Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

"Do czytelnika
Opracowałam nową metodę walki. Całą wiedzę zawarłam w czterech książkach. Proszę jednak, żebyś wykorzystał/wykorzystała ją dobrze.
Zdobytą wiedzę możesz wykorzystać zarówno do niszczenia, jak i chronienia.
Eto Yoshimura"

Co to niby jest! No dobra, wiem, że to coś w stylu listu, ale co to jest?!
Przeczytałam każdą z książek. Nie wierzę, że ja mogłam coś takiego napisać. Próbowałam większość technik, jakie tam były. Tylko małą częścią z nich udało mi się władać, ale nauczyłam się uwalniać i walczyć trzema typami kagune: Rinkaku, Ukaku, Koukaku.
Jeśli coś miałoby się stać to wiem, że z taką mocą wygram każdą walkę, a każdy kto ze mną zadrze będzie miał duże kłopoty.
Schowałam księgi do skrzynki, a tą zakopałam głęboko pod ziemią. Nie chciałam, aby ktokolwiek się o tym dowiedział. Może to słaba kryjówka, ale jakaś zawsze, nie? Powoli wstałam i otrzepałam się z kurzu i ziemi. Rozejrzałam się dookoła. Ile to już czasu minęło? Pewnie dużo, bo już zaczyna się ściemniać. Zaczęłam iść na górę, z której spadłam. Nie była stroma. Wysoka też nie. Czemu Uta mnie nie znalazł? Ponownie ujrzałam miasteczko. Ta cisza doprowadza mnie do szału. Powinnam się stąd jak najszybciej wynosić. Gdy przekraczałam bramy, poczułam na sobie czyjś wzrok. Pomyślałam, że to Uta. Mógł przecież mnie szukać nie? No właśnie nie... Ghoule mają lepiej rozwinięty węch... Więc czemu mnie nie znalazł? Gdyby chciał, zrobiłby to już dawno. Starałam się o tym nie myśleć. W końcu mogę być po prostu zmęczona. Za mną rozległ się trzask. Teraz przynajmniej wiem, że mi się nie wydawało. Odwróciłam się i stanęłam w pozycji bojowej. Gdy tylko to zrobiłam, moim oczom ukazało się małe dziecko. Było całe poobijane oraz chodziło w starych ubraniach. Podeszłam do niego, uklękłam po czym powiedziałam:

-Wszystko dobrze, nic Ci nie jest? Co tutaj robisz?

-Tak, wszystko gra - zaczął drżącym głosem -wędruję od wioski do wioski. Moi rodzice dawno nie ży-

Urwał. A raczej ja, choć nie umyślnie mu przerwałam. Bez mojej wiedzy uwolniło się moje jedne z trzech kagune; Ukaku. Przebiło dziecko na wylot, a jego ciało bezwładnie opadło na ziemię. Co tu się właśnie stało?! Nawet nie czuję winy czy smutku. Jakby te uczucia całkowicie opuściły mój umysł. Oderwałam z jego ciała serce, powoli wstałam i jedząc organ chłopca zaczęłam się kierować w stronę, gdzie myślałam, że jest kawiarenka.
Kiedy dotarłam na miejsce, księżyc idealnie oświecał swoim bladym światłem okna Anteiku. Od razu po wejściu pobiegłam do łazienki by zmyć z siebie krew, pozostałą po zabiciu spotkanego chłopca. W drzwiach stanęła Kaya.

-Gdzie Uta? Poszedł z tobą.

- Nie wiem. Może jest już u siebie.

-Ustaliliśmy z nim, że ma wrócić tutaj.

-A co mnie obchodzi Uta?! Może Was olał, może nie chciał tutaj przychodzić!

Kaya spojrzała na umywalkę, gdzie ostatnie krople krwi spływały do kanalizacji wraz z wodą

-Ty... Nie mów, że go...

-Nie! Z resztą, to nie twoja sprawa!

Odepchnęłam ją z wejścia i pobiegłam na górę. Inni też by tak pomyśleli? Nie jestem jakimś psychopatą, dla zabawy przeważnie nie zabijam! Usiadłam na łóżku i zaczęłam na zmianę płakać oraz śmiać się bez opanowania.
Może rzeczywiście zaczynam tracić rozum...

//Przepraszam! Ten rozdział miał się pojawić jakieś 3 miesiące wześniej! Nawet z mojego lenistwa nie będę się tłumaczyć... Chciałam wstawić książkę na wattpada, to powinnam przynajmniej ją dokończyć... Chcę ją w najbliższym czasie skończyć, ale ciągle coś mnie powstrzymuje... Jeszcze raz przepraszam!

Jeśli rozdział Ci się spodobał, proszę zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro