w brzuch. Teraz to się zmieniłam w chodzące organy i krew. Gdybym stała, jako obserwator, może bym się śmiała, z takiego stanu, gorzej, że teraz ja jestem tym czynnikiem wywołującym śmiech. Czemu Touka mnie zaatakowała? Dobra, teraz nie ma czasu na przemyślenia. Co by tu, co by tu....cholera, Yomo miał mnie uczyć dopiero za dwa tygodnie, po odbiorze maski!!! Fak, fak, fak, FAK! Trzeba ją zaatakować... Tylko kurde jak? Ale ja nie mogę jej zaatakować...

"Zabij ją!"

Te słowa usłyszałam w głowie. Próbowałam się rozejrzeć, skąd dobiega, nadal blokując ataki. Po chwili ogarnęła mnie wielka i niewyjaśniona rządza mordu. Nie próbowałam z tym walczyć. Wiedziałam, czego chciałam. Chcę zemsty za te rany!
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na nią psychopatycznym wzrokiem.

-Zginiesz!

Wyrzuciłam w jej stronę Rinkaku. Twarde macki trafiły w brzuch. Wszystkie. To był taki rozkoszny widok. Haha! Teraz to jej się dostanie!

-Aaauuurghh!

Jej skrystalizowane kolce z Ukaku trafiły mnie w oczy.

-Za...Zapłacisz za to! Zabiję! Ghahaha! Zobaczysz! Zginie......!

Ktoś uderzył mnie w kark. Było to tak mocno, że zemdlałam. Nadal byłam przytomna, choć tylko przez chwilę. Ujrzałam twarz Kena. Jak on śmiał?!

-Ka....ne.....ki! Coś ty?!......

Zasnęłam.

~~~~~~~2 tygodnie później~~~~~~~

Jedyne co widziałam to ciemność. Otaczała mnie ze wszystkich stron. Nigdzie nie było wyjścia. Potem otworzyłam oczy. Nadal ciemność. Coś musnęło mnie po twarzy. To chyba....bandaże? Na co mi one?

-Ciekawe czy już się obudziła. Minęły dwa tygodnie.... Touka trochę przesadziła z tymi oczami...

To był głos Kanekiego. Zaraz po tym usłyszałam też inne.

-Yoshimura! Yoshimura! Obudziła się! Zdjeliśmy bandaże! I.......oj...

Hinami. To Hinami. Tylko czemu to oj.... I czemu nic nie widzę?! To bez sensu.

-Nataly?-głos właściciela-widzisz coś?

-N-nie.....nic nie widzę....gdzie jestem? Czemu jest tu tak ciemno?...

-Spokojnie. Nadal jesteśmy w Anteiku. Pamiętasz walkę, wprzed dwóch tygodni? Touka wbiła Ci w oczy Ukaku... Mimo zdolności szybszej regeneracji ghouli, jest ryzyko, że masz tylko 30% szans, aby odzyskać wzrok. Ale Nie martw się. Ghoule posiadają też bardziej wyostrzone zmysły, więc po jakimś tygodniu powinnaś już radzić sobie bez oczu.

-Czemu Touka mi to?-nie dokończyłam.

-Poprosiliśmy ją, aby Cię zaatakowała, aby sprawdzić Twoje reakcje. Żeby przekonać się, czy sobie poradzisz, w niebezpiecznej sytuacji. Jednakże, zagalopowała się trochę no i.... No i tak wyszło.

Spróbowałam się podnieść. Ból przeszył cały mój tułów. Już wybaczyłam Touce. Tylko gdzie ona jest?

-Czy Touka jest tutaj?-spytałam.

Odpowiedział mi cichy i przytłumiony głosik Hinami.

-Touka...Ona... Ona nie....

//Hejo! Już kawałek fabuły za nami =^.^= zapraszam do gwiazdkowania i komentowania! To do następnego rozdziału! =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro