Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Następny, miał mnie nauczyć czegoś Yomo. Miałam zejść do pobliskiego kanału. Co on wymyślił? No długo na odpowiedź nie czekałam.

-Skoro już umiesz uwalniać kagune, nauczysz się nim walczyć. Uwolnij je.

Posłusznie wykonałam polecenie. Jego ton głosu był miły, ale władczy. Po chwili powiedział do mnie:

-Dobrze. A teraz będę cię atakował. Spróbuj się obronić. Jeśli Ci się nie uda...to będziesz miała rany.

"Co kurde?!"-pomyślałam. Nie, ja to wykrzyknęłam, ale...... nadal w myślach.
Ale co robić, co robić? To może spróbuję...tego!
Rinkaku owiną się wokół skrystalizowanego Ukaku Yomo. Momentalnie, grube macki wyrzuciły go w powietrze. Moja przewaga nie trwała długo. Jego kagune zaczęło wystrzeliwywać pociski w moją stronę. Połowę z nich odbiłam, a reszta boleśnie wbiła mi się w ciało. Zaczęłam atakować jeszcze szybciej, aby nie dopuścić do jego kontrataku. Po godzinie zaczęłam opadać z sił. Jednak mimo wszystko, dość długo wytrzymałam, nie? Renji zaczął chować kagune, przy czym mówił:

-Trzeba będzie nauczyć Cię wytrzymałości i paru innych ataków kagune. Może powrócisz do dawnego stanu.

-Ta....może....-te słowa mnie uraziły

-Ale przed dokończeniem naszego treningu, potrzebujesz maski-tę część ma wykonać Kaneki. Pójdzie z tobą do Uty, a on Ci ją zrobi. Ken już czeka, przed Anteiku.

Podziękowałam i wyszłam. Kaneki prowadził mnie do Uty, a w międzyczasie tłumaczył mi, jak to będzie wyglądać.

-No to najpierw czeka Cię dłuuuuuugie i mozooooolne mierzenie twarzy. Spyta o alergie i inne takie, a potem zadecydujesz, czy chcesz półmaskę, czy pełną maskę.-mówił tak ciągle z uśmiechem i rumieńcem, póki nie dotarliśmy na miejsce.

Zeszliśmy do jakiegoś podziemia. Rzekomy Uta spał na krześle, a wokół niego porozstawiane były stojaki, przykryte białymi materiałami. Kaneki potszedł do niego i uderzył w ucho.

-Hej, Uta. Właściciel mówił Ci, że przyjdziemy, nie?

-Co?-zamrugał oczami-A tak, tak. Siadaj na krzesło, przed tamtym lustrem-zwrócił się do mnie.

Usiadłam, a on wziął miarkę i zeszyt. W między czasie, jednooki oparł się o ścianę i sprawiał wrażenie zmęczonego, zirytowanego i śpiącego.
Kiedy Uta mierzył mnie, ja wpatrywałam się w lustro, a raczej w jego napis na szyi, który się tam odbijał: Νεχ ποσσυμ τεχυμ ωιωερε, νεχ σινε τε.

-Hej, Uta? Mogę Cię o coś spytać?

-Mhm.

-Co znaczy napis na Twojej szyi?

-Nie mogę żyć z tobą, ani bez ciebie.-powiedział z lekkim uśmiechem-a teraz nie ruszaj się. Ostatni pomiar i gotowe.

-Aha

Zdjął wszystkie pomiary, a ja mogłam nareszcie rozprostować kości. Zadał mi jeszcze dwa pytania, przed wyjściem.

-Jakieś alergie?

-Żadnych

-Wolisz półmaskę czy zwykłą maskę?

-Eee-spojrzałam na Kanekiego

-Myślę, że półmaska będzie dla niej odpowiednia. Zrób taką podobną do mojej, tylko wzór niech będzie inny.

-Dobrze. Przyjdźcie za dwa tygodnie. Cześć!

-Cześć!

Odpowiedzieliśmy jednocześnie i wyszliśmy. Słońce powoli zaczynało zachodzić, a niebo robiło się czerwone. Mogłam na to patrzeć godzinami. No może nie godzinami, bo po chwili dotarliśmy do Anteiku. Już od progu, można było wyczuć zapach kawy. Robiła ją Touka. W sumie, jakby się tak zastanowić, to niewiele o niej wiem. Nie tylko o niej, ale o wszystkich. To wszystko jest takie dziwne. Czuję się, jakbym ich znała od zawsze, ale o nikim nic nie wiem. Wtedy postanowiłam, że za każdym razem, kiedy ktoś będzie mnie czegoś uczył, ja postaram się zadawać pytania, które niby nieznaczne-a jednak coś mi będą mówić.
Podeszłam do Touki z pytaniem.

-Hej, a wiesz może, kto.....kto ma mnie teraz uczyć?

-Mhm, ja. Właśnie przygotowuję materiały.

-Okej.

Lepiej być nie mogło. To właśnie o Toukę najbardziej mi chodziło. Jednak coś nie dawało mi spokoju. Zignorowałam to. Był to kolejny błąd, jaki popełniłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro